PROGRAM POLITYCZNY 2015

JOW dla inteligentnych. Receptura

2015-07-16 13:18
  Polska stoi po raz kolejny przed szansą. Jestem wystarczająco leciwy – choć jeszcze się przecież „nie rozsypuję” – by pamiętać, jak...

Recepta cywilizacyjna

2015-07-16 13:20
Kiedy robisz POSTĘP – to uważaj co robisz Z postępem mamy do czynienia, jeśli nowe rozwiązania sa powszechnie akceptowane jako lepsze od poprzednich...

Recepta gospodarcza

2015-07-16 13:23
GOSPODARKA – CZŁOWIEKOWI Historia Człowieka jako fenomenu – bogata i pouczająca – w kontekście gospodarczym jest zbiorem dowodów na to, że...

Recepta humanitarna

2015-07-16 13:26
CZŁOWIEK istnieje poprzez RODZINĘ Człowieka wyróżnia spośród wszystkich innych gatunków to, co nazywam UŚWIADOMIONYM „JA”: co prawda, pojedyncze...

Recepta polityczna

2015-07-16 13:28
Wszelkie DOBRO powstaje z DOBRA, nie istnieje MNIEJSZE ZŁO Istnieje pakiet wartości najwyższych, który można sprowadzić do czterech: Dobro, Piękno,...

Recepta regalia

2015-07-16 13:30
Są takie dobra wspólne, których nie wolno spieniężać Słowo „regalia” oznacza „królewszczyznę”, czyli dobra, wartości, możliwości stanowiące trzon...

Recepta społeczna

2015-07-16 13:31
Społeczeństwo to MY a nie PAŃSTWO W języku potocznym na ogół zamiennie używa sie takich sformułowań jak Państwo, Społeczeństwo, Kraj. Np. mówi się...

Recepta zagraniczna

2015-07-16 13:33
Europa TAK – ale NIE TAKA Polska nie leży w Europie, tylko w Europie Środkowej. Umownie Europa Środkowa to obszar i ludzki żywioł położony między...

Posłowie

2015-07-16 13:35
Moja dzisiejsza rozmowa z druhem serdecznym uświadomiła mi – chyba po raz kolejny – jak trudno jest myśl nową (społeczno-polityczną) sprzedać...

Przynależność i tożsamość

2015-07-17 15:59
  Kiedy przykładasz do czegoś rękę – angażując swój trud, czas, talenty, nazwisko, krewnych czy znajomych – to bierzesz za to pełną...

Polityczna mapa Polski (przed wyborami 2011)

 

Polityka to gra interesów, w której celem strategicznym jest ustawienie „swoich” interesów w pozycji dominującej, kosztem interesów „cudzych”. Kto potrafi to zrobić – żyje zaspokojony, przynajmniej chwilowo, zanim nie wytyczy sobie nowych celów. W polityce nie ma kompromisów, tylko są ustępstwa, w wyniku których uzyskuje się większą szansę skuteczności swojej „własnej”, egoistycznej strategii.

 

Uczestnikami gry politycznej są wszyscy, bowiem wszyscy mają interesy związane z funkcjonowaniem publicznym. Zresztą, przemarsz Ludzkości od świata naturalnego do świata sztucznego, a także unifikujące procesy urbanizacyjne powodują, że pojedynczy człowiek ma coraz więcej interesów publicznych, a coraz mniej „intymnych”.

 

Największe interesy zbiorowe są reprezentowane przez tzw. KLASY: są to interesy nadrzędne, „najgrubsze”. Stąd potencjalnie najbardziej znacząca rywalizacja polityczna przebiega na linii Kapitał-Praca, albo Metropolia-Prowincja, albo Korporacje-Przedsiębiorcy, albo Rolnictwo-Przemysł, albo Bogaci-Biedni, albo Jakość-Ilość (zależnie od tego, jakie kryterium klasowości zostaje przyjęte).

 

Powiedziano powyżej: potencjalnie. Rzecz bowiem w tym, jak sami zainteresowani widzą swoją przynależność klasową (i czy ją widzą), a także, czy gotowi są samą walkę klasową uznać za swój priorytet. Jeśli nie są świadomi swojej klasowości, albo jeśli wolą święty spokój niż rywalizację – w grze uczestniczą podmioty wtórne, które uzurpują sobie prawo do reprezentowania KLAS, albo wręcz promują się jako produkt marketingowo-medialny.

 

Polityczna mapa Polski ma więc dwie warstwy: realną i marketingową.

 

W warstwie realnej – przyjmuję monopolizację jako kluczowe kryterium klasowości – mamy do czynienia z trzema KLASAMI: Sukcesorzy (ci którzy mniej wkładają do społecznej puli dobrobytu niż z niej czerpią), Rynkowcy (ci którzy mniej więcej mają zbilansowany swój wkład i swoje udziały w puli) oraz Proletariat (ci, którym „potrąca” się ich owoce na rzecz Sukcesorów).

 

Jeśli zauważymy oczywistość, że na każdego Sukcesora przypada kilkudziesięciu-kilkuset Proletariuszy – to wystarczy policzyć osoby żyjące z samych tantiem i kapitałów, których jest w Polsce kilkadziesiąt, maksymalnie kilkaset tysięcy, aby zrozumieć, że na Rynek brakuje w Polsce miejsca. Brakuje przestrzeni społecznej i ekonomicznej.

 

Dodajmy (na marginesie?), że Rynek, Obywatelstwo, Samorządność – to niezbędne, niezastępowalne atrybuty Demokracji. I jeszcze to, że „świadomość klasowa” kształtuje się najskuteczniej właśnie w warunkach rynkowych.

 

Skoro nie ma w Polsce Rynku, Samorządności – to kapcanieje Obywatelstwo jako rozeznanie w sprawach publicznych i gotowość do uczestnictwa w nich dla dobra publicznego-wspólnego. Dlatego interesy trzech wymienionych KLAS nie są reprezentowane. W takich warunkach kwitną rozwiązania pozorne, fasadowe, zastępcze.

 

Owe nieprawdziwe, nieistotne rozwiązania, zastępujące prawdziwą politykę, z konieczności odwołują się do interesów niejawnych, choć niedrugorzędnych: są to interesy typu „bliższa koszula ciału”, dające się cementować wyłącznie w formule UKŁADU, jakkolwiek to brzmi. Stąd widoczna, ale zaledwie medialno-marketingowa mapa polityczna Polski odzwierciedla rozliczne koterie, kamaryle, zadaniowe grupy polityczne (wygrać najbliższe wybory, rozegrać korzystnie podział dóbr, wartości i możliwości, itd., itp.). Ich naturalnym siedliskiem jest Państwo, ich równie naturalnym łowiskiem jest Nomenklatura (Administracja, Infrastruktura, Finanse-Walory i Polityka-Partie).

 

Kiedy się w Polsce obserwuje Państwo i Nomenklaturę – to widać, że realna gra interesów (Sukcesorzy-Rynkowcy-Proletariat) przenosi się na „wewnętrzną” platformę Sukcesorów: cztery partie parlamentarne oraz kilkanaście ugrupowań pozaparlamentarnych, w tym połowa udających, że nie są partiami – to reprezentacje Sukcesorów faktycznych lub in-spe. Reprezentacje samozwańcze lub rzeczywiste. Wewnątrz tych partii-ugrupowań masę członkowsko-składkową i masę elektoratową stanowi „mięso”, ludzie mało świadomi tego, że robią za „frekwencję” legitymizującą rzeczywistych graczy. Od 20 lat wymienność polskich elit jest znikoma, nikt „oddolny” nie ma szans w „poukładanej” polityce, zanim nie zostanie „wciągnięty” przez wodzów.

 

Zadaniem kogoś, kto pokonuje polski „cross” z polityczną mapą w ręku (czyli zadaniem nas wszystkich prawie) jest rozpoznać, że cała ta mapa jest mimikrą maskującą rzeczywistość. Że sam fakt, iż posługujemy się mapą, na której nas nie ma, choć stanowimy przytłaczającą większość – jest wspieraniem Sukcesorów w ich grze między sobą naszym kosztem. I kosztem Rynku, kosztem Demokracji ostatecznie.

 

Najlepsza strategia polityczna to taka, która ma na celu utworzenie prawdziwego Rynku, gdzie nasz wkład do społecznej puli dobrobytu będzie decydował o proporcjonalnym naszym udziale w dobrach, wartościach i możliwościach. I że nienormalna stanie się sytuacja, w której miliony ludzi są gotowe dać swój wkład, ale nie mają takiego „prawa”, możliwości, pozostają na marginesie przestrzeni społeczno-gospodarczej.

 

Na tym tle opowieści o klasie średniej czy społeczeństwie obywatelskim – to duby smalone. Te o sile twojego głosu oddanego do urny – też.

 

Proste. Ale trzeba oczy otworzyć. Wyłączyć telewizor, odłożyć gazetę, rozejrzeć się dookoła. Rozłożyć na czynniki pierwsze rozmaite wskaźniki, statystyki, itp.

 

No, proste!

 

MÓJ PROGRAM POLITYCZNY

WSTĘP DO PROGRAMU POLITYCZNEGO

2010-11-25 11:10
  Zwykłem powiadać, że nie mam poglądów politycznych, tylko ideowe. Dlatego, że odmawiam udziału w polityce polegającej na między-drużynowych grach o pozycję i o władzę i wszelkie płynące stąd beneficja, odmawiam nawet sobie bycia „gdzieś w pobliżu”, chociaż dla własnego rozeznania (i bezpieczeństwa) uczę się pilnie, o co w tej polityce chodzi.   Wycofałem się już dawno - chciałbym sobie wierzyć że ostatecznie i na zawsze oraz nieodwołalnie - z jakichkolwiek funkcyjno-stołkowych zamiarów politycznych. Sądzę, że to uwiarygodnia moje refleksje, choć może osłabia ich siłę sprawczą.   Jeśli więc tytułuję tekst jako „Mój program polityczny” – to raczej jako opowieść o tym, co gotów jestem zaakceptować i wesprzeć, jakie mam oczekiwania co do tego, co nazywam Nawą Publiczną. To zaś wynika z moich poglądów ideowych i światopoglądu, z jakichś osobistych wskazań moralnych i obywatelskich.   Mój program polityczny nie jest skomplikowany, a w wersji kilku-zdaniowej,...

UWAGI O STANIE DEMOKRACJI W POLSCE

2010-11-25 13:01
    KONWERSATORIUM „DOŚWIADCZENIE I PRZYSZŁOŚĆ” Raport nr 1/2007   UWAGI O STANIE DEMOKRACJI W POLSCE Warszawa 2007     Spis treści   I. Wprowadzenie II. Zawłaszczanie państwa 1. Władza ustawodawcza 2. Sądownictwo konstytucyjne 3. Sądownictwo powszechne – niezawisłość sędziowska 4. Służba cywilna 5. Bank Centralny 6. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji 7. Rzecznik Praw Obywatelskich 8. Prokuratura. Organy ścigania 9. Naruszanie procedur III. Społeczne fundamenty demokracji 1. Potencjał demokratyczny 2. Potencjał niedemokratyczny 3. Stosunek do elit politycznych IV. Jakie państwo dla obywateli?   I. Wprowadzenie   Polski ruch na rzecz wolności, demokracji i niepodległości uczynił Polskę demokratycznym państwem prawa.   Konstytucja, uchwalona w roku 1997, określiła nasze państwo jako Trzecią Rzeczpospolitą.   Fundamentem demokratycznego państwa prawa jest zasada podziału władzy. Zasadę podziału i równowagi władz ustawodawczej,...

UWAGI O STANIE DEMOKRACJI W POLSCE - CD

2010-11-25 13:06
  III. Społeczne fundamenty demokracji   Po 1989 roku społeczeństwo polskie przechodziło poważne przemiany. Przede wszystkim gospodarka rynkowa wywołała głębokie zmiany w strukturze społecznej. Zwiększyła się liczba osób z wyższym wykształceniem, wzrosły dystanse międzyklasowe, a wraz z nimi nierówności społeczne; pojawiła się klasa wykluczonych.   Nastąpiła polityczna i generacyjna wymiana znacznej części elit, a mimo to przeważa w naszym społeczeństwie krytycyzm i brak zaufania w stosunku do elit wyłonionych według procedury demokratycznej. Pojawiły się zalążki klasy średniej, inteligencja rozwarstwiła się politycznie, ekonomicznie i strukturalnie. Znaczna jej część porzuciła swą tradycyjną misję publiczną i wycofała się w życie prywatne i zawodowe.   1. Potencjał demokratyczny   Stabilność systemu demokratycznego uzależniona jest nie tylko od sprawności funkcjonowania instytucji demokratycznych, ale także od przekonania obywateli, że demokracja ma przewagę...

SAMORZĄDNOSĆ I DEMOKRACJA LOKALNA (1)

2010-11-25 13:25
  Raport nr 2/2007    SAMORZĄDNOŚĆ I DEMOKRACJA LOKALNA     Bar­ba­ra Imioł­czyk Je­rzy Re­gul­ski   przy współ­pra­cy:     Woj­cie­cha Kacz­mar­ka, Wło­dzi­mie­rza Pu­zy­ny, Sła­wo­mi­ra Wy­soc­kie­go, Ol­gi Kac­per­czyk       Au­to­rzy dzię­ku­ją Człon­kom Ra­du Pro­gra­mo­wej DiP za cen­ne uwa­gi, któ­re wzbo­ga­ci­ły treść Ra­por­tu, w szcze­gól­no­ści red. Ste­fa­no­wi Brat­kow­skie­mu, prof. Anie­li Dy­lus, prof. Ja­nu­szo­wi Grze­la­ko­wi, prof. Ire­nie Li­po­wicz oraz prof. Wik­to­ro­wi Osia­tyń­skie­mu       Warszawa, listopad 2007     I. Wstęp   De­mo­kra­cja w Pol­sce sta­je przed trud­ny­mi wy­zwa­nia­mi. Wy­czer­pa­ły się roz­wo­jo­we im­pul­sy re­form ustro­jo­wych po­cząt­ku lat 90., wspie­ra­ne en­tu­zja­zmem spo­łecz­nym po od­zy­ska­niu su­we­ren­no­ści. Jed­nym z naj­istot­niej­szych re­zer­wu­arów ener­gii i kre­atyw­no­ści spo­łecz­nej by­ła i jest de­mo­kra­cja lo­kal­na i...

SAMORZĄDNOSĆ I DEMOKRACJA LOKALNA (2)

2010-11-25 13:37
  III. 5. Ochro­na przed in­ge­ren­cją ad­mi­ni­stra­cji rzą­do­wej   Re­for­ma sa­mo­rzą­do­wa usta­no­wi­ła dwie in­sty­tu­cje, któ­re od­gry­wa­ją klu­czo­wą ro­lę w kon­tro­li dzia­łal­no­ści or­ga­nów wy­ko­naw­czych sa­mo­rząd­nej gmi­ny i chro­nią je rów­no­cze­śnie przed in­ge­ren­cją ad­mi­ni­stra­cji rzą­do­wej. Są to:   • ‑Ko­le­gia od­wo­ław­cze, do któ­rych oby­wa­te­le mo­gą się od­wo­ły­wać od de­cy­zji władz gmin­nych po­dej­mo­wa­nych w ra­mach ich wła­snych kom­pe­ten­cji. • ‑Re­gio­nal­ne izby ob­ra­chun­ko­we, któ­re kon­tro­lu­ją go­spo­dar­kę fi­nan­so­wą.   Dzię­ki utwo­rze­niu tych in­sty­tu­cji usta­no­wio­no w Pol­sce istot­ną ba­rie­rę chro­nią­cą sa­mo­rząd­ność władz lo­kal­nych Obie in­sty­tu­cje są nie­za­leż­ne od ad­mi­ni­stra­cji rzą­do­wej. Gdy­by ich nie utwo­rzo­no, to upraw­nie­nia nad­zor­cze oraz pra­wo do roz­pa­try­wa­nia od­wo­łań uzy­ska­ła­by ad­mi­ni­stra­cja rzą­do­wa. W kon­se­kwen­cji wo­je­wo­da, roz­pa­tru­jąc...

SAMORZĄDNOSĆ I DEMOKRACJA LOKALNA (3)

2010-11-25 13:41
  IV. Uczestnictwo społeczeństwa w sprawowaniu władz   IV. 1. Spo­łe­czeń­stwo oby­wa­tel­skie   Obec­ny stan spo­łe­czeń­stwa oby­wa­tel­skie­go w Pol­sce po­zo­sta­je w ty­le za roz­wo­jem w in­nych dzie­dzi­nach, ta­kich jak ustrój czy go­spo­dar­ka. Opóź­nie­nie to jest jed­nym z głów­nych ha­mul­ców roz­wo­ju Pol­ski.   Prze­łom ro­ku 1989 za­stał spo­łe­czeń­stwo zor­ga­ni­zo­wa­ne wg wy­obra­żeń i po­trzeb wła­dzy ko­mu­ni­stycz­nej. Or­ga­ni­za­cja spo­łe­czeń­stwa ko­mu­ni­stycz­ne­go wią­za­ła czło­wie­ka z miej­scem pra­cy. To w za­kła­dach pra­cy ist­nia­ły or­ga­ni­za­cje par­tyj­ne i ofi­cjal­ne związ­ki za­wo­do­we dys­po­nu­ją­ce ma­te­rial­nym be­ne­fi­cja­mi. Tam ro­bi­ło się ka­rie­rę za­wo­do­wą, do­sta­wa­ło miesz­ka­nia, przy­dział wcza­sów czy sa­mo­cho­du, a bran­żo­we ukła­dy pra­cy utrud­nia­ły zmia­nę miej­sca za­trud­nie­nia. Nie ist­nia­ły me­cha­ni­zmy łą­czą­ce lu­dzi wo­kół miej­sca za­miesz­ka­nia. Wprost prze­ciw­nie, wła­dze...

SAMORZĄDNOSĆ I DEMOKRACJA LOKALNA (4)

2010-11-25 13:47
  V. Nowe wyzwania   Pro­ce­sy prze­mian spo­łecz­nych i go­spo­dar­czych, szcze­gól­nie te, zwią­za­ne z pol­skim człon­ko­stwem w Unii Eu­ro­pej­skiej, po­wo­du­ją, że sa­mo­rząd w Pol­sce sta­nął wo­bec no­wych wy­zwań. Uza­leż­nie­nie roz­wo­ju kra­ju od pry­wat­ne­go ka­pi­ta­łu, sil­na kon­ku­ren­cja mię­dzy mia­sta­mi w wal­ce o in­we­sto­rów, emi­gra­cja mło­dzie­ży, brak rąk do pra­cy przy jed­no­cze­śnie wy­stę­pu­ją­cym bez­ro­bo­ciu, po­ja­wie­nie się licz­nych cu­dzo­ziem­ców w Pol­sce, glo­ba­li­za­cja i in­for­ma­ty­za­cja – to tyl­ko nie­któ­re z nich. Wła­dze sa­mo­rzą­do­we mu­szą opa­no­wać re­gu­ły bu­do­wa­nia pro­gra­mów stra­te­gicz­nych, se­lek­cji prio­ry­te­tów roz­wo­jo­wych, współ­pra­cy z part­ne­ra­mi spo­łecz­ny­mi i go­spo­dar­czy­mi; mu­szą two­rzyć no­wa­tor­skie roz­wią­za­nia or­ga­ni­za­cyj­ne i bu­do­wać pro­fe­sjo­nal­ną ad­mi­ni­stra­cję. Do­tych­cza­so­we do­świad­cze­nia po­ka­zu­ją, że do eu­ro­pej­skie­go eg­za­mi­nu lo­kal­ne...

SAMORZĄDNOSĆ I DEMOKRACJA LOKALNA (5)

2010-11-25 13:53
  VII. Zakończenie   Ani hi­sto­ria, ani per­spek­ty­wy sa­mo­rząd­no­ści nie są ob­sza­rem ocen i sta­no­wisk jed­no­znacz­nych. Moż­li­we są in­ne punk­ty wyj­ścia dla roz­wa­żań nad nią i in­ne spo­so­by po­dej­ścia, a na­wet in­na jej fi­lo­zo­fia. Wszyst­kie jed­nak sta­wia­ją w cen­trum wa­gę bu­do­wa­nia przez sa­mo­rząd spo­łe­czeń­stwa oby­wa­tel­skie­go.   Po­ru­szo­ne w ra­por­cie za­gad­nie­nia nie wy­czer­pu­ją ka­ta­lo­gu waż­nych pro­ble­mów i wy­zwań, na któ­re na­po­ty­ka roz­wój sa­mo­rząd­no­ści w Pol­sce. Kwe­stii istot­nych dla przy­szło­ści sa­mo­rzą­du jest wie­le. Ra­port ni­niej­szy oma­wia te, któ­re na­szym zda­niem są w chwi­li obec­nej naj­waż­niej­sze.   Głos Kon­wer­sa­to­rium DiP w spra­wach sa­mo­rzą­du jest za­pro­sze­niem do dys­ku­sji.       Glosa   Ste­fan Brat­kow­ski, Wik­tor Osia­tyń­ski   Człon­ko­wie Ra­dy Pro­gra­mo­wej Kon­wer­sa­to­rium Do­świad­cze­nie i Przy­szłość      Ra­port...

SAMORZĄDNOSĆ I DEMOKRACJA LOKALNA - ANEKSY

2010-11-25 14:02
  Aneksy do Raportu DiP 2/2007 Samorządność i demokracja lokalna       ANEKS NR 1 UWŁASZCZENIE POLSKIEGO ZWIĄZKU DZIAŁKOWCÓW     Sprawa własności terenów ogródków działkowych stanowiła w Polsce jeden z największych sporów o majątek. Sprawa ta może być traktowana jako niemal szkolny przykład form walki o przejmowanie kontroli nad dawnym majątkiem państwowym. Podobne sprawy występowały częściej, ale nie na taką skalę i bez tak rozbudowanego zaangażowania polityków. Problem był zawsze taki sam – w jaki sposób przejąć majątek publiczny we własne władanie.   Ustawa z dnia 6 maja 1981 r.[a], a więc z czasów PRL stanowiła, że pracownicze ogrody działkowe użytkują nieodpłatnie grunty Skarbu Państwa. Przepisy wprowadzające ustawę o samorządzie terytorialnym[b] ustaliły, że grunty Skarbu Państwa, które były w dyspozycji władz terenowych, stały się w dniu 27 maja 1990 r. z mocy prawa mieniem gmin, na których są one położone. Było oczywiste, że dotyczy to...

ZAUFANIE (nie) DO WŁADZY, (nie) DO PAŃSTWA

2010-11-26 18:02
  Otwartym tekstem   Skoro nie słuchacie, to będę otwartym tekstem gadał. Piszę Stan ponad Stany (tutaj), piszę Stan ponad Stany (2) (o, tutaj), poprawiam jeszcze Stan ponad Stany (3) Kuchnia (to tutaj), na koniec piszę pół-otwarcie o Spisku w kuchni (tym razem tutaj) – i nie ma chętnych, by to zauważyć. Pomijam całe mnóstwo tekstów nt. TuskenKampfu czy Mega-neo-totalitaryzmu albo terroru państwowego w RP. Wrzućcie sobie te hasła w googlarkę, bo już nie mam zdrowia linkować.   Bo się nam wydaje, że Donaldy, Vincenty, Rychy, mordy wy moje – są głupie nieroby i leniwce. Prawda jest groźniejsza.   Zacznę od przykładu, który od wczoraj biega po internecie, na przykład w poniższych przykładach:   Co miał dziś przykryć duet JJ ? - ewaryst fedorowicz: "private ... TK uznał, że ustawa o emeryturach pomostowych jest zgodna z ... Polskie Radio Gdańsk - serwis informacyjny, wiadomości: Trójmiasto ... Trybunał Konstytucyjny - emerytury...

Twierdza konstytucyjna

2010-11-29 08:26
  Panowie Cimoszewicz Włodzimierz i Kwaśniewski Aleksander, będący tuzami niegdyś młodej formacji inteligenckiej ukształtowanej w ramach PRL, złożonej z ludzi pragmatycznych, niezbyt ideowych, sprawnych menedżersko, otrzaskanych w sprawach tego świata i skutecznie odpychających na margines ludzi partyjnego „betonu” – w swoim czasie kierowali zespołem bezprecedensowym co do składu i formuły działania: był to zespół redagujący tekst Konstytucji RP wprowadzonej ostatecznie w 1997 roku, kiedy jeden z nich był już Prezydentem, a drugi Wicemarszałkiem Sejmu, wcześniej Ministrem, Premierem, itd.   Dla porządku poprawmy obu panów, którzy w artykule dla wiadomej Gazety ogłaszają, że Konstytucja 3 Maja była drugą demokratyczną po amerykańskiej. W rzeczywistości pierwszą była konstytucja Pyłypa Orłyka, który swój barwny życiorys zakończył w otoczeniu gasnącego Mazepy, następną była konstytucja korsykańska, dopiero potem amerykańska i polska. Tylko jedna z nich ostała się jako dokument...

POKAŻ MI SWOJĄ DEMOKRACJĘ

2010-12-10 14:56
 …a powiem ci kim jesteś.   /notatki na marginesie pewnej konferencji/   W moim całkiem prywatnym pojmowaniu świata Demokracja jest nierozłącznie powiązana z takimi pojęciami jak Rynek oraz Podmiotowość. Z kombinacji tych trzech pojęć dość swobodnie wywodzę kolejne kategorie obecne chyba w każdej dyspucie ustrojowej: Wolność, Samorządność, Obywatelstwo, Społeczeństwo, Regionalność, Mała Ojczyzna, Suwerenność, Autonomia, Uzgodnienie, Umowa Społeczna.   Anarchia (atrofia Władzy)   Słowo to wcale nie musi oznaczać chaosu, „nierazbierichy”: oznacza po prostu nieobecność Władzy (jako fenomenu) i jej instytucjonalno-materialnych atrybutów, prędzej czy później przybierających kształt Państwa i Państwowości. W tym sensie anarchia oznacza, że każdy podmiot w obszarze „anarchicznym” jest w pełni suwerenny, nic nim nie powoduje poza tym, co sam po autorsku sobie narzuci, przysposobi, zdefiniuje, wywiesi na proporcu.   O tym, czy tak określona zbiorowość jest w...

Demokracja serdeczna

2010-12-11 12:53
  Arystoteles pisząc o demokracji zauważał, że wolny może być ten tylko, kto jest w stanie zapewnić sobie godne warunki materialne, pozostali raczej obywatelami być nie mogą, powinni wspierać tych pierwszych swoim trudem i oddaniem. Ale mam pośród przyjaciół myśliciela, który argumentuje, że w rzeczywistości „służący” niewolnicy zza kulis rządzili swoimi panami, zwłaszcza w starożytnej Romie.   Adam Smith, uchodzący za ojca ekonomii, w rzeczywistości zajmował się etyką, a jego najważniejsze dzieło to „Teoria uczuć moralnych” (a uwielbiane przez ekonomicznych apologetów „Bogactwo narodów” stanowiło coś w rodzaju załącznika do „teorii uczuć moralnych”). Smith rozumiał, że działalność gospodarcza oparta na nieludzkim traktowaniu otoczenia (współpracowników, pracowników, klientów, środowiska) nie prowadzi do niczego dobrego, choć przyśpiesza wzrost gospodarczy.   Edward Abramowski, uchodzący za lewicowca (a będący konserwatystą ziemiańskim), po wielu próbach przekonania...

Controlling by provocation, czyli Random virtue testing

2010-12-15 09:38
  Pod pojęciem controllingu (korzystam oczywiście z nieocenionej Wikipedii) rozumiane jest wsparcie przy planowaniu, sterowaniu i kontroli organizacji, procesów lub projektów jak również przygotowywanie i udostępnianie potrzebnych do tego informacji. Controlling ma w swojej istocie przekrojową i koordynacyjną funkcję wspierania kierownictwa. Jego celem jest zapewnienie efektywności we wszystkich obszarach działania przedsiębiorstwa.   W ogóle pojęcie controllingu zwykło się zawierać treści biznesowo-nadzorczo-ekonomiczne. Ale też – znów cytat - "controllingu" nie można tłumaczyć jako "kontroli", gdyż biorąc pod uwagę "władanie, kierowanie, sterowanie i regulację procesów" należy rozumieć go w o wiele szerszym zakresie. Nie tylko zatem: proces planowania, koordynowania i kontroli przebiegu procesów ekonomicznych dla utrzymania organizacji na drodze do osiągnięcia wyznaczonych celów. Ale i ta definicja pomoże mi poniżej.   Prowokacja natomiast – to określenie opisujące...

Obywatel i "jego" prawnicy

2010-12-16 07:32
  Cały boży dzień fachowcy od prawa (czyli fachowcy od sporu, winy, kary procedur, ugody, ewentualnie sprawiedliwości) rozprawiali o relacjach między Państwem a Obywatelem.   I ja tam byłem, nie będąc prawnikiem.   Od dawna mam przekonanie, że z punktu widzenia prawa/prawników – Obywatel to po prostu obiekt prawniczy, wyposażony w konkretne cechy dające się zdefiniować przy pomocy konkretnych zapisów i przepisów.   Prawnik patrzy na „poszczególnego” Obywatela, jak samochodziarz na kolejne modele z różnych fabryk: aha, umie to i tamto, wyposażono go w takie i takie możliwości, chroni go taki i taki „lakier”, tu ma takie „zderzaki”, tu ma określone „moce”, manipulować można nim takimi i takimi „przyciskami”. Prawnik wie najlepiej, że w każdym Państwie wypuszczany jest inny model Obywatela, a nawet w ramach jednego modelu zdarzają się rozmaite egzemplarze, bardziej i mniej udane.   Spośród siebie samych prawnicy wyróżniają tych, którzy dbają o obywatela, jak...

Postegzystencja

2010-12-17 06:05
  Na europejskiej ścieżce rozwoju cywilizacyjnego (Egipt faraonów, Bliski Wschód, Hellada, Imperium Romanum, Galia, Iberia, Brytania, Germania, (…), Ameryka) – pojawiało się kilka potęg, które zapadały się pod własnym ciężarem. Rzym upadł – powiada się – zżarty od środka przez ołowicę (ołowiem wykładano akwedukty, szczyt techniki infrastrukturalnej), może też „zapadł” się pod wpływem przerośniętych budżetów, a może u podstaw rozkładu imperium było chrześcijaństwo wypierające politeistyczną kulturę „demokracji”, a może próżniactwo policyjno-pacyfistyczne (zamiast wojen przestawiono się na intrygi)?   Odruchy imperialne – i zapaści po jakimś czasie tryumfów – towarzyszą tej ścieżce prawie cały czas (patrz: hiszpańskie i portugalskie skutki odkryć Kolumba i innych pionierów, patrz: miniona wspólnota brytyjska czy frankofońska, patrz: zapadająca się hegemonia Ameryki).   Europejską „ołowicą najbliższej przyszłości” jest Demokracja Biurokratyczna. Oto biurokracja, której...

Państwo i Szanowni Państwo

2010-12-20 17:04
  Nierówności społeczne – od czasu do czasu – irytują tzw. szerokie masy, co skutkuje rozmaitymi ruchawkami i „nową redakcją umów społecznych”, ale bywa, że skutkuje bezlitosną pacyfikacją buntowników, czy to w postaci policyjnego najazdu na nich, czy to na innej drodze, bardziej „cywilizowanej”.   Nierówności polityczne zdają się mniej nas uwierać. Nie, nie mówię o tym, że lewicy jest lepiej niż prawicy, albo odwrotnie. Mówię zaś o tym, co poliszynel żartobliwie wyszydza jako podział na „równych i równiejszych”.   Równiejsi starają się użyć dla swoich prywatnych celów słoniowatą siłę Państwa. Słoniowatość wymaga wyjaśnienia.   Wyobraźmy sobie, że stoi na jakichś kółkach-rolkach, kręcących się w dowolną stronę, wielki ciężar. Podchodzi doń ktoś z jasno sprecyzowanym zamiarem i zaczyna tak na niego naciskać, żeby ów ciężar poruszył się w pożądaną przezeń stronę. Inni może nawet zauważają jego wysiłki, ale wierzą w konserwatywny bezwład ciężaru, niech więc ów...

Macrocommunity

2011-01-22 09:36
  Budowanie (właściwie odbudowywanie) „demokracji oddolnej” – aby było rozumne – powinno sięgnąć do Pamięci, zakodowanej głęboko w cywilizacyjno-kulturowych „genach” Ludzkości.   Człowiek od swego zarania żyje we wspólnotach i społecznościach samorządnych, tyle że niepostrzeżenie wyzbywa się tej samorządności, delegując coraz więcej jej prerogatyw na Państwo, które jest owej samorządności chętnym, żarłocznym, drapieżnym i pożądliwym pożeraczem: wchłania jej najlepsze życiodajne substancje, a zdeprywowanym obywatelom, okastrowanym z samorządności, pozostawia… (no, właśnie).   Państwo zręcznie, choć bezwładnie, gra na Nomenklaturze, na którą składają się funkcje w Administracji, Infrastrukturze, Walorach-Finansach i Polityce. Gra przeciw obywatelom, samorządności, demokracji, choć ma setki prawniczych argumentów przeciw tej tezie.   Karierę w konstytucjach i w oficjalnym dyskursie robi sformułowanie „demokratyczne państwo prawa”. Mało jest sformułowań równie...

Nowa oś globalna: Indie, Brazylia

2011-01-30 09:48
  Jeszcze pokolenie-dwa temu nasz świat był uporządkowany: na linii USA-ZSRR panowała atmosfera wzajemnego odstraszania, a „poniżej” górnej części globusa miotały się ze swoimi biedami Chiny, Indie, Arabia, Latinum, Afryka. Europa (Zachodnia) była języczkiem u wagi, zarówno w relacjach radziecko-amerykańskich, jak też w cywilizacyjnym nieufnym kontredansie pomiędzy Północą i Południem. Japonia po szelmowsku wkradła się w ten układ w roli rabusia. Dziś jesteśmy u początków kliku-pokoleniowego zamętu: 1.      ZSRR (spadek po nim) staje się północną prowincją świata, łakomym kąskiem; 2.      USA staje się bankrutem, choć jeszcze udaje szafarza i żandarma światowego; 3.      Europa staje się skansenem, łącznikiem Ponowoczesności ze Starożytnością; 4.      Chiny rozkwitają, jak biały kwiat świętojański: to krótkotrwały...

Mój anarcho-bolszewizm

2011-01-31 11:55
  Spotykały mnie już epitety najprzeróżniejsze, niektóre poważne, inne z przymrużeniem oka, niektóre zasłużone i prawdziwe, inne bez sensu.   Bywam Żydem, Komuchem, Yntelygentem, Złodziejem, Libertynem, Bawidamkiem, Poj…bem, Idealistą, Bluźniercą, Wykształciuchem, Rusofilem, nawet „dzieckiem Jaskierni”, itd., itp. Niektórych epitetów nigdy nie doświadczyłem, a szkoda.   Człowiek, z którym chciałbym się przyjaźnić w tym najlepszym znaczeniu słowa „przyjaźń”, bo imponuje mi pod licznymi względami, kiedyś pochwalił mnie za odwagę publikowania poglądów, za ich niezależność. Miód.   A wczoraj mejlowo zmartwił się: bolszewizujesz mi się, Janku.   Nie ma sensu zaprzeczać: lepiej przejrzeć swoje notki pod kątem „co w nich takiego, że dobrze mi życzący człowiek ma mnie za bolszewika?”. Dodam, że moje notki internetowe powstają „z ręki”, chociaż są relacjami z koncepcji uprawianych przeze mnie tygodniami, miesiącami i latami.   W ostatnim okresie poświęciłem się...

Polska konserwatywna. Ustrój społeczny a światopogląd

2011-02-23 05:01
  Użyję podłego słowa ELEKTORAT. Podłe, bo wyraża patrymonialny stosunek do rzesz, które przecież w swej masie – tak stanowi naiwnie prawo i Konstytucja – są suwerenem polskiej państwowości.   Polski szary elektorat jest w swej masie konserwatywny, poza wyjątkowymi enklawami. Jedyny rzeczywisty podział tego elektoratu przebiega na linii religijności: jedni praktykują obrzędowość religijną, głównie rzymsko-katolicką (część z nich jest głęboko pobożna, część wyłącznie „płaci składki”), inni są antyreligijni (część z nich w Panu Bogu widzi siewcę ciemnogrodu, część ma to wszystko w nosie). Ale nawet dogorywająca lewica post-PZPR-owska jest przecież konserwatywna, jak cały ten PRL, w którym socjalizm był co najwyżej domniemany, transparentowo-gazetowy.   Głębokiej refleksji filozoficznej, światopoglądowej, teologicznej – raczej w polskim elektoracie nie uświadczysz, raczej mamy do czynienia z kalkami, nad którymi panuje konserwatywna inteligencja (w miastach) i...

Powiem wam coś z daleka

2011-05-15 22:23
Polska nie jest krajem wyjątkowym. Nie jest ani wyjątkowo „okejowata”, ale też nie jest wyjątkowym zadupiem.   Nie zwalnia to jednak Polski z czegoś ważnego. Otóż trafiło się nam, że żyjemy w miejscu, w którym wciąż się coś zawęźla. To miejsce nazywa się Europa Środkowa i jako tygiel podobna jest do Azji Centralnej, Kaukazu, Bliskiego Wschodu. Oczywiście, z zachowaniem proporcji problemów i umiaru w samoocenie.   W moim pojęciu Europa Środkowa mieści się w trójkącie między środkiem Morza Bałtyckiego, Czarnego i Adriatyku, albo – równie umownie – w trójkącie pomiędzy Tallinnem, Triestem i Odessą.   Polska – jeśli cokolwiek znaczy w globalizującym się nieuchronnie świecie – to znaczy jako figura w zestawie środkowo-europejskim. W tym zestawie pomieszkuje około 30-tu narodowości i etnosów nie widzianych jako narody. Polaków i Ukraińców jest tu najwięcej. Największe miasta tej części świata to Warszawa, Praga, Mińsk, Wilno, Wiedeń, Budapeszt, Belgrad, Kraków, Wrocław,...

Obumierać nieładnie

2011-05-16 15:51
  Poniżej – skrót pewnej myśli, z którą „kopię się” od lat i nie mogę jej doredagować. Ale trzeba ją wypowiedzieć, bo to jest taka myśl z tych w rodzaju „wiem wszystko o Uniwersum”.   Człowiek (Ludzkość) na pewnym etapie swojej egzystencji pośród „wszystkiego co jest” ustanowił fenomen Państwa. Fenomen ten skonstruowany został na kilku racjonalnych przesłankach, takich jak specjalizacja w ramach podziału pracy (tu: administracja sprawami publicznymi), ekonomiczna korzyść skali (tu: spojrzenie na społeczną gospodarkę z „lotu ptaka”), kulturowo-cywilizacyjna służebność nielicznych „lepszych” wobec masy „przeciętnych”, zwierzęcy instynkt poszukiwania przywódcy stada.   Przesłanki te pozwoliły wyodrębnić aparat państwowy i „zaludnić” go wyspecjalizowanymi w różnych sprawach kadrami, oddały też w ręce owych kadr i aparatu wyłączność na redagowanie obowiązujących reguł gry (stanowienie prawa).   Tak wykreowane Państwo otrzymało (a częściowo uzurpowało sobie)...

Wspólny dom dla niedźwiedzia

2011-05-21 08:18
Los mi spłatał figla: krążąc w przestrzeni, z której bliżej jest do Pekinu, Alaski i Tokyo niż do Moskwy, Berlina i Aten, akurat znalazłem dostęp do telewizji i na dodatek czas na jej oglądanie.   U mnie jest całkiem poważny, zaawansowany wieczór. A na ekranie Dmitrij Miedwiediew, pod krawatem, ale jakoś tak luźniej, inaczej niż zawsze. Siedzi w jakimś panelu, a na sali ¾ ludności ma słuchawki na uszach, czyli mamy coś międzynarodowego.   Zrobiłem głośniej.   Pierwszy raz widzę i słyszę takiego Miedwiediewa.   Najczęściej jest usztywniony, patrzy wzrokiem niewidzącym i stężałym, oficjalny. A tu pełna swoboda gestu i mimiki.   Na tapecie – Europejski Wspólny Dom.   Nie mam teraz internetu pod ręką, ale znam to pojęcie z czasów Gorbaczowa. Od razu mi się przypomina Reykyavik (spotkanie z R. Reaganem) i Watykan (za rządów Jana Pawła II). Niezależnie od idei, których Gorbaczow miał na pęczki, ówczesny Dom zrealizował się w formie totalnej...

Piszczykowo, ew. Układ spetryfikowany

2011-06-09 09:36
  Stawiam pytanie, na które sam sobie odpowiem: dlaczego w Polsce, od kilku ładnych kampanii wyborczych, nie ma poważnej, merytorycznej dysputy politycznej, społecznej, programowej?   Jestem w dość łatwym położeniu: znam osobiście (niekiedy nawet po koleżeńsku) dziesiątki polityków „plakatowo-medialnych”, ze wszystkich wyobrażalnych ugrupowań. Łączy mnie z nimi znajomość dawna i przebrzmiała, np. w organizacji studenckiej, łączy znajomość niedawna (np. z konferencji albo zespołów eksperckich), łączy znajomość środowiskowa, należymy do ludzi bywających w tych samych miejscach.   Kiedy się ma takie „znajomości”, to obserwuje się nie tylko statystyczno-naukową stronę zjawisk, ale widzi się osobiste, subiektywne przesłanki zachowań i poglądów. Jeśli takie zachowania i poglądy – są.   Najbardziej ogólnym spostrzeżeniem moim jest to, że polityk ma dar utożsamiania swojego sukcesu w grze z własnym geniuszem. Skoro na mnie głosują – myśli taki i...

Antytantiema

2011-06-12 16:01
W młodości byłem człowiekiem lewicy. Z przekonaniem, choć nieuzasadnionym merytorycznie, spontanicznym i infantylnie szczerym. Wychowałem się w biednej rodzinie na PGR-owskim zadupiu, od przedszkola po studia dużo zawdzięczałem polityce wyrównywania szans, jaką uprawiała do końca PRL.   Moja lewicowość przetrwała terapię szokową, zatem była we mnie wystarczająco długo, bym zdołał poddać w wątpliwość kilka spraw:   1.       Po co Kubańczycy szerzą komunizm w Angoli, skoro robią tylko smród Idei, a komunizm i tak sam zwycięży? (to było na spotkaniu z Broniarkiem, w WAT, w 1978 roku); 2.       Dlaczego ZSRR nie realizuje Dekretu o pokoju, pierwszego aktu władzy radzieckiej, i trzyma nieco na siłę mocną ręką różne republiki w składzie państwa radzieckiego, do tego uzależnia od siebie Europę Środkową, ładny kawał Arabii, Azję Centralną, do tego Wietnam czy Kubę? (to było w ramach jakiejś odświętnej dyskusji,...

Siła twojego głosu

2011-09-10 10:01
  Za miesiąc będzie zaliczenie kolejnej rundy obowiązkowej. Po czym wszyscy rozejdą się do domów, a mieszacze wrócą do swych niecnych zajęć.   W każdym systemie (na uczelni, w fabryce, w klubie) są rytuały obowiązkowe, które trzeba zaliczyć. I jak w przypadku każdego rytuału, zawsze jest tak, że większość studentów, pracowników, klubowiczów już przed przystąpieniem do „obrzędu” wie, jaka będzie jego pozycja i rola oraz „frukty” po zakończeniu podejścia obowiązkowego.   Tu mamy do czynienia z wielkim klubem, który naiwni nazywają „klasą polityczną”. Klub ten obejmuje około 1,5 tysiąca PARLAMENTOIDÓW, czyli tych, którzy są-będą parlamentarzystami albo zaplecznikami parlamentarnymi, około 3 tysięcy RZĄDOIDÓW którzy są wytypowani do pełnienia ról w ministerstwach i urzędach centralnych oraz na szczytach wojewódzkich, około 300-400 tysięcy NOMENKLATURSZCZYKÓW, którzy obsadz(aj)ą posterunki dyrektorskie, prezesowskie, naczelnikowskie, nadzorcze, kontrolne,...

Lepkość polityczna. Reologia spraw publicznych

2011-09-30 16:01
/trochę nauki, trochę fantazji/   W naukach o materii pojęcie lepkości jest dość dobrze zdefiniowane. W tłumaczeniu „na nasze” lepkość oznacza warunki towarzyszące, które ograniczają swobodę ruchu i swobodę wyboru. Czynią cząstki – i w ogóle materię – bezwładną, ale za to bardziej przewidywalną. Pojęciem podobnym w znaczeniu jest „czepność”, bardzo fajne słowo.   Można sobie wyobrazić 40 milionów ludzi, pośród których nikt nikogo nie obchodzi. Są dla siebie idealną „równoległością”. Ty jesteś taki, a ja taki. Ty robisz to, a ja tamto. Ty myślisz tak, a ja tak. i dobrze nam z tym.   Ekonomista powiedziałby, że mamy do czynienia z idealnym RYNKIEM, albo liberał ogłosiłby stan pełnej, niezakłóconej wolności dla każdego.   A jednak nic z tego. Nie ma takiej cząstki „swobodnej”, która prędzej czy później nie popadnie w „środowisko”, z którego wyrwać się jest trudniej niż weń popaść. To jest tak, jakby na stole bilardowym-snookerowym zdolność do poruszania...

Niepokonani czy spartanie?

2012-05-30 06:28
  Z wielkim zainteresowaniem – jako ofiara lub naoczny świadek niejednej represji ze strony janczarów i władyków tzw. Systemu, zręcznie stosujących prawa i procedury oraz swoje własne obyczaje i zmowy przeciw pogardzanemu obywatelowi – przyglądam się początkom Ruchu Niepokonanych. Pójdę na Kongres.   Moim przyjaciołom i szydercom, którzy – poczytawszy sobie moje krytyki ustroju panującego w Polsce – pytali, kto mógłby ruszyć to wszystko z posad, odpowiadałem najczęściej: ci, którzy są beneficjentami tej podlejszej strony Systemu, korzystają z jego bezecnych instrumentów, ale po jakimś czasie są przez ten System zjadani, kiedy już wyczerpią swoją dla niego użyteczność. Bowiem nie oddolne masy, tylko siły przedsiębiorcze są zawsze właściwym motorem przemian ustrojowych, nawet powstanie Spartakusa uruchamiali wszak gladiatorzy, czyli ludzie ponadprzeciętni i obyci w zmaganiach, podobnie nasza ukochana Solidarność, u swego zarania była świadomym ruchem tzw....

MÓJ PROGRAM POLITYCZNY: miejsce na Twoje uwagi

Socjalizm?

Żarku Marku | 2016-08-21

A nie lepiej wybrać drogi bardziej wymagającej od wszystkich inicjatywy. Sam w sobie socjalizm jest czymś abstrakcyjnym i odbiegającym od zasad przyjętych przez naturę i prawo boże. Lepszym rozwiązaniem jest minimalizować ingerencje państwa w pomoc a w zamian uczyć ludzi braterskiej pomocy.
Alleluja i do przodu!

Mój Program polityczny

Krawczak | 2012-09-18

Mój program polityczny jest prosty.
Ideą jest socjalizm a celem do jego realizacji demokracja a konkretnie zdecentralizowana demokracja.
Zdecentralizowana bo centralizm demokratyczny się nie sprawdził.
Odwaga w działaniu polega na rozpoznaniu rzeczywistości w kontekście podstawowej reguły socjalizmu - proletariusze (obywatele - urzędnicy) wszystkich krajów łączcie się.
Czy tak powstały rynek będzie demokratyczny i postęoowy

- tak!

Wstaw nowy komentarz

Kontakty

Publications

MÓJ PROGRAM POLITYCZNY

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz