Prawość i spraw wiedliwość
Poniższe nie jest deklaracją partyjno-lojalnościową. Jest wyrazem tęsknoty do jakiegoś ustroju zarządzającego nawą publiczną, któremu chciałoby się ufać, powierzyć swój los, oddać się.
Prawość.
Nieskazitelność, przyzwoitość, cnotliwość, czystość, szlachetność – takie słowa kojarzą mi się z prawością. Niczego, co pod tymi słowami skryte, i samej prawości – nie da się zadekretować, uchwalić, nałożyć w charakterze obowiązku. Nie da się w tej sprawie niczego oszukać, podpuścić, omamić. Człek jaki jest – łacno każdy pozna.
Chciałbym, aby polskie państwo, a przynajmniej funkcję jego Głowy – zaludniali ludzie prawi, a prawość jako nieodłączna właściwość człowieka stała się w Polsce powszechną.
Spraw wiedliwość
By się sprawy posuwały i by się im wiodło. Wszelkie sprawy, wynikające z ludzkiej dobrej woli oraz z elementarnego, naturalnego humanitaryzmu. By to co dobre, prawdziwe i piękne „samo się działo” w wiecznie sprzyjającej atmosferze. Nieprawdą jest bowiem, że dobrymi chęciami brukują w Piekle. Tam w ogóle nie ma dróg bitych!
Chciałbym, aby Polska wykaraskała się z tej rakotwórczej „nierazbierichy”, w której wyłącznie wskaźniki i parametry się zgadzają, a wszystko inne się zapada pod ciężarem zła, brzydoty i nieprawdy.
* * *
Przyglądam się kandydatom, pozostałym na pogorzelisku po pierwszej turze. I patrzę, co trzymają w rękach: gałązkę czy żagiew.
A im bardziej patrzę, tym mniej pojąć zdołam…