Wierzę Czarzastemu
Włodzimierz na swoim – niedawno zrestartowanym – blogu ogłosił taką oto wiadomość: „Jeśli (…) prawdą jest, że za plecami pewnego siebie Tuska o powyborczym krajobrazie politycznym rozmawiają marszałek Sejmu i lider SLD, to właśnie dostali błogosławieństwo prezydenta”.
Człowiek ten uchodzi za wcielenie rozmaitych rzeczy. Mimo bezdyskusyjnego uroku osobistego. Może zasłużył.
Ja mam okazję obserwować go – nie zawsze z dystansu i nie zawsze z dystansem – od wielu lat. I powiadam wszystkim, których to interesuje: na jesiennych listach wyborczych znajdą się niemal wszyscy ze środowiska reprezentowanego przez Włodzimierza, choć niekoniecznie będą wspierać jedno tylko ugrupowanie.
Wielu z nich przejdzie, choćby z tego powodu, że są to ludzie od „dziecka” wprawieni w myśleniu publiczno-politycznym, mają ciąg do społecznikostwa albo – zamiennie – do publicznych ról, są też ponadprzeciętnie wykształceni i wprawieni w dobrej (niekiedy złej) robocie dla Kraju i Państwa. Zresztą, życzę im sukcesów.
Otwartym pozostawiam tylko pytanie: czy ich talenty będą po sukcesie wyborczym pozostawione same sobie, czy jednak zostaną „zagospodarowane”?
To jest poważne pytanie, i – uwierzcie kto czyta – wiem o co pytam.