Ściąga z podręcznym zestawem poglądów
Okudżawa, niezastąpiony w subtelnych kuksańcach politycznych wymierzanych IM, został przez Młynarskiego przetłumaczony tak („Ballada o głupcach”):
- „więc by się czerwienić nie musiał, kto kiep
- by mógł rozpoznawać swój – swego
- każdemu mądremu stempelek na łeb
- przybiło się razu pewnego
- stempelki od dawna w użyciu są, i
- każdemu ten sposób się przydał
- bo mówią dziś mądrym: ech, durnieście wy
- a głupich, jak zwykle – nie widać…!”
Na każdy wiersz dobry jest zły wiersz. Na każdych trzech mądrych i głupich jest trzech. I dobrze to i sprawiedliwie.
Nieuchronnie nadchodzi dudziarski festiwal wrześniowy. Mediaści rychtują mikrofony i ostrzą pióra. A rzecznicy przygotowują ściągi, którymi będą ostemplowywać „swoich”.
Pomogę, a jakże. Mam od dawna listę spraw, dla których wciąż od nowa sporządza się dwie przeciwstawne ściągi. Oto pobieżny wybór (dwa warianty dla wrażych obozów):
Własność: ONI wiedzą na pewno, że prywatne zawsze jest sprawniejsze i efektywniejsze, MY zaś żywimy przekonanie, że prywatne w walnej części jest odłożone przez nielicznych z pracy wszystkich.
Zysk: ONI uważają, że może urobku nie starczyć na inne pozycje, ale swój zysk muszą „odpisać”, MY zaś sądzimy, że zysk ma sens tylko jako kategoria księgowa, a nie jako narzędzie nierównego podziału owoców wspólnej pracy.
Kapitał: ONI wiedzą, że majątek produkcyjny powinien koniecznie gromadzić się w rękach sprawnych ludzi interesu, MY zaś jakoś tak myślimy, że to praca własna, osobisty wkład do społecznej puli dobrobytu, powinien być podstawowym źródłem dochodu człowieka.
Sprawiedliwość: ONI jakoś problemu nie zauważają, MY natomiast wciąż upieramy się, że bez niej entuzjazm gospodarczy gaśnie, więc lepiej jest obowiązki rozdawać wedle możliwości, a ich wypełnienie uczynić warunkiem wynagradzania.
Praca: ONI robią wszystko, by przytemperować ją do kategorii „czynnik produkcji jak każdy inny”, MY za to wolimy, by pracę traktować jako cenny przymiot człowieka i dobry powód do poszanowania zarówno trudu, jak i zatrudnionego.
Monopol: ONI wciąż monopolizują rozmaite zakątki, enklawy, nisze, poletka bredząc o „rynkowej samoregulacji”, MY zaś widzimy, że nikt, kto zdobył mały monopolik, nie odda go za nic, po trupie, a na pewno będzie go umacniał, aż stanie się wszechmocnym mega-monopolistą.
Polityka: ONI zawsze uważają, że w tej dziedzinie chodzi o grę wszystkich ze wszystkimi o wszystko, a MY jakoś tak inaczej, że polityka jest dziedziną służby tych upoważnionych na rzecz tych upoważniających.
Człowiek: ONI uważają go za najmniej pewny element łańcucha produkcyjnego, który trzeba zakleszczyć w ścisły reżim, a MY wolimy widzieć w człowieku jego człowieczeństwo właśnie, a wszystko inne pielęgnowaniu człowieczeństwa podporządkować.
Państwo: ONI chcą, by Państwo z cicha i usłużnie wspierało ich ambicje, MY jednak wolimy, by Państwo zarządzało Krajem, Ludnością i dorobkiem kulturowo-cywilizacyjnym poprzez doskonalenie elementów mnożnikujących ludzkie starania (powszechnie, a nie wybiórczo).
Interesy społeczne: ONI je widzą w ten sposób, że będą owe interesy kształtować wedle swoich wyobrażeń, MY zaś uważamy, że im bardziej „wsobne”, egoistyczne środowisko – tym na mniej wsparcia systemowo-ustrojowego zasługuje.
Racje: ONI wiedzą z pewnością godną lepszej sprawy, że ich racja jest „na wierzchu”, bo przecież osiągnęli sukces, a MY uważamy, że ich sukces jest dziełem wspólnym, a racje służą do dysputy i nie wolno ich nijak postponować, ograniczać, zagłuszać, a już na pewno nie karać ich głosicieli.
Godność: ONI uważają, że nie wszyscy mają „zdolność honorową” w społecznej debacie, a już na pewno nie słabsi, obdarci, sfrustrowani, podskakiewicze, MY wolimy, by w słowie „godność” zawarto raz na zawsze poszanowanie dla człowieka, jakimkolwiek on dziś się wydaje.
Dom: IM się słowo „dom” kojarzy z budynkiem, najlepiej rezydencją, NAM się zaś kojarzy z miejscem, gdzie człowiek buduje swoje umiejętności społeczne, „podpina” tam mikro-wspólnoty (np. Rodzinę), odkłada swój dorobek – w związku z tym nie wolno ludzi Domu pozbawiać pod żadnym pretekstem, bo to odczłowiecza.
Edukacja: ONI mają niezłomne przekonanie, że edukacja polega na przysposobieniu zawodowym szaraków do pracy dla dobra biznesu, MY zaś widzimy w edukacji pole pielęgnowania obywatelstwa.
Zdrowie: ONI wiedzą, co to są osiągnięcia medycyny i higiena życia codziennego (sanitarna i psychiczna), dlatego NAS dziwi, że wciąż znajdują powody, by nam odmówić tych standardów.
Socjal: ONI uważają, że kiedy wspiera się słabszych, a zwłaszcza tych przegrywających – to niepotrzebnie rosną koszty, a MY wręcz przeciwnie, że skoro reguły pozwalają w ogóle na czyjąś przegraną (co samo w sobie jest skandalem), to socjalny „restart” jest obowiązkiem społeczeństwa wobec słabszych.
Obywatelstwo: ONI – sami czując się nad-obywatelami – chcą obywatelstwo zamknąć w rejestrach i rubrykach, nakazach i zakazach, MY zaś chcemy obywatelstwa opartego na rzeczywistym współuczestnictwie w zarządzaniu wszystkim co wspólne, publiczne, społeczne, powszechne.
Jak mnie ktoś ładnie poprosi, to dla każdej literki alfabetu mam 2-3 hasełka podobne do powyższych: pobieżne, ale oddające istotę. Jeśli poproszą mnie ONI – zażądam zapłaty, a nawet tantiem od każdego powtórzenia ich wersji w mediach.
A to Bułat w „Piosence o nadziei” (kiedy ochrypną komendanci – to szybko przejmie marszu ster nadziei maleńki orkiestrzyk pod rządem kochających serc): https://www.youtube.com/watch?v=gCezAxwSc1o
PS
Małgosia M. straciła właśnie bliską osobę. To zawsze obezwładnia… Trzym się, MM!