Środowiska podejrzane

2013-04-03 07:34

 

/najważniejsze pytanie ustrojowe brzmi: kto reprezentuje zwykłego człowieka/

 

Nie mam tzw. wiedzy operacyjnej, nie mam też tzw. oficera prowadzącego. Z tych dwóch powodów moja wiedza o kulisach polityki może być koślawa. Ale spróbujmy. Polską, wbrew Konstytucji, rządzą niewybieralne kamaryle, co nie jest oczywiste tylko dla idealistów i licealistów. Może to dobrze, może źle: czasem jest lepiej, żeby było wiadomo, że kiedy ministrem zostaje Iksiński, to będzie grał na takie a nie inne środowiska i ich racje, ich interesy. O ile zapomnimy o czymś, co nazywają demokracją.

Ktokolwiek chce w Polsce zrobić karierę trwałą, nie opartą na „hurra-zawołaniach” – prędzej czy później musi wybrać kamarylę, która go może wynieść (choć nie musi). Działanie obok kamaryl lub wbrew nim – jest przebieraniem nogami w miejscu, niekiedy szkodliwym dla zdrowia.

Zatem spróbujmy rozważyć, co to za towarzystwo. Zwłaszcza, że już niedługo rozważania te będą miały charakter archiwalny, zbliża się bowiem czas „przeorania” Pentagramu (media, gangi, politycy, służby, biznes), a stąd już droga niedaleka (choć dopiero w następnym kroku, za kilka lat) do przeorania Zatrzasków Lokalnych. Nie, nie, kamaryle nie znikną, tylko się przepoczwarzą, przywdzieją inne upierzenia.

Zacznę od definicji kamaryli. W Pedii znajdujemy takie słowa: „określenie o wydźwięku pejoratywnym, oznaczające klikę wykorzystującą swe stanowiska (najczęściej polityczne) do budowania własnej strefy wpływów, nierzadko przy wykorzystaniu intryg i kłamstw”. Ja zaś spróbuję korekty: kamaryla to środowisko o wspólnych korzeniach (np. studenckich, harcerskich, oazowych, dysydenckich, strajkowych, przestępczych), które poprzez rozmaite nieformalne więzi „zarządza” koteriami („spółdzielniami” oblegającymi niczym jemioły konkretne branże), te koterie zaś „zarządzają” klikami, czyli związkami „drugiego obiegu nomenklaturowo-biznesowego” działającymi – najczęściej poprzez lokalne stowarzyszenia – środowiskami i terytoriami administracyjnymi. Jeśli ktoś zna historię – na przykład – jakiejś organizacji młodzieżowej, z niuansami typu „kto z kim kiedy i jak oraz dlaczego” – ten stosunkowo łatwo rozszyfruje dzisiejsze koneksje.

Dzisiejsza rzeczywistość polska, w tym państwo o nazwie Rzeczpospolita Polska, opanowane jest w całości przez kamaryle, które w zasadzie podzieliły się różnymi aspektami państwowości, choć ustawicznie prowadzą „wojny zaczepne” między sobą. Oczywiście, ludowe wyobrażenia o demokracji, np. parlamentaryzmie – są w tym kontekście naiwnymi mrzonkami.

Kamaryla 1: CBA-specsłużby

Utworzono tę służbę wielkim nakładem zapału aktywu niesionego słusznym entuzjazmem IV Rzeczpospolitej. Niestety, zamiast pierwszy rok spędzić na studiowaniu dokumentów i rozpoznawaniu procesów – służba ta dała się wkręcić w bieżącą politykę, i to w jej najbrudniejszych aspektach. A potem Kamiński „godnie” poszedł tropem Milczanowskiego. No, i nadal widać, że służba ta jest jednym z tych czynników, który trzyma ster Wielkiej Polityki. Ostatnio – zaczyna dość wybiórczo punktować wybrane miejsca Pentagramu. Jako, że w Polsce istnieje kilka służb specjalnych (CBA, AW, SWW, ABW, SKW), do tego IPN, NIK i kilkanaście ośrodków z uprawnieniami do inwigilacji, z konkurencyjnymi sieciami donosicieli i prowokatorów, z konkurencyjnymi archiwami -  CBA należy tu traktować jako zaledwie symbol kamaryli „specsłużbowej”.

Kamaryla 2: Armia

Jest to kamaryla o najbardziej mętnych interesach. Osadzone są one w specjalnym obszarze gospodarczym, zwanym umownie, eufemistycznie „produkcją specjalną”. Niegdyś, w PRL, była to dziedzina oparta na sieci znaczących przedsiębiorstw (Bumar, Kasprzak, Nowotko, Luksemburg, Mesko, Łucznik, Zachem) oraz na tzw. infrastrukturze krytycznej. Ale też reprezentowała sobą siłę ludzką, w postaci sprawnej kadry oficerskiej i dowódczej. Dziś jest to ośmiornica, która opanowała niektóre dziedziny sekretnego handlu oraz lobbuje w sprawach nienaturalnie wielkich inwestycji, zakupów i operacji. Do tego swoje macki ulokowała w firmach wytwórczych i finansowych, państwowych i prywatnych.

Kamaryla 3: Aparat

Możnaby powiedzieć – biurokracja. Rzecz w tym, że tu nie chodzi o armię urzędników, którzy za swoimi prominentnymi przełożonymi, na ich usługach będąc, realizuje interesy partykularne (tak definiowany jest biurokratyzm, tylko o sitwy osadzone w ministerstwach, urzędach centralnych, wrażliwych społecznie służbach (np. lokalowych), które mają w nosie prominentnych „kierowników” i trwają w procederach niezależnie od zadęć politycznych, w zupełnej niepodległości od tzw. wymiaru sprawiedliwości (ów wymiar zresztą sam stanowi odrębną kamarylę, a poprzez Zatrzaski Lokalne kontroluje Aparat). Sitwy te aktywnie tworzą przepisy „główne” (ustawy, rozporządzenia) oraz prawo powielaczowe (okólniki, wykładnie), po czym żyją z „kampanii interpretacyjnych” dotyczących tego prawa.

Kamaryla 4: Europejczycy

Europa, wpasowująca się coraz bardziej w rolę światowego skansenu, globalnego archiwum rozwiązań, po które „ewentualnie się sięgnie”, dysponuje rozbudowaną siecią „salonów” i „towarzystw” (np. Bilderberg). Formuła ta została zaadoptowana globalnie (patrz: Trilateral Commission), ale kulturowo wywodzi się z Europy. Obywatele polscy zaangażowani w takie grupy stanowią „odwrócone lobby polskie”, czyli działają zgodnie na rzecz interesów definiowanych w europejskich „salonach” i „towarzystwach”. Wbrew pozorom, nie jest trudno zorientować się, kto z prominentnych postaci polskiego życia publicznego jest Europejczykiem w opisanym tu sensie.

Kamaryla 5: Wykształciuchy

Słowem tym – w intencji obelżywym – opisano niedawno inteligencję polską, reprezentującą zarówno „ryt pięknoduchowski” (i chodzi nie tylko o artystów, ale o wszelką myśl i twórczość egzaltowaną), jak też „ryt ekspercki”, czyli skłonność do usług naukowych, analitycznych, menedżerskich, negocjacyjnych, arbitrażowych, lobbystycznych na rzecz dowolnych sił gotowych się „odwdzięczyć”. Charakterystycznym motywem wypowiedzi publicznych tej kamaryli (np. w artykułach, raportach) jest „dostrzeganie problemów” albo „widoki na zintensyfikowanie” i podobne eufemizmy, pośród których za dosadność równoznaczną z „puszczeniem bąka” bierze się użycie takich określeń jak „sitwa”, „afera”, „prywata”.

Kamaryla 6: Mohery

Tym słowem umownie określa się rzesze ludzi powodowanych mediami zarządzanymi z Torunia. Choć w słowie tym zawarta jest sugestia pokoleniowa (charakterystyczne berety noszą staruszki), określenie to jest ponadpokoleniowe, za to silnie związane jest z opisem struktury parafialnej. Niezliczone macki inteligenckie kamaryli toruńskiej czynią ją silną konkurencją dla swoistego alter-ego (mówi się o kościele toruńskim i kościele łagiewnickim, co w rzeczywistości oznacza podział na „narodowców-patriotów” i „rzymian-kurialistów”). Niezależnie od usytuowania – środowiska parafialne, a właściwie ich duszpasterze, są znaczącym beneficjentem rozmaitych funduszy (pomocowych z UE, Kościelnego, Komisji Majątkowej, już niedługo odpis procentowy).

Kamaryla 7: Mediaści

Jest to specjalna „rasa” wykształciuchów. Jest niemal w pełni penetrowana przez pozostałe kamaryle, ale ze względu na specyfikę wykonywanych zawodów dziennikarskich zachowuje swoją odrębność. Podstawowym zadaniem mediastów jest sprawowanie „rządu dusz” w imieniu i na rzecz pozostałych kamaryl, co w konsekwencji oznacza reprodukowanie systemu-ustroju w obszarze psycho-mentalnym, zwanym eufemistycznie świadomością społeczną albo opinią publiczną. Każda z pozostałych kamaryl „zamiawia” rozmaite przekazy podprogowe, jakimi „należy” dokarmiać szeregowych „obywateli” (w rzeczywistości właśnie obywatelstwo zabija się w ludziach), a jeśli mediaści umieją dobrze rozegrać „zamówienia” – uzyskują bardziej lub mniej trwałą podmiotowość (wtedy wzięci „dziennikarze” uzyskują prawo „przesłuchiwania” polityków i „wkręcania” ich w rozmaite gry). Nieświadomym w pełni swojej roli ramieniem mediastów jest korpus nauczycielski.

Kamaryla 8: Biznesiarze

Podstawą „ruchu przedsiębiorców” długo jeszcze będzie Krajowa Izba Gospodarcza, która jednak nie ma wprawy w lobbingu takiej jak „nowsze” grupy nacisku, np. Lewiatan, ZPP, BCC. KPP, kilkanaście innych. Wiążą one misterną sieć, do której podczepiają służebne ośrodki naukowe, fundacje, stowarzyszenia. Generalnie wewnątrz tego „ruchu” trwa cicha wojna na śmierć i życie pomiędzy rzeczywistymi przedsiębiorcami a rwaczami dojutrkowymi: wygrywać zdają się rwacze, umiejący zadbać o wciąż nowe „prawa, reformy, alerty”, z których czerpią doraźne korzyści. Przedsiębiorcy zatem podejmują karkołomne inicjatywy obnażające działalność innych kamaryl (np. aparatu), a to oznacza batalię ustrojową, w której raczej jeńców nikt brał nie będzie.

Kamaryla 9: Związkowcy

W Polsce istnieją dwie tzw. centrale związkowe (OPZZ i Solidarność) oraz kilkanaście sieci związkowych o zróżnicowanym wpływie w zakładach pracy. Mimo rozmaitych awersji (opartych na różnym etosie i na różnicach ideologicznych) – współstanowią one jedną kamarylę, zmierzającą solidarnie do ugruntowania status quo gospodarczego, w którym Biznesiarze swobodnie rozwijają swoje interesy, o ile uwzględnią jako koszt swoiste „myto” na rzecz ruchu związkowego. Dochodzi do paradoksu, w wyniku którego ruch związkowy jest ślepy na interesy reprezentowanych środowisk, jeśli nie są one „naświetlone” przez Biznesiarzy. Charakterystyką ostatnich lat jest „buforowe obrastanie” związków zawodowych organizacjami rozszerzającymi wpływy central na środowiska pozostające poza „kodeksem pracy” (elastyczne formy zatrudnienia, samozatrudnienie, umowy śmieciowe, bezrobotni, wykluczeni). Patrz: Platforma Oburzonych, itp.

Kamaryla 10: Dyplomaci

Jest jasne dla każdego, kto nie trąci naiwnością, że dyplomacja na ostatnim miejscu listy zadań ma reprezentowanie swojego Kraju i troskę o Obywateli przebywających za granicą, na pierwszym zaś miejscu są rozgrywki o dobra, wartości i możliwości globalne/kontynentalne z użyciem gry charakterystycznej dla wywiadów, np. sabotażu i dywersji. Np. Polskę penetruje kilka wywiadów państwowych (przede wszystkim USA, Rosja, Niemcy, Watykan) oraz kilka wywiadów gospodarczych (Bank Światowy, MFW, WTO). Dominuje silne wrażenie trzech polskich porażek: po pierwsze, polska dyplomacja jest podwykonawcą dla innych dyplomacji, po drugie, duża część polskich dyplomatów jest z przekonania rzecznikami racji obcych, po trzecie, polska dyplomacja wymyka się spod kontroli Polsce (państwu, społeczeństwu, krajowi).

Kamaryla 11: Samorządowcy

Jest to wielo-hydra ruchu ludowego, rozumianego jako reprezentacja polityczna wsi i prowincji oraz biznesów okołorolnych. W średnich i dużych ośrodkach zurbanizowanych jest to zaś sieć „placówek” kilku innych kamaryl. Z rozmaitych powodów – zwłaszcza w „dominium ludowym” – samorządowcy są w dużym stopniu weryfikowani wyborczo, co ma związek ze zmiennymi racjami społecznymi Zatrzasków Lokalnych (stawiają one raz na tych, innym razem na innych aktywistów lokalnych). Samorządowcy są największym beneficjentem i zarazem szafarzem rozmaitych funduszy (pośród nich unijne stanowią około połowy), co czyni tę kamaryle największą korporacją w Polsce.

Kamaryla 12: Zieloni i inni

Nie jest to kamaryla dojrzała wg. kryteriów zawartych w definicji podanej powyżej. Przytaczam ją jako dowód na to, że rzeczywistość polityczna jest dynamiczna. Zieloni wnoszą do tej rzeczywistości rozwiązania nowe: niezależny dynamizm klik zorganizowanych w organizacjach pozarządowych, umiejętność wniknięcia pomiędzy Aparat, skuteczność wobec Biznesiarzy i Samorządowców, celne odwoływanie się do tzw. opinii publicznej. Umiejętnie szermując zawołaniami obywatelskimi i lewicowymi – Zieloni wkomponowują się konsekwentnie w mapę polskich kamaryl, a ich śladem będą podążać inni „nowi” (ze zdumieniem obserwuję np. wzrastające w siłę środowiska „sportowe”, i to mimo „rozprawiania” się z nimi, patrz: afera „fryzjerska”, segregacja budżetowo-dotacyjna).

 

*             *             *

Nie uważam pysznie, że „utrafiłem w sedno” polskiej polityki współczesnej, mam jednak dziwną pewność, że krążę blisko tego sedna.

Kilkanaście kamaryl polskich tak skutecznie betonuje scenę polityczną (to one w pełni kontrolują tzw. „wybory”) i tak skutecznie reprodukuje system-ustrój, że ruszenie tej „bryły z posad” wydaje się wyzwaniem dla herosów. Przykład: ZPP (kamaryla Biznesiarzy) 18 marca składa do CBA (kamaryla specłużb) doniesienie o procederach w Ministerstwie Finansów (kamaryla aparatczyków) i organizuje konferencję prasową (powiadamia kamarylę mediastów). Czy ktoś wierzy, że to ma sens sanacyjny, uzdrowicielski? Może jednak…?

W Polsce żywy jest zwyczaj, na mocy którego rzeczywisty przywódca jest przy różnych okazjach noszony na ramionach swoich druhów. Kiedy napotkamy taką scenę, bez zadęcia teatralnego – będzie to oznaczało, że działalność kamaryl polskich na jakiś czas zostaje wyciszona.