Że też się Jezusowi chciało!

2013-03-31 16:42

 

/rozważania nieomal apostaty/

Poniższy tekst nie jest ani teologiczny, ani bogobojny. Jest próbą zrozumienia czegoś ważnego, co przydarzyło się Człowiekowi.

Z Pedii:

Szatan (hebr. שטן satan – oskarżyciel; arab.الشيطان Szejtan – przeciwnik, złe moce) – w chrześcijaństwie, judaizmie i islamie jest to jeden z aniołów, który zbuntował się przeciwko Bogu i pociągnął do buntu inne anioły, główny sprawca zła na świecie. Niekiedy bywa utożsamiany z Lucyferem. Najczęściej uważany jest za najwyższego rangą demona, przywódcę wszystkich złych duchów. Inne imiona Szatana to: Mastema, Gadriel, Satanael, Samaël, Samiel, Siegel, Satan, anioł Edomu. W tradycji rabinicznej nosi on przydomek "szpetny". Szatan pojawił się w religii żydowskiej, gdy Żydzi znaleźli się w sferze wpływów zaratusztrianizmu (okres niewoli babilońskiej), co znalazło odzwierciedlenie m.in. w treści historii biblijnej o Ewie i wężu-szatanie. Pod wpływem religii żydowskiej koncepcja Szatana pojawiła się w chrześcijaństwie (gdzie Szatan to przede wszystkim twórca zła) oraz islamie (gdzie Szatan odgrywa głównie rolę kusiciela).

Jezus Chrystus (ur. ok. 8–4 p.n.e., zm. 30 lub 33 w Jerozolimie) – centralna postać religii chrześcijańskiej, założyciel Kościoła, który uznaje go jednocześnie za Boga i człowieka, współistotnego Bogu Ojcu. Jezus nie jest ponurym ascetą czy radosnym kompanem, ale jest opisany jako mocny przywódca, którego zasady są zbudowane na skale. Cechuje go siła wewnętrzna, opanowanie, życzliwość i charyzma. Teolodzy chrześcijańscy dostrzegają proroctwa mesjańskie w ponad 100 fragmentach Starego Testamentu. Większość z nich jest uznawana za mesjańskie także przez komentatorów judaistycznych. Niektórzy autorzy podają nawet liczbę 456 fragmentów zapowiadających Pomazańca. Pierwotnie, w Starym Testamencie, tytuł ten odnosił się wyłącznie do osób, z których powołaniem wiązał się obrzęd namaszczenia olejem. Zaliczali się do nich królowie (por. Saul), kapłani (por. Aaron[2]) oraz prorocy (por. Elizeusz). W okresie przesiedleń termin Pomazańca zaczął być wiązany z prorockimi zapowiedziami Wyzwoliciela mającego przywrócić Królestwo Izraela.

Jednym z powodów, dla którego zapewne ludziom nie bardzo chce się podążać za Jezusem, jest jego „przerysowana” doskonałość: znany jest właściwie tylko jeden przypadek, kiedy Jezus się wkurzył i porozwalał przekupniom stragany, porozstawiane w świątyni. Przy okazji: nie, Owsiak nie jest wcieleniem Jezusa, rozwalał stragany przekupniom, aby mu konkurencji nie robili z biznesie dużo większym.

Znam przekaz o tym, że kiedy wobec narastającej ludzkiej niecnoty Bóg ogłosił konkurs na rolę Mesjasza, zgłosili się do niego na tę misję Szatan i Jezus. Szatan zarysował wizję następującą: będę prezentował ludziom rozmaite talenty i rozdawał różności, dzięki temu porwę ludzi za sobą i całymi hufcami poprowadzę je ku tobie, Panie. Jezus zaś wystawił na konkurs inną postawę: pójdę między ludzi i będę żył wraz z nimi, bo ich miłuję nade wszystko, zatem jeśli napotkam między nimi ludzi dobrych, to ich wesprę i przyłączę do hufców, choćby wcześniej zło czynili, a jeśli odkryję w kimś zło – poproszę Ciebie o ostatnią szansę dla niego w Dobie Ostatecznej.

No, i Bóg rozważył. Pojął, że Szatan chce ludzi trzymać w ustawicznym bezrozumnym urzeczeniu sobą, aby nie musieli nad sobą pracować. Jezus zaś chce przykład ludziom dawać, łącznie z najwyższym poświęceniem, gdyby zaszła taka potrzeba.

Misja Jezusa ma na celu przywrócenie Człowieka ku Jedni, re-zespolenie go ze Wszystkim Co Jest. Językiem biblijnym: robota Jezusa polega na zgromadzeniu w jedno rozproszone dzieci Boże (por. J 11, 52). Jezus buduje wspólnotę. Jezus jednoczy. Jezus stwarza wokół siebie komunię (słowo „komunia tłumaczy się trojako, i każde tłumaczenie jest tu niezbędnym elementem pojęcia: jako sakrament, jako obcowanie świętych w ich społeczności, jako jedność chrześcijan).

Misja szatana prowadzi do rozbijania Jedni. Ludzie wyobcowują się wobec siebie, przez to są łatwiejsi dla celów ich urzeczenia tym co wyczynia Szatan. Szatan nie jednoczy ludzi z sobą, czyni z nich pozorną wspólnotę ustanawiając między nimi różnorodne reguły społeczne i polityczne, nie duchowe. Obiecując człowiekowi boskość na podobieństwo Najwyższego (będziecie jak bogowie) pragnie go wrzucić w wieczną i rozpaczliwą samotność i niepewność. Istotą piekła jest samotność, w której nie ma żadnych więzi. Komunia jest największym wrogiem szatana.

Dla nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka — mówi Księga Mądrości — i uczynił go obrazem własnej wieczności. A śmierć weszła na świat przez zawiść diabła (Mdr 2, 23–24). Szatan sam będąc Zatraceńcem (por. Ap 9, 11), pragnie zatracać i niszczyć wszelkie dobro i życie wokół siebie.

Pora wyjaśnić, o co chodzi.

Otóż w liście Pawła do Kolosjan (pisanym tzw. greką wspólną, „koine”), znajdujemy pojęcie PLEROMY (gr. „pełnia”) W listach św. Pawła wyraz ten odnosi się do pełni Boga (Ef 3, 19), do pełnej miary bóstwa Chrystusa (Kol 1, 19; 2, 9), do Kościoła jako dopełnienia Chrystusa (Ef 1, 23) i do pełni czasu, w którym Syn Boży został wysłany (Ga 4, 4). Gnostycy zaliczali pleromę do przymiotów Syna, która przez całą serię emanacji przygotowuje na przejście do kenomy (gr. „pustka, ogołocenie”).

Koncept „pleromy” został przytulony przez chrześcijan z platońskiej koncepcji Kosmosu (dziś powiedzielibyśmy: Uniwersum). Pleromą Platon nazwał kompletny, zupełny zestaw idealnych idei-form tego, co w niedoskonałym świecie było, jest i będzie jako niedoskonałe odzorowanie. Ważna jest tu zupełność i kompletność: gdybyśmy stamtąd usunęli choćby jedną formę (ideę) – tak „okastrowana” pleroma nie jest pleromą.

Jest dla mnie jasne, że tłumaczenie biblijne słowa „pleroma” na słowo „pełnia” jest niewystarczające. Powinno być, w moim przekonaniu, „pełnia doskonałości”. Zresztą, takich niewystarczających tłumaczeń na języki współczesne jest w Biblii więcej.

Bóg, wysyłając do świata doczesnego (potocznie: na ziemię) zwycięzcę konkursu na Mesjasza, czyli Jezusa, wyposażył go w Pleromę. Jezus wygrał konkurs, bo chciał funkcjonować pomiędzy maluczkimi, co pozwala emanować Pleromą na tych, którzy są blisko i przez to mają szansę poznać „sens, istotę wszystkiego” (napić się „wody życia”). Tych gwarancji nie dawał Szatan, który chciał spotęgować swoją charyzmę poprzez prestigitatorskie używanie Pleromy niezgodnie z przeznaczeniem, czyli na rzecz monopolizowania wszystkiego, budowania swojego „cesarstwa”.

Platon powiedziałby w sposób następujący: wszystko, co w świecie obserwujemy jest mniej lub bardziej sprawiedliwe, mniej lub bardziej dobre, piękne, kształtne, ale to wszystko może być takim tylko dzięki odniesieniu do czegoś absolutnego, czyli idei, inaczej formy wewnętrznej, czyli: piękna w sobie, dobra w sobie, sprawiedliwości w sobie, białości w sobie, małości w sobie, wielkości w sobie itd.

Według Platona ciało jest więzieniem dla ducha, tak jak niedoskonała materia jest więzieniem dla absolutnej idei. Szczęściem człowieka będzie wydostanie się z ciała i połączenie się (zjednanie) z pleromą. Połączenie z pleromą dzieje się na zasadzie kontemplacji, co w języku chrześcijan oznacza modlitwę.

Czy Chrystus, nosiciel Pleromy, zdołał nas nią „zarazić”, czy spowodował, że pod wpływem jego emanacji i najwyższego poświęcenia świadkowie jego życia stali się gremialnie jego naśladowcami? Nie, wygrały doczesne interesy, nawet Piotr zdołał przed kurem po trzykroć się zaprzeć znajomości z Jezusem, gdy tego katowano w ciemni, nawet świadkowie „przyspolenia” odciętego ucha w noc pojmania na wzgórzu oliwnym Getsemane – okazali się mali duchem i słabo pojętni. Ale nigdy wcześniej i nigdy potem świat Absolutu, platoński zestaw zupełny form(uł) idealnych – nie był tak bardzo „pod strzechami”, jak za czasów Jezusa.

Kiedy „wiedza operacyjna” Rzymian i Żydów jasno wskazywała na coś nadzwyczajnego (chrześcijanie nazywają to Zmartwychwstaniem – nikt nie uczynił tego, co oczywiste: nie zastanowił się nad nieludzkim, ponadludzkim aspektem tej postaci.

Ale ziarno zostało zasiane.

Nie da się zaprzeczyć, że wszelkie wpływowe idee porywające Człowieka – oparte są na poszukiwaniu pleromalnych idei społecznych, gospodarczych, politycznych, artystycznych, technicznych, naukowych. Szkoda, że tak rzadko się to udaje…