A życie sobie płynie, w samostijnej Ukrainie

2014-03-03 14:48

 

Zastanawiając się – tak sobie, dla sportu – ile jeszcze głupot w sprawie Ukrainy będzie promował Salon, czytam wrażą i swojską prasę, a tam znajduję rodzynki.

Mirosław Czech, Ukrainiec, historyk, dziennikarz, ex-polityk (parlamentarzysta polski), trzeźwy jak zawsze komentator, inteligent-demokrata, zauważa: zausznik Janukowycza, Rinat Achmetow, wziął na siebie i na swój koncern SCM odpowiedzialność za ciągłość i integralność ukraińskiej infrastruktury drogowej i energetycznej oraz los 300 tys. pracowników koncernu. Serhij Taruta zgodził się kierować administracją państwową w obwodzie donieckim. Igor Kołomyjski podobnie uczynił w Dniepropietrowsku.

Czech zauważa też, że mimo prestiżowych wpadek tuż po opuszczeniu więziennego szpitala, dużo, może najwięcej, choć zakulisowo, ma do powiedzenia w ukraińskiej polityce Rabuśnica: pełniący obowiązki Prezydenta Ołeksandr Turczynow czy wystawiony do premierowania Arsenij Jaceniuk – to jej ludzie, a ona sama (to już moja uwaga) lepiej zna się na oskubywaniu („prywatyzowaniu”) publicznych Funduszy niż na czymkolwiek innym.

A Janusz Korwin-Mikke, w stylu nie dającym się podrobić, zauważa równie amatorską co wredną robotę puczystowską USA wszędzie, gdzie ma to państwo swoje ambasady, i jednocześnie dojrzałą politykę Niemiec, od pokoleń, polegającą na cichym instalowaniu swoich agentów wpływu, na przykład w Ukrainie. Witalij Kliczko (przycupnięty dziś w oczekiwaniu na wybory prezydenckie) „jeszcze parę dni temu był obywatelem RFN” – pisze Mikke. Trochę przerysował, ale gdyby pogrzebał w kadrach Majdanu głębiej…

 

*             *             *

Taki przegląd prasy prowadzi mnie do wniosku, że oligarchowie (dysponenci ukraińskich funduszy, patrz: „Pismem obrazkowym o Ukrainie” albo „Ukraińska Orphania”), włączywszy się chytrze „od zaplecza” w Majdan, dość profesjonalnie pilnują swoich interesów zarówno przed trzymanym w nędzy „motłochem”, jak też przed dużo sprawniejszymi (?) oligarchami rosyjskimi. A kiedy trzeba – obejmą nawet funkcje państwowe. Oczywiście, to nie Germania, Galia czy Brytania, żeby od razu rezygnować z prywatnego biznesu tylko dlatego, że się zostało państwowym namiestnikiem. Tu, w Europie Środkowej, akurat jedno z drugim się wiąże w całość, tyle że na Ukrainie nikt się z tym kryć nie zamierza (vide: Tymoszenko, Janukowycz, wcześniej Kuczma), a w Polsce robi się w takich sprawach wygibasy.

 

*             *             *

Putinowi zostały już chyba tylko dwie sprawy do załatwienia: przejęcie bazy w Sewastopolu na „wieczne nie-oddanie” (i skłoni do tego każdy wyobrażalny rząd Ukrainy) oraz udziały w ukraińskich funduszach w zamian za kontynuację wielomiliardowego wsparcia, którego 3-miliardowa transza już „poszła”, a nie bez znaczenia jest preferencyjna cena gazu rosyjskiego dla Ukrainy. Być może w tej drugiej sprawie Putin po prostu uruchomi jakąś transnarodową, transterytorialną mega-inwestycję (gaz-rura, ropo-rura, ekstra-kolej, światłowód, mega-port morski, hydroelektrownia, kooperant przemysłu kosmicznego…, satelita stacjonarny…?), aby ukraińscy oligarchowie nie bali się, że wchodzi im z butami w ich własne interesy…

No, i w ten sposób zasłuży na Nobla, tyle że mu już Sikorski go podebrał, oznajmiając majdaniarzom, że jakby co to trupem się będą ścielić…

Tylko w Europie Środkowej nadal będzie się wszystkim mediastom zdawało, że „Europae pacem” tarmosi się z „Russian pax” o demokrację. Szkoda tylko, że sama Ukraina ma w tej sprawie najmniej do powiedzenia.