A jednak!

2010-11-10 16:34

 

Jestem daleki od euforii, niemniej w moim życiu zdarzyło się coś symbolicznego. I warto ten przykład opublikować, bo jest chyba pouczający.

 

Dawno temu dałem się namówić Ojczyźnie do robienia biznesów. I robiłem. W naszym kraju jednak koło każdego biznesu krążą różni tacy, którym w głowie szybki zysk, niekoniecznie legalny, a potem „ucieczka”. Łaszą się do „niewinnych” biznesów, oplatają je swoimi mackami – i potem – trrrrach! A kiedy z nimi próbujesz walczyć – oni są na to przygotowani nawet od strony prawnej, wszak oni wiedzieli, co robią, w odróżnieniu od „załatwionego” biznesmena.

 

W takich sytuacjach Państwo powinno pomóc. Moje Państwo nie dość, że mi nie pomogło, to jeszcze dołożyło od siebie, a potem spokojnie przyglądało się, jak marnieję.

 

Po kilkunastu latach wyprostowałem się trochę (ten mój upadły biznes nie był maleńki, ja nie upadłem też "na niby", ale roztrzaskałem się prawdziwie). I wtedy dopadli mnie zorganizowani naciągacze, w tym urzędy państwowe, a jakże! Znów dostawałem w d..ę.

 

Aż w końcu opanowałem tę sztukę, a może mam farta.

 

W sporze z Izbą Celną w Białymstoku, gdzie szło o kilkadziesiąt tysięcy, wygrałem, chociaż Białystok nagle wpadł na pomysł, że może mnie dopaść na 153 tysiące. Po drodze gang złożony z radcy Izby Celnej, Komornika, Banku, może nawet Sędziego, dokonywał cudów, w tym łamał prawo (poświadczanie nieprawdy, fałszowanie dokumentów, wyłudzanie podwójnie zawyżonych kwot, niewykonywanie prawomocnych postanowień Sądu, wspieranie przez Sąd jednej ze stron w szukaniu dowodów przeciw moim racjom, niereagowanie na właściwie składane informacje o łamaniu prawa, itd., itp.) – ale widać racja moja była nie do podważenia formalnego.

 

Dziś odebrałem w Białymstoku z powrotem prawie całą sumę, którą Komornik bezprawnie pobierał mi z konta, dopingowany przez Bank, Sędziego, trochę może przez Pracodawcę (jakby dla żartu, zacięła się kasa pancerna akurat na moje przyjście, pieniądze pobrałem w zupełnie innym miejscu). To jednak nie koniec. Na razie mamy sytuację taką, że złodziejowi uniemożliwiłem napad z bronią w ręku (bronią w postaci inżynierii prawniczej). Ale stała mi się konkretna krzywda, a łamane było prawo cywilne i karne – w moim przekonaniu.

 

Czeka mnie zatem dalsza przeprawa, co najmniej dwa kroki: odszkodowanie/zadośćuczynienie oraz ukaranie przestępstw karnych, jeśli takie udowodnię.

 

Nie przeszkadza to innym wydrwigroszom dobierać mi się do skóry. Tą samą sprytną techniką, którą już rozpoznałem tutaj. Tych też czekają procesy karne. Całe to towarzystwo windykacyjne, nawet po okresie przedawnień, „zgwizduje się”, jak tylko ktoś „nakryje”, że dłużnik sprzed lat dycha jeszcze. i zlatują się jak sępy nad ofiarą, zachowują kolejność, żeby nie dać szans obrony.

 

W dniu dzisiejszym otwieram na swoim prywatnym, osobistym blogu specjalną rubrykę DŁUŻNIKU, KRYJ SIĘ! Umieszczę tam wszystkie dokumenty – akta sprawy – aby ci, którzy wiecznie przegrywają, mogli sobie do woli kopiować i walczyć z nieuczciwą windykacją.

 

Na razie umieszczam tam List otwarty do Dyrektora Izby Celnej w Białymstoku, który zostawiłem mu dziś w sekretariacie (patrz: tutaj). Sukcesywnie będę wstawiał resztę, na razie kilkaset kartek, ale sprawa – jak widać – jest „rozwojowa”.

 

Nie wiem, czy pokonam tę hydrę. W kilku niedawnych tekstach pisałem o tym, jak Państwo ciemięży Obywatela za pomocą nie tylko swoich funkcjonariuszy i urzędników, ale też rozmaitych janczarów-władyków. Zatem nic nie jest przesądzone. Ale poczytajcie tutaj, a potem jeszcze tutaj, i tutaj. No, i tutaj.

 

Krzywdzeni i „załatwiani” przez Hydrę – łączcie się!

 

Stawajcie się Obywatelami! Szanujcie państwo, jego organy i urzędy. Ale tylko wtedy, kiedy pracują uczciwie.

 

 

Kontakty

Publications

A jednak!

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz