Aceum. Aceizm. Aceiści. Eironea a Alazoneia

2014-04-04 07:07

 

Dziś będzie po grecku. To jest notka o rządach, czyli o polityce, choć pierwsze akapity wydają się filipiką przeciw niektórym kierunkom medycznym.

Panakeja (także Panaceja, Panacea; gr. Πανάκεια Panákeia, łac. Panacea ‘Wszechlecząca’, ‘Wszech-lek’, ‘lek uniwersalny’) – to była córka Asklepiosa, zatem pochodziła z dobrej lekarskiej rodziny, sama zaś była zielarką i alchemiczką, co dziś mniej-więcej nazywa się homeopatią.

W odróżnieniu od profesjonalizmu, jaki cechował jej rodzinę – ona poszła w kierunku uniwersalnego leku na wszystko. No, wariatka albo oszustka. Dziś takich pełno.

Homeopatia zakłada istnienie niematerialnej energii życiowej, która miałaby być siłą dającą zdolność życia i wykonywania pracy. Alternatywnie używane bywają pojęcia: dynamis (określenie używane przez Samuela Hahnemanna, ojca-założyciela tego kierunku myślenia medycznego), energia człowieka, witalność, żywotność, chińskie Qi, hinduskie prana, energia morfogenetyczna, siła samouzdrawiająca, siła życiowa (lub łac. vis vitalis). Współczesna homeopatia utożsamia siłę życiową człowieka z tzw. polem energetycznym człowieka, które człowiek rzekomo posiada w sobie i dookoła siebie.

Homeopatia jest więc filozofią witalistyczną, która interpretuje choroby jako zaburzenia w hipotetycznej sile życiowej, które objawiają się unikalnymi symptomami. Według homeopatii siła życiowa ma zdolności do reagowania na wewnętrzne i zewnętrzne bodźce i przystosowywanie się do nich, co homeopaci nazywają prawem podatności. Z prawa podatności wynika, iż złe samopoczucie może spowodować wniknięcie hipotetycznych jednostek chorobowych – miazm – do organizmu i spowodować symptomy choroby. Jednakże Hahnemann odrzucał postrzeganie choroby jako czegoś pochodzącego z zewnątrz i obstawał przy twierdzeniu, że jest ona częścią „żyjącej całości”.

Homeopaci podają też współczesne „blokady” w leczeniu homeopatycznym (Homeopatia.net.pl Czytelnia Similimum Norbert Kuschick Blokady w leczeniu homeopatycznym, opracowanie Sylwia Kawka, „Homeopatia praktyczna” Nr 14 (2/2002), na podstawie Zeitschrift der Bundesrezbandes Patienten für Homöopathie e.V. 1/200 Haug Verlag (pol.):

  • niekorzystne warunki mieszkaniowe, np. wilgoć w domu, mieszkanie na terenach bagnistych, a także brak harmonii energetycznej w pomieszczeniach
  • niedostateczne warunki higieniczne
  • elektrosmog (masowe zanieczyszczenie falami elektromagnetycznymi, np. pochodzącymi z telefonu komórkowego, anteny satelitarnej, poduszki elektrycznej, ekranu komputera itp.)
  • narażenie na naturalne promieniowanie żył wodnych i innych formacji geo- i hydromagnetycznych
  • nieprawidłowe odżywianie (zbyt obfite posiłki, za dużo mięsa, tłuszczu, cukru, soli, alkoholu, zbyt mało warzyw, owoców i produktów naturalnych, łykanie niepogryzionych kawałków itd.)
  • siedzący tryb życia w dusznych pomieszczeniach
  • pasywny ruch (np. jazda samochodem)
  • niedobór wysiłku fizycznego
  • nadmierny wysiłek fizyczny lub umysłowy
  • zbyt rzadkie przebywanie na świeżym powietrzu
  • stres psychiczny
  • nocne życie
  • używki, narkotyki
  • nadużycia seksualne
  • hazard
  • niedostatek
  • hałas
  • nierozwiązane problemy wewnątrzrodzinne i międzyludzkie
  • brak wypoczynku
  • przewlekłe stany zapalne, blizny pooperacyjne, obumarłe korzenie zębowe
  • zbyt liczne szczepienia niemowląt i małych dzieci
  • zbyt częste leczenie antybiotykami, kortykosterydami czy lekami rozszerzającymi oskrzela

Jednym słowem – powiadają homeopaci – jeśli żyjesz normalnie, nie masz szans na wyleczenie, będziesz gnił w miazmach. To jest myśl godna Nobla i pamiętajcie, że ja pierwszy ją odkryłem!

 

*             *             *

Kolejna kampania polityczna w Polsce, jakoś tam związana z rokiem wyborczym (no, dowiem się znów, jak wiele zależy od tego, że zwlokę się z pościeli i zagłosuję) – to kampania homeopatów i panaceistów: z niczego damy ci, obywatelu, rozwiązanie na wszystko, a zwłaszcza na to, aby nasz przeciwnik nigdy więcej już tobą nie odważył się rządzić.

Tak mówią, jeden przez drugiego. Ale robią coś wręcz odwrotnego: na każdą wyobrażalną bolączkę, na każdą pretensję obywatela do losu, mają natychmiastowy lek specyficzny, trafiający dokładnie i nieomylnie w sedno słabości, jaka została dopiero co nazwana.

To jest ACEIZM, czyli polityka pokonywania bolączek za pomocą tu-teraz, doraźnie spreparowanych receptur, z których jedne przeczą drugim, zwłaszcza te wygłaszane w odległych od siebie powiatach.

Sensem ACEIZMU w polityce jest głębokie homeopatyczne przekonanie władców, że człowiek – jego naturalna żywotność ekonomiczna i u niektórych wrodzona przedsiębiorczość – zawsze zaleczą rozmaite kontuzje gospodarcze, wystarczy podać wyborcy dalece rozcieńczoną substancję „ziołową” (taką samą jak pani Czesia daje w kolejce do spożywczaka), a już on sam wewnętrzną siłą witalną uruchomi poprawne i pozytywne procesy. Gdybym wierzył, że polscy politycy znają imię Sokratesa – podziwiałbym ich majeutykę.

Metoda majeutyczna (za Pedią) – to stworzona przez Sokratesa dialogiczna metoda filozoficzna (część metody sokratycznej), której celem jest wspólne dotarcie do prawdy. Polega ona na wydobywaniu z dyskutanta nieuświadomionej przez niego wiedzy prawdziwej.

Sokrates, uważał, że sam nie posiada wiedzy, nie mógł jej więc nauczać w tradycyjny sposób. Starał się natomiast wspólnie z uczniami i dyskutantami dotrzeć do wiedzy. Dyskusja taka nie miała polegać na zbijaniu argumentów i przekonywaniu, lecz wydobywaniu wiedzy nieuświadomionej czy niejasno przeczuwanej.

Metoda ta nie mogła być stosowana w stosunku do każdego. Jej warunkiem było to, aby w osobie rozmówcy drzemała jakaś nieuświadomiona wiedza, która jedynie potrzebuje pomocy, aby zostać wydobyta. Sokrates mówił, że rozpoznaje takie osoby ("ciężarne wiedzą") dzięki swojemu daimonionowi (głos bóstwa, sumienie, ostrzegawczy głos wewnętrzny).

Mam jednak niejasne podejrzenie, że aceiści zabiegający o moje poparcie wyborcze nie wiedzą nic o Sokratesie, dlatego sami na sobie stosują bezwiednie – co widać w mediach – inną sokratejską metodę, elenktyczną.

Metoda elenktyczna (znów za Pedią), była metodą negatywną i polegała na zbijaniu argumentów rozmówcy (od gr. elenktikos - zbijający), doprowadzeniu go do absurdu. Sokrates udawał podziw dla wiedzy swojego rozmówcy, czym usypiał jego czujność. Pozornie niewinne pytania sprawiają, że rozmówca zaczyna błądzić, przeczyć samemu sobie i popadać w absurd i aporię. Wreszcie odrzucał on pierwotne poglądy, uświadamiając sobie, że to, co brał za prawdziwą wiedzę, było jedynie nieugruntowanym mniemaniem. To właśnie ta metoda ściągnęła na Sokratesa oskarżenia o deprawację, sianie zwątpienia i mącenia w głowach.

 

*             *             *

Patrzcie, co to się ze mną dzieje. Widząc korowód pajaców walczących o mnie z telewizji, przemawiających do mnie z bilbordów, skrzeczących do mnie zewsząd – mam skojarzenia z homeopatią i Sokratesem, z medycyną i nauką, z demokracją i dysputą, z naiwnością i szyderstwem.

Może to znak czasu, a może już pora…?