Athos. Typikon. Między Biblią a Encyklopedią

2018-12-20 11:15

 

Kiedy czyta się tygodnik – tak twierdzę od dziesiątków lat – to warto w drugim czytaniu zastanowić się, kto dla nas napisał i jaki ma w tym interes.

Stąd już niedaleka droga do tego, by zastanowić się nad podobieństwem judeo-chrześcijańskiej Biblii wołającej o empatię wszystkich wobec wszystkich i o powszechną miłość bliźniego – do francuskiej Encyklopedii, autorstwa „inteligencji postępowej”, optującej za industrializacją-komercjalizacją-nowoobyczajowością. Jako przykładów dzieł monumentalnych mających nas wciągnąć w światopoglądową matnię i „zleconych” w ramach dość konkretnych „grantów”.

Biblia jest jednym z kilkunastu giga-przekazów duchowo-religijnych, które porwały Ludzkość, nawet tę niezaangażowaną religijnie. W tym sensie Biblia jest „biblią” dzieł literackich i takąż „biblią” dzieł objawionych. Stała się inspiracją dla szlachetnych mędrców i dla cynicznych szalbierzy.

 

*             *             *

Każdego powinno zastanowić, jak wiele energii, zaangażowania kosztuje świętym mędrcom gra o tzw. „kanony”, czyli takie albo inne zestawienia tekstów „obowiązujących”. Wyjaśnijmy:

  1. Pierwszym z przekazów biblijnych jest zapis historyczny. Nie chodzi tu jednak o dokumentację naukową, opartą na (trwale?) niepodważalnych dowodach faktograficznych, ale o coś w rodzaju „uzgodnionej polityki historycznej”, w której niezmienne jest tylko założenie, że „sprawcą wszystkiego” jest Opatrzność, różnie zresztą definiowana na poziomie filozoficznym;
  2. Drugim z przekazów biblijnych jest zestaw proroctw, czyli przepowiedni głoszonych przez autorytety „doczesne”, cieszące się mirem powszechnym, którym przypisuje się stały lub incydentalny (objawienia) kontakt z Opatrznością, Wszechbytem, Bogiem. „Literatura” dotycząca proroctw jest tak zestawiona, by wszystkie one były oczywistą Prawdą, spełniającą się, doświadczaną;
  3. Trzecim z przekazów biblijnych jest dydaktyczno-pedagogiczny zestaw instrukcji, nakazów i zakazów, przykazań, popartych tzw. sakramentami – a wszystko składa się na przymierze Człowieka z Bogiem, nierówne w tym sensie, że Bóg (Wszechbyt, Opatrzność) ma mieć pełną orientację we wszystkim, a Człowiek będzie otrzymywał „przydział” orientacji wedle swojego „oddania” Bogu;
  4. Czwartym z przekazów biblijnych jest obietnica Sytej Wieczności (Zbawienia), ta zaś jest nagrodą za to, że Człowiek sam siebie ulokuje między Ziemią a Niebem, między doczesnością a nadprzyrodzonością: w tej obietnicy nie ma miejsca ani na sceptycyzm, ani na „próbę”, ani na autorską alternatywę co do Istoty – za to „nagradzana” jest każda – mała i duża – inicjatywa własna;
  5. Piątym z przekazów biblijnych jest Święte Zmaganie, czyli dbałość o jak najpomyślniejszą doczesność dla siebie i bliskich (krewnych, wspólnotę, współwyznawców), dla której wolno wobec „obcych” (a nawet należy) zastosować każde narzędzie materialne, systemowe i duchowe, „zwykle” (wobec „swoich”) niedopuszczalne, śmiertelnie grzeszne, ostatecznie wykluczające, niewybaczalne;
  6. Szóstym z przekazów biblijnych jest idea Królestwa, projektu uniwersalnego, rozpostartego między Doczesnością a Wiecznością, między Ziemią a Niebem, między Człowiekiem a Bogiem. Idea ta składa się z wyobrażenia (wizji) o Ładzie-Porządku wszech-obecnym Tam (Wieczność, Niebo, Dom Boży) oraz z jej praktycznego przełożenia na Tu (Doczesność, Ziemia, Ludzkość) – wedle Sumienia;
  7. Siódmym z przekazów biblijnych jest formatowanie, czyli osobliwie zredagowany model Człowieka i model Wspólnoty (społeczeństwa), który po bliższym zapoznaniu się okazuje się recepturą, niemal „warsztatem”, z którego niezawodnie pójdą w świat dzieła-produkty-osobniki niemal doskonałe (czysta, esencjalna doskonałość jest zastrzeżona dla nielicznych) – wybór należy do Człowieka;

 

Kiedy tych siedem elementów, narastających na siebie niczym huba, zebrać w jedno (Historia, Proroctwa, Przymierze, Obietnica, Zmaganie, Królestwo, Wychowanie) – rozumiemy nie tylko fenomen trwałości i uniwersalności Judeo-Chrześcijaństwa, ale – przy odrobinie wolnej woli – rozumiemy dlaczego równie trwałe są podobne giga-konstrukcje, takie jak Islam, Buddyzm, Hinduizm – dołączę też Konfucjanizm, odwołujący się do szczególnego, odrębnego, nieboskiego pojęcia Opatrzności (Zasada).

Właśnie dlatego warto sobie wyobrazić, dlaczego Biblia – ów zestaw siedmiu przekazów – jest mimo wszystko „pracą zleconą”, choć powstała (jako dzieło) w kilku językach (hebrajski, aramejski, koine) i w kilku okresach historyczno-cywilizacyjnych. W każdym z języków i w każdym okresie inaczej rozłożony jest ów „siedmioakcent”, i na tym warto oprzeć wyobrażenie o uniwersalności Biblii.

Realny socjalizm egipski

To co zwykło się nazywać socjalizmem realnym (czyli praktyczne wdrożenia gospodarcze, ustrojowe, artystyczno-kulturowe rozpowszechniane w różnych krajach  po „pionierskim” okresie Bolszewizmu), a co jest (nadal) w rzeczywistości socjalizmem domniemanym – nie jest oryginalnym wynalazkiem radzieckim czy środkowo-europejskim.

Wystarczy zauważyć, że „kanonem” socjalizmu realnego (domniemanego) jest kilka meta-mechanizmów redagowanych zawsze przez „władzę” i równie zawsze „wedle oczekiwań ludu”:

  1. Opiekuńczość państwowa: Sprawcy (zawiadowcy, władcy) mają niepisany obowiązek zagwarantować Ludowi byt, konsumpcje na poziomie co najmniej „survive”, a jeśli ten poziom stabilnie wzrasta – tym lepiej: w zamian Sprawcy mają ludowe „imprimatur” na niemal dowolne rozporządzanie ludzką pracą i ludzkim losem;
  2. Kultowy charakter Państwa: urzędy, organy, służby i legislatura państwowa są nosicielami idei pojmowanej jako wielka-monumentalna, która ma pozostać niepojęta (nie-ostatecznie pojęta) dla przeciętnego człowieka, a ludzi ponadprzeciętnych (np. Nomenklaturę-Decydenturę) ma zakuć w szczególny reżim obrzędowo-ceremonialny;
  3. Bezalternatywność ustrojowa: na dobrą sprawę żadna z „redakcji ustrojowych” socjalizmu realnego (domniemanego) nie jest spójna, pełne są one eklektyzmu, ale nawet jeśli „nieciągłości” ustrojowe są widoczne gołym okiem dla każdego szaraka – to wszelka opozycja musi się wpisać w obowiązująca redakcję – albo zostanie unicestwiona;
  4. Budżetowa a-produktywność: niedoścignionym, zarazem niepisanym celem Państwa jest 100-procentowa redystrybucja, czyli kontrola nad wszystkim, co wartościowe i dochodowe (w tym nad sprawami osobistymi człowieka): im więcej spraw poza taką kontrolą, tym więcej konieczności „stymulowania”, witaminizowania spraw przez Państwo;

Jest dla mnie jasne, że taki reżim – praktycznie zniewalający Lud – musi odwoływać się do jakiejś racji długotrwałej, powszechnie zrozumiałej i ukorzenionej psycho-mentalnie, kulturowo-cywilizacyjnie. Racja taka była zawarta w meta-strukturze ustrojowej Egiptu.

Zwornikiem tej racji był fenomen Maat, uosobienie ładu we wszechświecie (ustanowionego w czasie aktu stworzenia świata), sprawiedliwości i prawdy, uniwersalny wzorzec etyczny: fenomen Maat był „wdrukowany” w całej „ziemi egipskiej” i w tym sensie uniwersalny, skoro dla Egipcjan ich ojczyzna była pępkiem świata. U Platona odpowiednikiem Maat jest Pleroma (doskonałe wzorce wszystkiego co jest, było i będzie), a u Konfucjusza – Tian (właściwie życzliwa oferta Nieba dla „doczesnych”, Zasada).

Iść drogą Maat oznaczało (Pedia) – szukać mądrości, a czynić Maat oznaczało postępować w prawy sposób, sprawiedliwie. Ofiara składana Maat była najważniejszą z ofiar, niejako ich sumą. Zapewnienie Maat było też najważniejszą powinnością faraona. Właśnie temu służył codzienny rytuał celebrowany przez kapłanów w świątyniach, którzy sprawowali go w imieniu władcy. Była Harmonią Uniwersum, niezbędnym warunkiem jego istnienia, Prawdą i Sprawiedliwością, Duszą Faraona. Klęski żywiołowe bądź katastrofy takie jak powódź, głód czy pożar tłumaczono jako zaburzenia w panowaniu Maat

Nosicielem-reprezentantem (front-menem) Maat był faraon (ustanawiający „roboczą” Nomenklaturę”, ale strażnikami Maat (dającymi wykładnie i egzekwującymi „poprawność”) byli kapłani. Oni też – jako Decydentura – byli kastą wtajemniczonych, mających przewagę nad faraonem w najistotniejszych sprawach Planu. Ów Plan to skomplikowana koncepcja, obecny w każdej religii odpowiednik Meta-Ducha karmiącego się duchami przodków, doświadczeniem doczesnym, źródło prawa rozumianego metafizycznie i zarazem materializowanego w konkretnych przepisach czy w orzecznictwie.

W tym koncepcie ustrojowym Lud jest właściwie substancją tej samej natury, co Natura ożywiona i nieożywiona: Lud jest dawcą, odpowiednikiem źródła „dóbr wolnych”: woda wypływa ze skał, piasek leży i czeka na zastosowanie, drewno „się samo produkuje” w lesie – a Lud jest dawcą Pracy.

Swoją odrębną rolę w takim ustroju pełnią tzw. podmioty gospodarujące. W Egipcie faraonów wszelka przedsiębiorczość pozostawała pod 100-procentową kontrolą Państwa, stąd było ono wobec „przedsiębiorców-dyrektorów” apodyktyczne. Ale np. w konfucjanizmie Państwo nie jest omni-właścicielem wszelkiego biznesu. Administracja (starannie kształcona i selekcjonowana kasta urzędnicza) kieruje do takich podmiotów prośby, których niewykonanie nie grozi żadnymi sankcjami. Jednak przedsiębiorcy dostosowują się do wytycznych władzy, bo nie chcą utracić twarzy i zdają sobie sprawę z tego, że odmową naraziliby się na brak życzliwości i utrudnienia ze strony administracji.

 

Exodus (wyjście z Egiptu) był konsekwencją dążenia Żydów (mających „wdrukowaną” kulturowo przedsiębiorczość, zapobiegliwość, zaradność) do wyzwolenia „przyrodzonej” inicjatywności z „planistycznego” 100-procentowego podporządkowania apodyktycznemu Państwu. Kwestia wyznaniowa była, oczywiście, wywoływaczem problemu, ale decydowała owa „demokratyczno-rynkowo-republikańska” filozofia swobodnego, rhizomalnie bezładnego festiwalu inicjatyw biznesowo-wspólnotowo-twórczych, jaki Żydzi uznają za osobliwy sakrament, a dawni Egipcjanie uważali za bluźnierstwo. Dzisiejszy (bazarowy, jarmarczny, targowiskowy, marketowy – patrz „suk”, „agora”) Kair – symbolicznie – jest nowo-spadkiem po Żydach i Arabach, jest też przeciwieństwem Maat, ostatecznym pożegnaniem Egiptu z egipskością.

Miriada klasztorów i skitów oraz pustelni

Athos – to fenomen, którego tu „użyję” jako pomocnika w wyjaśnieniu „kwestii głównej”, czyli Pluralizmu Wewnątrz-Totalitarnego.

Podstawowm przepisem regulującym życie Republiki Athos (Autonomicznej Politeji Monasterów) jest „avaton”, który tłumaczy się jako zakaz obecności płci żeńskiej (kobiet i wszelkich samic dowolnego gatunku zwierzęcego) w obrębie tego quasi-państewka. Ale to jest dopiero początek wyjaśnień.

Reguła „avaton” jest pochodną formuły para-sakralnej „abaton” (ἄβατον, przestrzeń zastrzeżona, nie-powszechnie dostępna). Oznacza święte miejsce, zazwyczaj okręg sakralny, niekiedy podziemne pomieszczenie przy świątyni greckiej albo święty gaj do którego dostęp mieli wyłącznie kapłani a czasami wierni, którzy poddali się oczyszczeniu rytualnemu. Sanctum-Sanctorum, odpowiednik hebrajskiego Qṓḏeš HaQŏḏāšîm, nad-święta świętość.

Najwyraźniej na górze Athos płeć żeńska – obojętne w jakim wydaniu – nie kojarzy się ze świętością immanentną.

Substancją podstawową republiki jest 20 klasztorów-monasterów, będących odrębnymi samorządami, teokratycznymi miniaturami „polis”. Do tych klasztorów przypisane są – czasem w niemałej liczbie – para-autonomiczne skity (kilkunasto-osobowe wspólnoty), kaliwie (domostwa), kelie (cele), katizmy (chaty), hezychasterie (pustelnie-eremy). Autonomii (semi-autonomii) poszczególnych obiektów i grup je zamieszkujących) sprzyja nieprzyjazne ukształtowanie terenu, podkreślane odwiecznym „zaniedbaniem” infrastrukturalnym: nawet drogi są tam szutrowo-piaszczyste.

Mistyczność-tajemniczość republiki podkreślają liczne (właściwie niezliczone) tam „temenos” i „audyton”. W Pedii znajdujemy opisy tych przybytków:

  1. Temenos – to w przestrzeni helleńskiej wydzielony, nietykalny obszar poświęcony bóstwu albo przeznaczony do celów kultu (np. demonów, zmarłych przodków, muz, herosów). W okresie archaicznym Grecy zaczęli odchodzić od temenosów na rzecz stałych, budowanych początkowo z drewna, a potem z kamienia świątyń. W zależności od znaczenia kultu w temenos znajdował się tylko ołtarz, kapliczka, czy kopiec lub też pokrywał się w ciągu wieków wielką liczbą budowli, pomników wotywnych, trójnogów, posągów zwycięzców lub mitycznych bohaterów czy też skarbcami fundowanymi przez miasta;
  2. Adyton – to "miejsce święte świętych", ukryta część sanktuarium, świątyni, gaju świętego lub groty, do której dostęp mieli wyłącznie kapłani i osoby wybrane. Przechowywano w nim świętości. Zwykle mieściło też kultowy posąg bóstwa, a czasami było miejscem wyroczni. Adyton zazwyczaj mieścił się w tylnej części tzw. naosu, izdebki-kapliczki znanej kulturom Egiptu, Hellady, Rzymu, a jeszcze współcześnie Rosji czy Mongolii, gdzie przechowywano relikwie, cenności, pamiątki, symbole-insygnia;

Można sobie wyobrazić „starca” (współcześnie jeszcze pamiętanego w tradycji rosyjskiej), niepisanego przywódcy skitu albo kaliwii, który swoje życie poświęca konkretnemu, odosobnionemu temenos czy adyton albo opistodomos – i z tego czerpie swoją moc przewodzenia nano-wspólnocie. To na tym opiera się „roboczo” teokratyczność republiki Athos, choć oczywista jest tam pan-formuła prawosławna.

 

Wystarczy pobieżna, a nawet „zdalna” obserwacja Athos by szybko skonstatować, że jest to przeciwieństwo 100-procentowo apodyktycznego Egiptu faraonów, chociaż bliższa, pogłębiona analiza pozwala tam odkryć specyficzne, helleńskie Maat. Oczywiście, mamy tu do czynienia z autorytaryzmem, ale uduchowionym, natury teokratycznej. Aby to zgłębić – trzeba pewnie pomedytować nad „Typikonem”, czyli szczegółowym opisem zasad życia w poszczególnych wspólnotach, regulującym zarazem stosunki między nimi. Oryginał Typikonu, spisany na trzymetrowym pasie koziej skóry, jest do dnia dzisiejszego przechowywany w archiwach Athos, a jego postanowienia stanowią podstawę prawa obowiązującego w republice mnichów.

 

Jeśli uda nam się powiązać w „pakiet” te trzy choćby elementy: uniwersalność huba-Biblii, realny socjalizm autorytarnego Maat-Egiptu i monasterską teo-Politeję Athos – to poprzez kontrast zdołamy pojąć, jak ważnym dla tego co nazywamy Demokracją jest francuska Encyklopedia.

Kluczowo-wiążący przekaz Encyklopedii

Prace mające charakter encyklopedyczny pojawiły się już dwa tysiące lat temu i powstawały w następnych wiekach (cytuję za Pedią):

  1. Marek Terencjusz Warron – Disciplinarum libri IX (ok. 50 p.n.e.);
  2. Pliniusz Starszy – Historia naturalna (Historia naturalis) (I w.);
  3. Panorama cesarska (皇覽 Huanglan) (Chiny, ok. 220);
  4. Nonius Marcellus – De compendiosa doctrina (pierwsza połowa IV w.);
  5. Marcjanus Kapella – De nuptiis Philologiae et Mercuri (między 410 a 439);
  6. Izydor z Sewilli – Etymologiarum seu originum libri XX (początek VII w.);
  7. Al-Dżahiz – Księga zwierząt (Kitab al-chajwan) (kraje arabskie, IX w.);
  8. Semadewa (Indie, XII w.);
  9. Hemadri (Indie, XIII w.);
  10. Wincenty z Beauvais – Zwierciadło większe (Speculum maius), XIII w. ;
  11. Brunetto Latini – Skarbiec wiedzy (Li livres dou Tresor), XIII w.;

Zgodnie z helleńskim znaczeniem słowa – encyklopedie wprowadzają swoich „czytelników” do osobliwej bibliotecznej „rotundy” oświatowej (tym różni się encyklopedia od zwykłej biblioteki). Kto przybywa do tej świątyni – może sięgnąć po dowolną pozycję (hasło) i zapoznać się z jego różnorodnymi redakcjami. Gdyby o tym pamiętali użytkownicy Wikipedii i – dla porządku – interesujące ich hasło przeczytali w trzech-pięciu językach – uniknęliby wielu nieporozumień, a czasem uchroniliby się od śmieszności czy zarzutu niekompetencji.

Francuska „Encyclopédie” była pierwszą encyklopedią powszechną, a jej edytorami byli Jean d'Alembert i Denis Diderot. Encyklopedia ta została ukończona w 1772 roku. Liczyła ona 28 tomów, 71818 artykułów i 2885 ilustracji. Jej współautorzy są często nazywani kręgiem francuskich encyklopedystów, a wielu zostało później współorganizatorami (inspiratorami) Wielkiej Rewolucji Francuskiej.

Encyklopedyści nie byli dobierani-selekcjonowani „jak leci”: ich wiedza profesjonalna była zaledwie wstępem do zaproszenia. Najbardziej liczyła się ich otwartość co do tematyki, metody-warsztatu pracy oraz niezgoda na mono-archizm merytoryczny (tematyczny). Choć większość z nich współpracowała (za – można powiedzieć – jurgielt) z monarchią-arystokracją – to prezentowali co najmniej duży dystans wobec „politycznej poprawności” i w tym sensie byli rozsadnikiem, dezintegratorem ustroju.

Gdyby jakimś cudem zainstalować encyklopedystów w Egipcie – zaczęliby zapewne od falsyfikacji Maat, podważenia Maat jako konstytuanty ustroju: w tym sensie Żydzi byli dla Egiptu encyklopedystami. W takim też kontekście ponownie rzućmy okiem na Biblię: kultura rabiniczna opiera(ła) się na sztuce targowania się z Jahwe (jeśli czegoś zabroniono – to znaczy, że nie wolno, chyba że się bardzo chce - to wtedy można), natomiast konstrukcja Nowego Testamentu, pozornie pluralistyczna (wielu autorów), ostatecznie zatwierdziła jednomyślność, nie pustą bynajmniej, skoro Ludzkość doświadczyła Inkwizycji i wojen krzyżowych. Szczęściem, pojawił się też ruch zakonny, dość swobodny-twórczy, będący nawiązaniem do niechrześcijańskiej tradycji klasztornej, w tym medytacyjnej.

Encyklopedia francuska stała się zatem kręgiem wolnomyślicielstwa, do którego można było zacumować pod jednym warunkiem: należało wylegitymować się krytycyzmem wobec monarchii (mono-archizmu). Wtedy takiego kogoś przyjmowano do „zakonu”.

   

Nową-starą jakość encyklopedyczną przywraca-odtwarza chiński projekt Bǎidù Bǎikē, który zawiera dziś ok. 13 mln haseł (najwięcej na świecie, najwięcej w Historii), towarzyszy mu pakiet środowiskowo-społecznościowy oraz prewencyjna cenzura. Dla Europy nic nowego: właściwie wszystkie europejskie encyklopedie były cenzurowane. To samo można powtórzyć w przypadku innego chińskiego projektu – Hùdòng Zàixiàn (jak na razie 6 mln. haseł).

 

*             *             *

Esej niniejszy ma zadanie następujące: przypomnieć – a może nauczyć – dowolnego Czytelnika, niezależnie do wskaźnika inteligencji i poziomu zaawansowania-erudycji, że nic nie jest objawione i jedyne niczym Maat, ale jednocześnie w różnorodności Politeji Athos tkwi mnóstwo pułapek teologicznego autorytaryzmu, zaś osobliwy sukces Encyklopedii (której środowisko zmieniło euro-świat) – oparty był na – uwaga – alter-cenzurze, na doborze autorów wedle klucza negacji mono-archii.

Jakem autor i społecznik przejęty obywatelską ideą multi-samorządności – staram się z tym wszystkim obcować przyjaźnie. Czyli „wybaczać” tym innym, że nie biorą w ciemno wszystkiego co czynie i mówię, że nie są tak „po mojemu” doskonali, jakbym tego mógł oczekiwać po nich.