Biegli w Piśmie a uczeni w Piśmie

2014-07-21 17:05

 

Biegły to taki, który zna temat „na odwyrtkę”: obudzony w środku nocy pośród ciężkiego kaca zawsze bezbłędnie poda werset, przepis, paragraf.

Uczony zaś to taki, który nie spocznie, zanim do spodu nie rozpozna ducha i paradygmatu. Czyli nie spocznie nigdy, bo wciąż od nowa „przepracowuje” zapisy.

Biegły zatem jest używany do potyczek: jest sprawa, powiedz gdzie znajdziemy na nią przepis. A Uczony jest używany do rozwiązywania problemów.

Niech mi mojżeszowi bracia wybaczą, że na ich przykładzie buduję koncept, ale jak tu nie porównać faryzeusza i cadyka? Pierwszy doskonali sztukę ujarzmiania maluczkich za pomocą praw, a drugi z tych praw odczytuje najgłębszą mądrość. Pierwszy pomaga przebiegłemu żydowi targować się z Bogiem, a drugi pomaga temuż żydowi znaleźć Boga w sobie.

Biegli faryzeusze – wymachując swoją eternalnością (że niby dysponują dostępem do tego co wieczne) – w rzeczywistości zajmują się doczesnością (temporal, evanescent) i poza nią rzadko sięgają umysłem, sumieniem, wrażliwością, dobrą wolą, sercem, duszą. Uczeni cadykowie zaś – zawisają w obłoku ponad wrzątkiem przepisów talmudycznych, w nim bowiem widzą sens i istotę wszystkiego, co pismem zapisane.

Nie inaczej jest w sądach: adwokat czy prokurator mają za zadanie udowodnić swoje racje wynajdując przepisy, orzecznictwo i precedensy, a rolą sędziego jest rozważyć te racje, dotrzeć do społecznej istoty przedmiotu sprawy, rozsądzić ją sprawiedliwie. Chyba, że jesteśmy w sądzie polskim.

A w urzędzie? Referent trzyma się swoich procedur i swojego „przedziału prawa”, nie wyściubi stamtąd nosa, przez co zmuszony jest (a może chętny” do ograniczoności, choć nieraz gołym okiem widać, że przepis nie trzyma się kupy, jest nieżyciowy. Dopiero „instancja” ma prawo wznieść się ponad przepis i procedurę, dostrzec w sprawie nie petenta, tylko obywatela. No, chyba że instancja jest z Nomenklatury.

A w pracy? Brygadzista, majster czy kierownik mają do wykonania plan, nie wnikają więc, dlaczego taki jeden nie nadąża albo czyni po dziwacznemu, tylko go na zbity pysk… Dopiero prezesi, albo rada nadzorcza, albo audyt, albo eksperci – mogą zauważyć, że choć w poprzek wszystkiemu, to ten jeden akurat robi to co trzeba, by sprawy miały się w sedno.

 

*             *             *

To ja już przerwę.

Mamy bowiem wokół siebie, a przede wszystkim ponad sobą, tabuny faryzeuszy, a cadyka – jak zwykle, nie widać. Jak w tej piosence Okudżawy: aby mądrych wyróżnić, każdego ostemplowano na czole, że taki on jest, ale z tych pieczątek wszyscy się naśmiewali, za to głupich nie zidentyfikowano…

Zaraz, zaraz… to nie było na odwrót?