Chłodna kalkulacja. Bezrobocie

2012-05-05 06:56

Praca jest tym fenomenem, który zespala Człowieka z jego Środowiskiem w roli gospodarza. Nie jest łatwo gospodarzyć. Nie jest łatwo poświęcać swoje wygody, zachcianki, pragnienia, interesy - dla obowiązku, nawet jeśli się wie, że w konsekwencji owe wygody, zachcianki, pragnienia, interesy będą się wkrótce miały lepiej, o ile swoje obowiązki wypełnimy rzetelnie, sumiennie, profesjonalnie, porządnie, rozumnie.

  1. Każdy organizm żywy musi dostarczyć sobie „surowca metabolicznego” aby nie „wygasnąć”, a jeśli jeszcze zdoła sobie wymościć jakieś „gniazdo” i „przyodzienie" – to już bajka prawie.
  2. Gatunki stadne nauczyły się dzielić między siebie obowiązki, czy to genetycznie (przed narodzinami), czy społecznie (oceniając wzajemnie swoje talenty i zainteresowania): osobniki szkodzące stadu doznają banicji, osobniki krańcowo nieefektywne – są „ostatni w kolejce” do podziału i wymierają.
  3. Podział pracy zwiększa radykalnie efektywność działania poprzez specjalizację: suma efektów stadnych jest większa, niż suma złożonych efektów pojedynczych działań każdego osobnika.
  4. W miarę postępu „specjaliści” od prac anachronicznych zanikają, za to pojawia się awangarda wykonująca prace nowoczesne: nazwijmy to cywilizacyjnym dryfem postępowym.
  5. Przeciwieństwem postępu, a właściwie jego patologią, jest niepostrzeżenie zmiana kierunku: zamiast cywilizacyjnego dryfu postępu mamy dryf efektywnościowy, a ostatecznie – dryf profitowy.
  6. Dryf profitowy powoduje, że w „awangardzie” społecznego podziału pracy są nie działania lepiej służące stadu niż pozostałe, tylko działania przynoszące możliwie największy zysk wąskiej grupie elitarnej.
  7. Osobliwością dryfu profitowego jest „gra wszystkich ze wszystkimi o wszystko”, w której sukcesem jest „zagnieżdżenie” się pośród stada w roli beneficjenta, czyli „jednego z pierwszych do podziału” społecznej puli dobrobytu – niezależnie od rzeczywistego wkładu do puli.
  8. Efektem dryfu profitowego jest bezrobocie: mimo gotowości do świadczenia swej pracy i talentów  na rzecz stada (w konsekwencji dającego prawo do czerpania ze społecznej puli dobrobytu) – niektóre osobniki są izolowane od uczestnictwa w podziale pracy, choć są (mogą być) efektywniejsze niż osobniki „dopuszczone”, a zwłaszcza „czołowi beneficjenci”.

Cywilizacyjny dryf profitowy, patologia najbardziej dołująco wpływająca na ludzkość, generuje wszelkie monopole, od nanomonopoli i mikromonopoli począwszy. Monopol polega na zagwarantowaniu sobie udziału w dochodzie bez obowiązku proporcjonalnego wkładu do tej puli. To się uczenie nazywa wyzysk.

 

Monopoliści są jednymi z najbardziej zapracowanych osobników w stadzie: niestety, cały ich trud nie idzie w tworzenie dóbr na chwałę i pożytek stada, tylko w umacnianie tych monopoli, w których są beneficjentami. Efektem wielopokoleniowego trudu monopolistów i ich wyrobników jest Państwo, jako instytucja-instytucji podporządkowujących podział pracy interesom nielicznych. W konsekwencje nieliczni decydują o podziale dóbr, wartości i możliwości w stadzie.

 

Nie istnieje – od czasu wyklucia się Państwa – świat bez monopoli. Monopol zaś ma „skłonność” do wykluczania poza społeczny podział pracy nie wedle kryteriów przydatności dla ogółu, tylko wedle kryteriów przydatności dla monopolistów. W tym sensie nie istnieje od dawien dawna na świecie ani Rynek, ani Demokracja. Próby ich definiowania i wdrażania – kończą się zawsze pozorami: monopoliści zawsze znajdą drogę obejścia „utrudnień rynkowo-demokratycznych”.

 

Każdy, kto zna matematyczne pojęcie matrycy i potrafi sobie wyobrazić „dwutwarzowego” człowieka, będącego z jednej strony konsumentem, z drugiej strony gotowego do działania stadnego (patrz: pkt 1 i 2 powyżej, na początku), każdy, kto potrafi w matrycy „powiązać” ludzkie potrzeby indywidualne ze społecznym (zbiorowym, systemowym) zapotrzebowaniem na ludzką pracę – ten zrozumie, że bezrobocie jest społecznie niepojętą szkodą, choć logicznie – wytłumaczalną.