Co powinno być za darmo

2011-06-14 06:49

 

Naturalna żywotność ekonomiczna daje między innymi taki owoc, że człowiek odkłada sobie rozmaite dobra, które ma „za darmo” na potem: buduje dom, tworzy meble, konstruuje palenisko, kleci jakiś pojazd, uprawia ogródek, hoduje zwierzęta, itd., itp.

 

Zbiorowa żywotność (pasjonarność) człowieka przynosi ten sam efekt: powstaje infrastruktura (i w ogóle ośrodki zurbanizowane), wytwarzane są trwałe dobra techniczne, kreowane są obyczaje, ustanawiane instytucje, itd., itp.

 

Jest coś nieprzyzwoitego w tym, że niektóre zdobycze cywilizacyjne i ekonomiczne, będące ze swej natury wspólnymi – traktowane są „rynkowo” lub „administracyjnie”, przez co są odbierane prawowitym właścicielom (ogółowi) i służą przede wszystkim jako biznesowy lub biurokratyczny kapitał (tytuł do dochodu).

 

Cokolwiek byśmy nie powiedzieli o tym, kto konkretnie coś wynalazł (i – oczywiście – opatentował), cokolwiek byśmy nie powiedzieli o konieczności racjonalnego gospodarowania – to faktem jest niezbitym, że WSPÓLNE staje się nagle albo PRYWATNE, albo SŁUŻBOWE. A niekiedy – jak parki narodowe czy zasoby muzealne albo architektoniczne – stają się EKSKLUZYWNE, z dostępem wyłącznie dla wyróżnionych osób.

 

Oczywiście, nikt inny tylko Politycy i Nomenklatura przodują w procederze przewłaszczania i kapitalizowania wspólnego dobra. Biznes odgrywa tu role drugorzędną (decyzyjnie), choć bywa, że korzysta najwięcej.

 

Konkretny przypadek, z tych najnowszych – to internet. Czy wyobraża sobie ktoś pobieranie opłat za prawo do odzywania się na bazarze? A jednak za internet pobiera się opłaty, oczywiście mając na to siedemdziesiąt osiem uzasadnień. Czy wyobraża sobie ktoś, że pośrodku bazaru stoi policjant i reguluje, co można mówić i kiedy, a czego nie wolno? W przypadku internetu wydaje się to coraz bardziej oczywiste.

 

Internet to nie pierwsza zabawka, która odbiera się ludzkości, stawiając bariery ekonomiczne i/lub polityczne. Dlatego wszelkie dyskusje, a zwłaszcza uzasadnienie prezydenckie dla poprawek w prawodawstwie w tej dziedzinie – uważam za zwykłą ściemę.

 

I tyle.

 

Z góry przyznaję rację tym, którzy jednak mają milion argumentów na rzecz komercjalizacji i ograniczeń w internecie. Tak jak rację przyznaję rodzicom, którzy wiedzą, że jak dziecku za młodu nie dasz po łapach, to będzie bisurmanem do końca życia. Szkoda gadać.

 

 

Kontakty

Publications

za darmo

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz