Co się robi kiedy nic się już nie da zrobić?

2011-02-09 09:46

 

Salon24 jest już wyraźnie znudzony moimi opowieściami o tym, jakie są głębokie przyczyny zapaści w sferze Nomenklatury (Administracja, Infrastruktura, Finanse, Polityka), jak fatalny wpływ na to ma wyalienowane Państwo (wyobcowane ze społeczeństwa i trzymające nad nim władzę), jak marnieje w Polsce i w nas samych poczucie obywatelstwa, samorządności, jak głęboko ukorzeniony jest nad Wisłą Patrymonializm „domowego, siermiężnego chowu”, jak uciskana i wyzyskiwana jest naturalna żywotność gospodarcza pojedynczych ludzi i tzw. mas, jak większość ludności popada w rozmaite wykluczenia i nędzę, choć „średnią robią” nieliczni giganci sukcesu, jak wszelkie Wartości albo stają się komercyjnymi dobrami, albo nurzane są w błotach rozmaitych, jak zapada się w nicość nasza Demokracja.

 

Pozostała nam ino fałszująca rzeczywistość Konstytucja, mega-neo-totalitarne Państwo, wszech-rządne koterie i kamaryle, atrapy samorządu terytorialnego, iluzoryczna swoboda przedsiębiorczości społecznej i gospodarczej, drapieżny biznes porzucający wszelką misję publiczną, żądne szmalu i oglądalności-poczytności, wielkomiejskie kolorowości mylone z dobrobytem, media przeładowane kłamstwem i reklamami, na koniec egzaltacją, gra wszystkich ze wszystkimi o wszystko, statystyczna propaganda sukcesu, a przede wszystkim porządek konstytucyjno-prawny będący atrapą „demokratycznego państwa prawa” czy „sprawiedliwości społecznej”.

 

Uczelnie ogłupiają zamiast serwować wiedzę i mądrość, ubezpieczalnie biorą składki zamiast ubezpieczać, banki wpuszczają w maliny zamiast wspierać przedsiębiorczość, urzędy uprawiają „spychotechnikę” zamiast wspierać „petentów”, szefowie gardzą „personelem” zamiast organizować go w załogi, funkcyjni uprawiają „tumiwisizm” zamiast spełnić choćby jedną daną wcześniej obietnicę, im kto „wyżej”, tym bardziej ręce ma „ku sobie”, a wzrok ich pilnuje „swego” jedynie, biznes patrzy zysku, który da się osiągnąć bez użytecznej społecznie wytwórczości. Policja walczy z ludnością, tzw. wymiar sprawiedliwości imaginuje sobie jakieś zamaszyste akcje, porzuciwszy sprawiedliwość, armia buszuje po wątpliwych światowych „misjach” okupacyjno-zaborczych, do tego stopnia, że nie jest w stanie w ojczystym kraju zapewnić bezpieczeństwa Prezydentowi.

 

O każdej porze dnia i nocy widzimy – zwartych w bezsensownych pozycjach – obcych nam graczy-mieszaczy, wmawiających nam, żeśmy ich wybrali i ustanowili, zajętych sprawami uroczystymi w różnym nastroju, zajmujących sobie wzajemnie czas i uwagę, aby po chwili zarzucać sobie wzajemnie, że nic nie robią (a ci drudzy z kolei odbijają, że nie robią, bo mają pod górkę, a w ogóle to robią).

 

Salon24 jest tym wszystkim znudzony, na szczęście teksty moje ukazują się jeszcze w innych miejscach, stąd wiem, że nie jest z moimi poglądami aż tak źle.

 

Stara jest prawda, która mówi, że jeśli cokolwiek żywego wpadnie w histerię i – nieopanowane – szkodzi tylko jak pijany słoń, wtedy trzeba czegoś radykalnego: zakląć, uderzyć, wyrzucić za drzwi. Pozamiatać – możnaby zażartować.

 

I budować od nowa.

 

Polska jest w takim stanie, że tu nie ma co naprawiać. Trzeba się poddać z całym tym Pi-aR-em i uznać, że wcale nie idziemy naprzód, choć idziemy przed siebie. Jest źle, jedyni optymiści to ci, którzy liczą na to, że z dużym prawdopodobieństwem nadal będą się karmić publiczną substancją i cudzą żywotnością.

 

Konstytucji – z gruntu antydemokratycznej – nie da się naprawić „nowelami”. Obślizgłego, ustawionego przeciw obywatelowi prawa nie da się naprawić kolejną ustawą czy interwencjami Strassburga. Sypiącej się Infrastruktury nie podeprą kolejni kolesie. Samorządów wiszących (powieszonych) u klamki z dnia na dzień bardziej totalitarnego Państwa nie uczynią obywatelskimi klienckie koterie lokalne, pozorowanych albo „zblatowanych” z Administracją organizacji pozarządowych nie da się zastąpić od jutra rzeczywistymi inicjatywami oddolnymi. Sama Administracja – skoro nic nie umie zrobić bez „dodatkowego zasilania” – nie nadaje się do „remontu” poprzez instrukcje i całe to prawo powielaczowe. „Systemu” napuszczania janczarów-władyków na obywateli i ich dorobek nie da się odwrócić od jutra. Drapieżnych banków, ubezpieczalni, pożyczkodajni, funduszy, budżetów – nastawionych na wydrwidroszowy drenaż – nie da się od jutra zastąpić życzliwymi i prospołecznymi „friendly officers”, skoro dziś instrukcje i procedury „wychowują” ich dokładnie na odwrót. „Systemów” usługowych, które zamiast służyć, wyduszają podstępnie z klienta „darmowe” sms-y i rozmaite zobowiązania sprzeczne z ideą usługi – nie uda się przywołać do pionu karami administracyjnymi. Popadającego w nędzę ludu, deprywowanego ze swego obywatelstwa i człowieczeństwa – nie uczyni się od jutra „społeczeństwem obywatelskim”, zwłaszcza że nie ma w tym interesu trwająca i umacniająca się w pogardzie dla ludu „inteligencja służebna”, cyniczna, bezideowa, bezczelna (tfu: asertywna), i takaż „inteligencja korporacyjna”.

 

Ci, co to ich widzimy celebrujących swoje indywidualne i zbiorowe „ja”, zajmują się szpachlowaniem i lakierowaniem coraz liczniejszych „wiosek potiomkinowskich” i ani im w głowie rzeczywista robota. Służą zresztą nie „wyborcom”, którymi gardzą, tylko całkiem komuś innemu.

 

Trudno będzie mnie wybić z przekonania, że to wszystko trzeba „od nowa”. Huknąwszy uprzednio, ale tak, żeby resztki tego, co zmurszałe i spleśniałe osunęło się w niebyt.

 

A na Salonie – jak to na Salonie.

 

 

 

Kontakty

Publications

Co się robi kiedy nic się już nie da zrobić?

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz