Coś o klasie średniej

2011-05-23 13:53

 

Poprzez Facebooka wpadłem na – chyba znakomity – tekst P. Ikonowicza, chyba legendy „lewicy nieprzejednanej”, zatytułowany KONIEC MITU KLASY ŚREDNIEJ.

 

Tekst sobie żyje swoim życiem i nie będę go komentował. Z zastrzeżeniem, że warto go przeczytać.

 

Mam jednak kilka uwag, które mi się „pootwierały” w pamięci w związku z pojęciami i danymi, których Piotr używa.

 

Oczywiście, artykuł osnuty jest na pojęciu KLASA ŚREDNIA.

 

Odwołam się do nieocenionej Wikipedii:

 

„W XIX wieku do klasy średniej przynależeli drobni przedsiębiorcy oraz coraz częściej urzędnicy, czyli te kategorie społeczne, które nie miały miejsca w dwubiegunowym podziale społeczeństwa na proletariat i burżuazję zaproponowanym przez Karola Marksa.

 

W obecnym rozumieniu tego pojęcia do klasy średniej włącza się przede wszystkim kategorie społeczno-zawodowe, charakteryzujące się względną samodzielnością, osoby pracujące we własnych firmach lub mających pracę umysłową oraz pewnym poziomem dobrobytu, nie będące jednakże ani posiadaczami dużych majątków ani nie legitymujących się arystokratycznym pochodzeniem (głównie w Wielkiej Brytanii). Do klasy średniej należą przede wszystkim osoby o wyższym wykształceniu oraz o wyższych kompetencjach kulturowych niż klasa robotnicza (niższa)”.

 

Przytoczone uwagi mieszczą się w moim pojęciu „średniości”. Ale różnią się znacznie od tego, co pisze na ten temat P. Ikonowicz. Ten bowiem pisze:

 

„Kogo zaliczyć do klasy średniej? To ktoś, kto wykazuje się względną samodzielnością ekonomiczną, pracujący we własnej firmie lub umysłowo z pewnym poziomem dobrobytu. To ludzie, których dochody roczne kształtują się między 50 a 85 tys. zł, czyli miesięcznie zarabiają od 4000 do 7000 zł. Problem w tym, że osiągających średnie dochody w podanym przedziale jest zaledwie 750 000 osób. To za mało na klasę.

Często mówiąc o klasie średniej, ma się przed oczami przedsiębiorców z małych i średnich firm. To pomyłka. Własna działalność nie oznacza średniego dochodu”. Tyle Piotr.

 

Racja, od dawna w Polsce wiadomo, że ludzie tyrający „na swoim” pracują właściwie na średnią krajową, czyli stanowią aktywniejszą, bardziej może świadomą część proletariatu (jeśli już podpierać się K. Marksem), czyli tych, którzy więcej dają niż czerpią ze społecznej puli dobrobytu, dokładają do gospodarki.

 

Spróbujmy pewnego manewru umysłowego i uznajmy, że przedsiębiorca to nie tyle biznesmen (tak się to w Polsce kojarzy), tylko ktoś, kto na własny rachunek wpisuje się w jakąś niszę publiczną starając się w niej ulokować swoje przedsięwzięcie natury społecznikowskiej, artystycznej, sportowej, turystycznej, socjalno-wolontariackiej, gospodarczo-biznesowej, itd., itp. Nie kryterium poziomu dochodów – moim zdaniem – a kryterium „podwyższonej obywatelskości” decyduje o „zakwalifikowaniu” do obszaru średniego. Od razu zastrzegam, że nie spełniają tego kryterium ani ci, którzy przymusowo rejestrują działalność gospodarczą, bo tak się wymyśliło pracodawcy (samozatrudnienie), ani ci, którzy podejmują samodzielne próby motywowani jakimś geszeftem, przekrętem, skubnięciem czy szemranym układzikiem. Ci bowiem niczego pożytecznego nie wnoszą poprzez formalną rejestrację podmiotu prawnego (przedsiębiorstwa, stowarzyszenia, fundacji), liczą jedynie na ułatwienia w wyzyskiwaniu okazji i znajomości.

 

Oczywiście, wrogiem takiej przedsiębiorczości, o którą mi chodzi powyżej, jest tężejąca monopolizacja, którą Piotr zgrabnie i z wdziękiem opisuje, a która jest grabarzem jakiejkolwiek przedsiębiorczości autonomicznej, suwerennej, oddolnej samorządnej, obywatelskiej, produkuje świat ludzi apatycznych albo popadniętych w klientyzm. Pragmatyków, cyników, bezczelnych rwaczy i wydrwigroszy oraz wydrwi…-co się da.

 

Właśnie niemoc w samowykreowaniu się przedsiębiorczości – wszak naturalnej – świadczy nie tylko o braku w Polsce RYNKU, ale też o braku jakiejkolwiek SAMORZĄDNOŚCI, w konsekwencji  DEMOKRACJI.

 

Nakłada się na to pewna bardziej subtelna okoliczność. Otóż – pomijając przeczącą obywatelskości apatię społeczną, zatomizowanie rozmaitych grup społecznych, niezdolnych do cementowania się jako klasy – Polska jest krajem konserwatywnym do spodu (uzasadniam to w licznych swoich notkach, że nawet lewica myśli u nas konserwatywnie).

 

Marksowskie pojęcie Klasy Społecznej (do niego odwołuje się P. Ikonowicz) wywodzi się z analizy tzw. stosunku do własności środków produkcji: ci co mają kapitał (majątkowe tytuły do dochodu), to burżuazja, a ci co kapitału nie mają inaczej niż własną gotowość do pracy, to proletariat. Pojęcie „klasy” opiera się więc na okolicznościach – z grubsza – przemysłowych (od manufaktury, poprzez fabrykę, po przedsiębiorstwa produkcyjne). Pojęcie to nie da się zastosować do rzeczywistości konserwatywnej, bo tu właściwsze jest pojęcie Stanu.

 

„Zbiorowość społeczna w europejskim społeczeństwie feudalnym (w dobie ustrojów monarchii stanowej i absolutnej), wyróżniająca się charakterystyczną pozycją ekonomiczną, społeczną i prawną swoich członków (wyraźnie wyodrębnionymi prawami i obowiązkami)” – tak o Stanie (społecznym) opowiada Wikipedia. Nie dodaje, bo trzyma się ortodoksji, że Konserwatyzm nie umarł wraz z Feudalizmem (o ile ten w Europie Środkowej umarł).

 

Ze znakomitą intuicją pojęciem Stanu Średniego posługuje się środowisko Stronnictwa Demokratycznego, jako jedyne zresztą w Polsce. Zawsze skupiało ono ludzi „wolnych zawodów”: rzemieślników, artystów, prawników, społeczników, przetwórców, naukowców, stanowiło oczywiste, komplementarne „alter-ego” środowisk związanych z Krajową Izbą Gospodarczą, co zresztą próbował kiedyś skleić Andrzej Arendarski.

 

I teraz dopiero, zamieniwszy pojęcie Klasy Średniej na pojęcie Stanu Średniego, niemal w pełni zgodzę się z Piotrem Ikonowiczem:  klasa średnia, zwłaszcza w Polsce, jest mitem, zaś stan średni jest w Polsce obiektem nie całkiem bezpośredniej, ale bezwzględnej represji.

 

Bycie „na swoim” w dowolnej dziedzinie, niekoniecznie biznesowej, w Polsce po prostu nie wychodzi. Może nawet „nie uchodzi”?

 

 

 

 

 

Kontakty

Publications

o klasie średniej

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz