Co mnie oburza

2014-04-28 09:54

 

Będę się trzymał potocznego wyobrażenia o SYSTEMIE-USTROJU, jako o skomplikowanej i dynamicznej strukturze zarządzającej Krajem i Ludnością w obszarze gospodarczym, społecznym i politycznym.

No, więc oburza mnie nielogiczność polskiego Systemu-Ustroju. Uznałbym go za logiczny, gdyby był opatrzony jakąś Racją Nadrzędną, która stymulowałaby wszelkie powstające twory systemowo-ustrojowe i wszelkie działania samego Systemu-Ustroju oraz Ludność objętą wpływem-zarządem Systemu-Ustroju. Ludność rozumiem jako Człowiek i jego Konstelacje (rodzina, wspólnota, sąsiedztwo, grupa, środowisko, społeczność, organizacja, zbiorowość, firma, ruch, itd., itp.).

Można sobie wyobrazić taką Rację Nadrzędną: mógłby to być Powszechny Dostatek (nie mylić z dobrobytem), mógłby to być Postęp Techniczny, mogłaby to być Wszechobecna Samorządność, mogłaby to być Mocarstwowość Środkowoeuropejska, mogłaby to być Edukacja, albo podobne sprawy, wywiedzione z tradycyjnych wartości zestawionych z bieżącymi potrzebami.

Najbardziej odpowiadałby mi Powszechny Dostatek – ale nie upieram się. Dostatek rozumiem jako KONIECZNE zaspokojenie potrzeb elementarnych (zwanych niepoważnie potrzebami niższego rzędu) i KONKURENCYJNE zaspokojenie potrzeb społecznych oraz kulturowych: pasji społecznikowskich, pasji odkrywczo-wynalazczych, pasji estetycznych, kreatywności publiczno-politycznej.

Metabolizm, Prokreacja, Polityka – jeśli rozumieć je jako fenomeny społeczne, a nie tylko psychomentalne – oznaczają zdolność owocnego przetwarzania otoczenia dla dobra człowieka (produktywność – metabolizm), przeistoczenia demograficzne owocnie wiążące role wytwórców z rolami konsumentów (kreatywność dostawców i beneficjentów – prokreacja), rozwiązania alokacyjne pozwalające odnaleźć się synergicznie i komplementarnie przedsiębiorcom i najemnikom (pozycjonowanie – polityka). W każdej z tych dziedzin mamy do czynienia z potrzebami elementarnymi (zrobić swoje, zasłużyć na zaspokajającą gratyfikację) oraz z potrzebami społecznymi (zainstalować się w konstelacji) i z potrzebami kulturowymi (pojąć rzeczywistość, w której jestem zanurzony).

Odtąd już łatwiej jest analizować powodujący Polską System-Ustrój: wystarczy sprawdzić w wymiarze społecznym, czy w dziedzinach Metabolizmu, Prokreacji i Polityki zrealizowane są trzy postulaty zaspokajające:

  1. Na poziomie elementarnym – w jakim stopniu doświadczamy powszechnego zaspokojenia. Tu będziemy badali to, co uczenie nazywa się Wykluczeniem;
  2. Na poziomie społecznym – czy zapewniono swobodę wyboru konstelacji i wyeliminowano dyskryminacje-uprzywilejowania, blokujące swobodę migracji społecznych;
  3. Na poziomie kulturowym – czy edukacja i trening umiejętności społecznych (wychowanie) zapewnia każdemu bycie pełnoprawnym i pełnosprawnym obywatelem;

Istnienie jakichkolwiek wykluczeń na poziomie elementarnym – brak możliwości zdobywania dochodu przez pracę, brak możliwości kreowania Domu, brak dostępu do podstawowych zdobyczy cywilizacyjnych, dochody na poziomie nędzy – świadczy jak najgorzej o Systemie-Ustroju. W Polsce mamy do czynienia z wykluczeniem w sprawach elementarnych sięgającym 20-50% (patrząc na poszczególne potrzeby). W dodatku panuje silna stygmatyzacja wykluczonych jako tych, którzy sami sobie są winni (o zgrozo, tak mówi się również o niepełnosprawnych albo niesłusznie skazanych!).

Na poziomie społecznym najistotniejsze jest wyważenie między tym co konieczne i tym co konkurencyjne. Potrzeba przynależności (zainstalowania w konstelacji) MUSI być zaspokojona w kilku aspektach (rodzina, grupa towarzyska, grupa pracownicza, sąsiedztwo). Brak takiego zaspokojenia źle świadczy o Systemie-Ustroju. Natomiast która to konstelacja i jaka w niej pozycja – to kwestia konkurencji. W Polsce mamy w tej sprawie model a’rebour: silne dyskryminacje i uprzywilejowania (brak konkurencyjności wyboru) przy słabym wsparciu dla asymilacji jako takiej (atomizacja społeczna).

Na poziomie kulturowym System-Ustrój powinien wciąż od nowa „reprodukować warunki konkurencji”. Tymczasem to tu wkradł się zaawansowany, monopolizujący komercjalizm, opanowujący szkolnictwo (również tzw. wyższe, od przedszkola po doktorat), sport i rekreację, badania naukowe, placówki szerzenia dorobku kulturalnego, ośrodki stymulacji artystycznej, samorządność terytorialną, branżową, stowarzyszeniową, artystyczną.

Ostatecznie okazuje się, że System-Ustrój w Polsce jest niewydolny, wyczerpał swoje możliwości efektywnego zarządzania nawą publiczną – albo te możliwości są blokowane, okastrowywane przez zacieśniającą się monopolizację komercyjną i partyjno-budżetową. Monopolizacja ta jest wspierana przez te elementy ustrojowe, które powinny ją anihilować: sądownictwo, arbitraż, trybunały.

Przedsiębiorczość w Polsce sprowadzona została do umiejętności „gry nomenklaturowej” (a to oznacza korupcję, kumoterstwo, nepotyzm, zatrzaski lokalne, układy i układziątka), a „zwykłe funkcjonowanie w społeczeństwie” sprowadzone zostało do „wciąż od nowa” testowanej pokory, uległości, gotowości do dogadania się na podłych warunkach.

 

*             *             *

Roszczeniowe „indignatio” i „resistance” mija się z celem. Zadaniem przedsiębiorczego żywiołu społecznego (mowa nie tylko o ludziach biznesu, ale o wszelkim żywiole twórczym i menedżerskim) jest zredagowanie szczegółowej analizy niedostatków Systemu-Ustroju i na tej podstawie sformułowanie programu społecznego z takim założeniem, że jeśli System-Ustrój „się nie posłucha” – zostaną uruchomione równoległe procesy ustrojowo-systemowe, zgodne z Konstytucją (też wymagającą korekt), ale przeciwstawiające się tzw. porządkowi konstytucyjnemu, czyli patologiom udającym, że „przedłużają działanie” Konstytucji, a w rzeczywistości obalają ja w codziennej praktyce, uciążliwej dla Kraju i Ludności.

Oburzeni na całym świecie dziś wybierają między „wallenrodyzmem” a „rewolucją”, między:

  1. Wchodzę, zdobywam pozycję i następnie przekierowuję system-ustrój, a
  2. Trzymam się z dala, tworzę własne, równoległe, czyste i poprawne rozwiązania;

Obie ścieżki pełne są szans i zagrożeń. Warto podążać po obu – jeśli ma się swoją wspólną, zbiorową, stanowczą Rację. Ja – powtórzę – opowiadam się za powszechnym Dostatkiem, ale gotów jestem do dyskusji w tej sprawie.