Co na to NATO

2016-01-19 09:36

 

Media wielką wagę przywiązują do dzisiejszego „polskiego dnia” w Brukseli. Rzadko gdzie pojawia się myśl, że wynik dzisiejszego spektaklu jest już znany.

Z punktu widzenia europejskiego Grossraumkartell Europa Środkowa zachowuje się tak samo nieodpowiedzialnie, jak kolonie afrykańskie czy azjatyckie po przyznaniu im (ważne: przyznaniu im) prawa do niepodległości. Kraje środkowo-europejskie – po spazmie międzywojennym (kiedy występowały w roli państw tworów przejściowych) oraz ćwierćwieczu Anschlussu – rośnie tu świadomość drugorzędności politycznej oraz nieodwracalnych strat gospodarczych, rośnie też świadomość iluzoryczności „wspólnego domu europejskiego”, w którym kto inny ma miejsce przy kominku, w salonie, w jadalni, a kto inny w oficynie, piwnicy, kuchni i drewutni.

Najprawdopodobniej środkowo-europejska schizma została „odpalona” po porażce wileńskiej, kiedy to zamierzano przyłączyć Ukrainę (i do kompletu dwa inne kraje), a skończyło się Drugim Majdanem, wymykającym się spod kontroli europejskiej natychmiast, a spod kontroli amerykańskiej wolniej (pieczęcią przekreślającą plany anschlussu Ukrainy był rosyjski manewr krymski).

Sprawa ukraińska pokazała, że dwa największe i dysponujące chyba największym potencjałem kraje środkowo-europejskie (Polska i Ukraina) – nie rozumieją przypisanej sobie roli i próbują własnej gry, zdradzając w niej dużą amatorszczyznę (Polska nie wyzbyła się ambicji międzymorsko-jagiellońskich, Ukraina chce zarabiać na swoim położeniu tranzytowym). Zatem pozostało skłócić te dwa kraje i pozostawić samym sobie, ale nie porzucając zupełnie, trzymając rękę na pulsie.

I znów ta słowiańska wariacja! Ukraina przebudowuje swoje Państwo używając do tego zaciągu kaukaskiego, a Polska zupełnie się zbiesiła, zmieniając ustalone „po wieki” wewnętrzne proporcje polityczne. Skutki polskie (Ukrainę zostawmy na następną notkę) łatwo przewidzieć:

1.       Za przetargi zbrojeniowe trzeba będzie dodatkowo „nagrodzić” nowych decydentów;

2.       Stopa zysków w obszarze finansowo-budżetowym i drenażu oszczędności – spadnie;

3.       Decyzje alokacyjne-inwestycyjne wymagają wypracowania nowych więzi urzędniczych;

To jest minimum tego, co można w Polsce stracić. Resztę trzeba ratować. Antyrosyjskość nowej polskiej władzy granicząca z fobią może się przydać, choć jest niebezpieczna dla biznesów.

Międzynarodówka amerykańsko-europejska ma do rozstrzygnięcia problemy mniej jawne. Otóż przez ostatnie lata postawiła na to, że Polską będzie zarządzać drużyna Tuska. Dobrze mieć w kolonii „swój reżim”. Jednak nawet tak sprawny i pojętny „słup” okazał się niedojrzały. Przekonał jakoś międzynarodówkę, że lepiej będzie pilnował polskiej kolonii z pozycji brukselskich. I zostawił swoją formację osobie tak roztrzepanej i egzaltowanej, że trudno o większy upadek formacji. Na szczęście międzynarodówka szybko się w tym połapała, zatem wariant zapasowy ma dziś „nowocześniejszą” postać.

Totalna wymiana nomenklatury – zwłaszcza w Państwie Stricte – to wielkie wyzwanie dla międzynarodówki. Miało się ogląd wszystkiego i orientację we wszystkim – a tu nagle gaśnie światło, nic nie widać. Nie wiadomo, czy najazd nowego ministra na placówkę słowacko-polską to zaproszenie do negocjacji, czy pokazanie, kto tu rządzi.

Państwo Stricte wygląda inaczej niż Państwo opisane w podręcznikach dla pilnych uczniów. To jest nie więcej jak setka osób, które karnie zawiadują elitami wojska, policji, służb sekretnych, dyplomacji, wymiaru sprawiedliwości, organami kontroli państwowej, bazami statystycznymi, budżetami, infrastrukturą krytyczną. Jeśli z dnia na dzień połowa tego towarzystwa odchodzi na zieloną trawkę – to międzynarodówka musi łapać nitki.

Tak zwany szczyt NATO – to dobra i łatwa okazja, by – powiedzmy – 1000 werbowników nie zwracało na siebie uwagi, poumawiało się na „kontakty potem” i ogólnie dokonało „zbliżenia”.

Zatem mamy dziś Brukselę, dziwny rating oraz kilka innych drobiazgów, w konsekwencji rozmowy zakulisowe, które mają doprowadzić do tego, by przemiany kadrowe w polskim Państwie Stricte były „znane” międzynarodówce. Jeśli PiS na to pójdzie – Polsce się nic nie stanie. Jeśli będzie pyskate – światowa aparatura manewrowa (taka właśnie jak ratingi) zostanie użyta.

Czy stać nas na autarkię? Moim zdaniem – tak. Czy na pewno widać w Polsce dobrze, jak się sprawy miały i mają w Iranie?