Co powinien obywatel rejestrowy
Ulubionym zajęciem polityków – nie licząc wyjątków – jest szastanie groszem publicznym i ludzkimi losami z założeniem, że jeśli się wyda – to winni są sami sobie ludzie, w każdym razie nie my, politycy.
W interesie polityków będących akurat po lepszej stronie sukcesu wyborczego (bo ci drudzy nagle nabierają wrażliwości społecznej i humanitaryzmu) leży, aby zawartość obywatelstwa w obywatelach spadała do poziomu „sprawozdawaj o swoich dochodach i majątku, płać to co my uchwalimy, słuchaj się nas w pokorze, głosuj kiedy zarządzimy”. Takiego obywatela nazywam rejestrowym, tzn. przypisanym do Państwa (pańszczyzny urzędniczej) PESEL-em, NIP-em, PIT-em i paroma innymi danymi osobowymi.
Obywatel rzeczywisty plwa na rejestrowość: ma wystarczające rozeznanie w sprawach publicznych i bezwarunkową skłonność czynienia ich wciąż lepszymi. Ale takie egzemplarze są masowo wybijane niczym bizony na prerii, a na resztki kłusują służby, organy i urzędy.
Nawet jednak jeśli przyjmiemy, że obywatelstwo rejestrowe jest szczytem tego, co może zaoferować „demokracja” – to i tak praktyki rozmaitych „państwowców” pozostawiają wiele do życzenia.
- Dlaczego mam płacić dodatkowo za to, że – ostatecznie bezkarny – urzędnik, funkcjonariusz czy plenipotent na skutek swoich lekkomyślnych lub mafijnych działań doprowadził do procesu sądowego przegranego przez jego „rodzony” urząd, służbę, organ?
- Dlaczego mam dopłacać do nietrafionych, finansowo przesadzonych, nierzadko będącym polem złodziejstwa i nadużyć inwestycji i „wspaniałych” wydarzeń?
- Dlaczego mam dopłacać do coraz kosztowniejszej Administracji, która rozrasta się jak trzeba, ale w ślad za nią nie podąża jej „mnożnikująca” przydatność dla ogółu?
- Dlaczego mam dopłacać do dziadziejącej Infrastruktury, kosztującej mnie coraz więcej, ale nie przynoszącej mi ułatwień (enklawy nowoczesne żądają wszak opłat „extra”)?
- Dlaczego mam płacić haracz ubezpieczycielom, bankowcom, para-finansom, funduszom, budżetom – które chętnie mnie zobowiążą i oskubią, ale nie wywiązują się ze swojej części umowy?
- Dlaczego mam ponosić koszty tego, że tzw. rwacze dojutrkowi wygryzają z tzw. rynku rzeczywistych przedsiębiorców, po czym drenują przejęte „rynki” metodą „skubnij ile się da po czym znikaj”?
- Dlaczego mam finansować coraz bardziej rozpasane „potrzeby” polityków, ich rodzin, klik, koterii, kamaryl, skoro jestem ostatni w kolejce do dobrodziejstw, jakimi oni szafują „między swemi”?
- Dlaczego mam ponosić finansowe i codzienno-życiowe koszty reklamy wszelakiej, którą rwacze dojutrkowi wliczają mi w cenę produktów, jakie mi wcisną za pomocą tejże reklamy? I czy ktoś mnie pyta, czy mam zamiar sponsorować w cenie nabytego produktu/usługi fanaberie menedżerów związane z jakąś dziedziną „sportu” czy „kultury” (bo kiedy zechcę wejść na imprezę, to i tak słono płacę)?
- Nawiązując do dyskusji nad moją poprzednią notką na Salonie24: dlaczego mam dopłacać do chorób i słabości, jakie ściągają na siebie amatorzy tytoniu, alkoholi, narkotyków i innych używek, świadomi szkodliwości swoich „każdemu wolno”?
- Dlaczego mam znosić rozmaite „pomyłki” finansowanych przeze mnie urzędów, służb i organów na moją szkodę, które mnie pochłaniają i są obliczone albo na to, że machnę ręką (z koniem nie warto się kopać), albo na to, że kiedy się uprę i zaoponuje – zmieli się mnie na kaszankę w procesach, procedurach i innych zawiłościach?
- Dlaczego Państwo nie bierze na siebie rzeczywistej odpowiedzialności (w tym personalnej autorów i „pilnowaczy” przepisów) za to, co reguluje? Gdyby nie regulowało – to OK., głupi byłem i nie ustrzegłem się, ale skoro reguluje, to powinno strzec „swojego” prawa?
- Dlaczego Państwo samo siebie ustanowiło wartością nadrzędną, kosztem Obywateli (rejestrowych i rzeczywistych), zaś dobro tychże obywateli jest pustosłowiem w kampaniach wyborczych i w uzasadnieniach wyroków, ustaw, kolejnych regulacji, kolejnych kampanii zwanych wyborczymi?
- Dlaczego nie ustanowiono sposobu rzeczywistego rozliczania polityków z ich obietnic wyborczych?
- Dlaczego ci, którzy na czas, poważnie i z rzeczową argumentacją, ostrzegają przed skutkami woluntaryzmu tzw. Władzy – są przed katastrofą „wyciszani”, a po przewidywanej katastrofie – odsuwani jako ci, co „wykrakali”, a i tak nie mają w CV zarządzania problemami, o których trafnie pisali i mówili?
Obywatelu, mój serdeczny współ-Obywatelu, w zdecydowanej większości rejestrowy: jeśli nie umiesz sobie odpowiedzieć na powyższe pytania w taki sposób, żebyśmy wszyscy tę odpowiedź zrozumieli i zaakceptowali jej treść – to zasłużyłeś na swoją rejestrowość. No, to dalej zajmuj się papką podawaną Ci co dnia przez publikatory, dogorywaj w przekonaniu, że „widocznie tak już być musi”.
A nasi milusińscy politycy dalej będą grać o (swoje) lepsze jutro, ciesząc się z tego, nie stoisz im przeszkodą. Będą prężyć muskuły przed nieszczęściem i uzasadniać "prawami demokracji" swoją bezsiłę po nieszczęściu. Będą Cię batożyć i łupić w sprawach miałkich, a u siebie winy nie znajdą w sprawach największych nawet.