Codzienny pasztet z obywatela

2013-10-26 08:25

 

Ulubionym zajęciem ludzi, którym w tzw. wyborach (albo poprzez mianowanie czy konkurs) powierza się rozmaite wycinki spraw publicznych do ich zarządzania lub ulepszania – jest pokazywanie swoim mocodawcom (tu: obywatelom), gdzie jest czyje miejsce. Znaczy: pomazaniec ma (mieć) od obywatela wszystko co mu się uwidzi, a obywatel może czasem łaskawie coś odzyska z tego, co poszło pod zarząd pomazańca.

Dzień pomazańca zaczyna się od przeglądu kalendarza, i to w pośpiechu, bo samochód czeka. A w kalendarzu:

  1. Rozmowa z pryncypałem (czyli kimś, kto decyduje o tym, czy i jaką się ma pozycję w świecie pomazańców: nowe ciche zadanie, opieprz, albo jakoś tak…);
  2. Rozmowa ogólna w sprawie „kręcenia lodów”, czyli najważniejszego spośród obowiązków powierzonych przez pryncypała (nieformalne instrukcje, sprawozdania, korekty);
  3. Ustawka, czyli w miarę sekretne spotkanie z podobnymi sobie, na którym reprodukuje pomazaniec swoją pozycję towarzysko-polityczną;
  4. Danina, czyli wyciśnięcie ze swoich „włości” czegoś, czego potrzebuje kamaryla, dla której się najął pomazaniec;
  5. Jedno lub kilka spotkań z podwładnymi i zausznikami, ustawianie roboty, korygowanie spraw, orientowanie się w rzeczywistości, uczenie moresu niepokornych;
  6. Godzina, dwie, może trzy – na obowiązki formalne, czyli podpisywanie przygotowanych dokumentów i pism, załatwianie „spraw różnych” w miejscu formalnego zatrudnienia;
  7. Celebra, czyli stadna obecność pomazańców w „przydzielonych” miejscach i rolach, podczas którego – jakby obok tego co widzi ciżbiący się plebs – reprodukcja hierarchii dziobania i iskania;
  8. Prywata, czyli wsparcie z zasobów publicznych swojej rodziny, koleżeństwa, osoby „poleconej” – w zwykłych życiowych sprawach, jakich nikomu nie brakuje na co dzień;
  9. Małe ludzkie sprawki – o których pomazańcowi wydaje się, że nikt nie wie: żona, przełożeni, poliszynel – ale najczęściej jest dokładnie odwrotnie;
  10. Intryga, czyli wszystkie podłości, plugastwa, bezeceństwa, okrucieństwa, jakie przychodzą do głowy, by własny tyłek utrzymać w dobrej kondycji, a osłabić wszystkich, kogo się da, bez względu na „śluby lojalności i przyjaźni) – a wszystko z odpowiednią dozą subtelności;
  11. Chwila szczerości – dotyczy nie wszystkich, tylko tych mających kontakt z mediami: tu trzeba dużo gadać, by nic nie powiedzieć, a jednocześnie lansować się, lansować…

Jak widać, pomazańcy są zapracowani. Co dzień, świątek-piątek, ulewa, wicher, zamieć, pożoga – pomazaniec realizuje 5-7-9 zadań z powyższej listy. Nie dziwota, że kilka, a może kilkanaście osób mu w tej robocie dzielnie pomaga: sekretariat, obsługa techniczna (np. kierowca), zausznicy, asystenci, zleceniobiorcy.

Dlatego – obywatelu – zanim cokolwiek złego powiesz o pomazańcach – zważ na trud codzienny, jaki wkładają oni w to, byś w ogóle miał coś do powiedzenia. Musi tak się starać każdy: od prostego radnego gminnego i urzędnika powiatowego po Premiera. A ty tylko z pretensjami, krytyką, postulatami, transparentami…

Eeeech!

No, i zapomniałbym: niektórzy nawet nie mają służbowego samochodu!