Czegóż to nie wymyślą…!

2013-08-30 06:29

 

Krętactwa tzw. władzy godne obleśnego powiatowego wydrwigrosza, jakich jesteśmy świadkami w przypadku referendum warszawskiego, sięgają zenitu. Pamiętamy: zaczęło się od tego, że inicjatorzy Referendum poczuli się w obowiązku zebrania prawie dwukrotnie większej niż wymagana liczby podpisów obywatelskich, w słusznej obawie, że istnieje ryzyko podważenia dużej liczby tych podpisów.

Od tego czasu się zaczęło:

  1. Guział, czyli „twarz” Referendum – okazuje się w oczach Władzy człowiekiem małej miary, marnym, niepoważnym, ale za to nadambitnym, a przy tym lubiącym bywać w alkoholodajniach. Aż dziwi, że do tej pory był tolerowany na tak ważnej funkcji, jaką jest burmistrzowanie dużej dzielnicy stołecznej;
  2. Referendum jest bez sensu, bo jest „polityczne”. W tym zarzucie przemyca się założenie, że istnieje różnica między tym co obywatelskie a tym co polityczne. Kim innym – podpowiada się nam – jest codzienny, pokorny, praworządny propaństwowy „obywatel”, a kim innym – obywatel całą gębą, realizujący swoje konstytucyjne uprawnienia. Ten drugi – to oczywiście polityczny burzyciel;
  3. Inicjatorzy Referendum nie chcą zauważyć, jak wielkie osiągnięcia ma w swojej pracy Hanna, a ta przecież naprzecinała się wstęg bez liku. Pomijając, że wiele z tych wstęg powinni współ-przecinać ci, którzy rzeczywiście uruchomili kończone w tej i poprzedniej kadencji inwestycje i projekty – wszak Hannę chce się rozliczać akurat za to, czego NIE WYKONAŁA (a tego dużo) oraz za BŁĘDY (tych niemało);
  4. Premier, Prezydent „et consortes” nie idą głosować w Referendum. Przewrotnie przemycają wrażenie, że głosowanie na „nie” (czyli za utrzymaniem Hanki u władzy) jest czymś mniej logicznym niż zbojkotowanie, sabotowanie samej instytucji Referendum. Nieszczerość tego posunięcia – wobec zamysłu ustawodawcy  - aż boli. Kto nie pójdzie głosować – ten prorządowcem?;
  5. Ze względu na krótki czas do „regularnych” (kadencyjnych) wyborów samorządowych – ustanowi się w Warszawie Komisarza, gdyby Hannę odwołano. Oznaczałoby to, że największa metropolia, stolica kraju – staje się na rok placówką rządową, dodatkowym ministerstwem. Nadal w rękach ekipy, którą uosabia Hanna. Ciekawy koncept konstytucyjny…;
  6. Jest bezczelnością ze strony tymczasowych rezydentów stolicy, że zarejestrowani są w urzędach skarbowych poza Warszawą, a mieszać chcą w polityce warszawskiej. Pomija się drobny szczegół: ci „tymczasowi” większość swojej wypłaty wydają w Warszawie, co oznacza ponad 20% wynagrodzeń pozostawianych w warszawskich sklepach, usługodajniach, napędzają też dochód firmom, w których kupują, budują więc pomyślność Warszawy. Ale też większość z nich ma dochód roczny tak niski, że rodzime-pozawarszawskie urzędy skarbowe mają z nich marny pożytek;
  7. Warszawa płaci olbrzymie „janosikowe” na rzecz gmin, które są miejscem pochodzenia tymczasowych rezydentów. Oni więc akurat powinni być Warszawie wdzięczni. No, tak, tylko mieszkając i pracując w Warszawie nie korzystają zbytnio z „janosikowego”, a do tego sami się na to „janosikowe” składają swoją pracą;
  8. Karta Warszawiaka – ci co są zarejestrowani w warszawskich urzędach skarbowych dostaną specjalne legitymacje upoważniające do ulg i „pozytywnie stygmatyzujące”. Pomijając wątpliwości konstytucyjne w tej sprawie (dyskryminacja) – aż prosi się piosenka Okudżawy o „stempelku na łeb” mającym wyróżnić tych „prawidłowszych”;
  9. Hanna zostanie Komisarzem, nawet jeśli przegra Referendum. To już jest konstytucyjny casus nadający się do Trybunału. Paskudnej arogancji Tuska nie ma nawet powodu komentować;
  10. Referendum będzie kosztowne. Trudno o większą hipokryzję w mieście, gdzie suma nadzwyczajnych premii i nagród dla urzędników (również tych roboczo odpowiedzialnych za błędy Hanny) wielokrotnie przekracza koszty referendum i ewentualnych nowych wyborów;

Ja sobie myślę, że gdyby ktoś zdołał obudzić potrzebę głosowania w warszawskim Referendum przez wszystkich rezydentów Monaru, innych placówek tego typu, a do tego rezydentów dworcowych, kanałowych, działkowych, szałasowych, uzupełniając to ludźmi zarejestrowanymi w urzędach pracy jako bezrobotni – uzbierałoby się kilkaset tysięcy. Może wtedy Hanna zrozumiałaby, o co chodzi w Referendum…?

Jakaś szara eminencja Urzędu Miasta, zawodowy albo utalentowany spec od robienia ludziom wody z mózgu, ma jeszcze półtora miesiąca na serwowanie warszawiakom specjałów podobnych do tych wymienionych powyżej. Ich przesłanie jest oczywiste: obywatelu, zajmij się swoimi sprawami, nie wtranżalaj się w politykę, bo cokolwiek zrobisz rozumnego w sprawach stolicy, my to i tak przegibniemy na swój strój! Za samo to przesłanie Premier z Prezydentem nadają się pod Trybunał Stanu, bowiem jawnie, z wyrachowaniem grają na zniechęcenie obywateli do obywatelstwa, jednocześnie pokazując, w jakim poważaniu maja filary Konstytucji.

Mam dziwne przeczucie, że wiele jeszcze zobaczymy…