Dlaczego nikt prawdy nie powie?

2015-08-18 08:23

 

Dziwna jest ta ekscytacja kalendarzem nowego Prezydenta. Załatwia sprawy, do których jest obligowany i które chętnie podejmuje:

1.       Kontynuacja udziału w amerykańskim instalowaniu się na Morzu Czarnym (Estonia, Rumunia, Warszawa);

2.       Znalezienie nowej redakcji procesu kolonizacyjnego Europy Środkowej (Berlin, potem Bruksela);

Działania wewnątrz kraju – w oczywisty sposób związane z jesiennymi wyborami – zmierzają do rozwiązań politycznych ułatwiających dwa powyższe zadania. Chodzi o skupienie w legislaturze takiej grupy „prawodawców”, która usankcjonuje ograniczenie kolegialności zarządzania resortami siłowymi (pod pozorem ich udemokratycznienia) i ograniczenia praw obywatelskich (pod pozorem obrony przed magicznymi zagrożeniami zewsząd).

Oczywistym jest, że dla takiej operacji w kierunku autorytarności Państwa potrzebne jest wsparcie społeczne, dlatego można spodziewać się – po udanych dla nowego projektu wyborach – dużych „ofiar” na rzecz mediów i Kościoła, bo to są inżynierowie myślenia zbiorowego.

Dla mnie najbardziej charakterystyczna stała się, podkreślona subtelną kreską w ostatnich dniach, różnica między panią Szydło a panem Dudą dotycząca oceny kondycji Polski: pani Szydło opiera swoją kampanię na projekcie sanacji gospodarczej i odkrycia na nowo sił witalnych Ludności, pan Duda natomiast zauważa, że Polska jest piękna. Jeśli przetłumaczyć to „z polskiego na nasze” – to pani Szydło mówi o tym, że trzeba wymienić kilkaset tysięcy nomenklatur szczyków, a pan Duda – że taki piękny kraj trzeba chronić, patrz: dwa punkty projektu powyżej. Porównajmy to z tym, co pisałem kilka dni temu TUTAJ.

Jeszcze pan Duda nie jest pewien do końca wsparcia swojej osoby przez Amerykę i Europę (na nikim innym aż tak mu nie zależy). Co prawda, od lat jest w obrocie urzędniczym i wyborczym – ale nie pokazał dotąd, co sam potrafi. Dlatego zauważam z satysfakcją, że ma wokół siebie wiarygodnych (dla Europy i Ameryki) fachowców, czas przyglądania się Andrzejowi Dudzie skracają oni do minimum.

Jeszcze tylko pozostaje jedno: do referendum kukizowego pozostaje niecałe trzy tygodnie. Nikt poza armią wojowników nie chce tego referendum, czemu dał wyraz Piechociński Janusz, zgłaszając się do apelu. Dlatego całą para idzie w to, żeby odwieść „naród” od frekwencji i załatwić Kukiza na amen (patrz: TUTAJ). Być może referendum rozsypie jakaś nadzwyczajna sprawa zagraniczna. Więcej nie powiem, ale słuchajcie uważnie mediów.

I to tyle o podróżach pana Dudy.