Dowód rzeczowy
O tym, jak wygląda w Polsce Infrastruktura, wspominałem wielokrotnie, zwłaszcza w ostatnich notkach. Na przykład „Rachunki uproszczone” (tutaj). Albo "A gdzie serek?" (tutaj).
No, i zemściła się Infrastruktura.
Stanąłem wczoraj o 19.45 na stacji Warszawa-Włochy z zamiarem dojechania do „domowej” stacji, Grodzisk Mazowiecki. Wiem, że pociąg planowany jest na 20.12, ale ze względu na remonty od trzech miesięcy nigdy nie wiadomo, o której pociąg podjedzie. Wolę być wcześniej.
Perony w remoncie, ogólny bałagan, ciemno, zimno i wieje wichura, żadnego schronienia.
O godzinie 20.15 megafon chrypi, że „mój” pociąg jest opóźniony o 20 minut, i może to się zmienić. Nie będę powtarzał słów, jakie unosiły się nad peronem ze strony ludzi wracających z pracy albo wybierających się na spotkania (wszak piątek).
Duje jak na Uralu. Znam Ural, wiem co mówię.
O godzinie 20.35 megafon wydusił z siebie komunikat, że pociąg spóźnia się 50 minut, i – oczywiście – może to się zmienić.
Ilu ludziom Koleje Mazowieckie zepsuły wieczór?
Dzwonię do warszawskich znajomych, zwalam im się na głowę, czyli na nocleg. Rodzina ma mnie dziś z głowy.
Rano wstaję raniutko, bo muszę zdążyć do Grodziska, a o 11-tej mam na Politechnice Kongres Obywatelski (taki spęd „obywateli” z całej Polski). Muszę się przebrać, twarz ogolić, i tak dalej.
Bez śniadania nie wypuszczają mnie z domu. OK. Oni nie rozumieja, z kim ja walcze! Miastowi!
O godzinie 6.50 wchodzę na stację Śródmieście. Właśnie odjeżdża „mój” pociąg, który normalnie powinien odjechać za 2 minuty. Następny – w rozkładzie pisemnym – 7.31. Poczekam.
Ale wyświetlacze peronowe pokazują, że mam pociąg dopiero 7.47. Trudno, chociaż oznacza to, że już mogę nie zdążyć, bo pociągi – jeśli już jeżdżą – to nie planowe 34 minuty, tylko nawet godzinę i dłużej. Remonty, się rozumie!
O godzinie 7.50 megafon oznajmia, że „mój” akurat pociąg spóźni się 20 minut. I może to się zmienić!
Mam dość. Przebiorę się w pracy w coś bardziej przyzwoitego, pójdę na Kongres nieogolony, potem mam jeszcze obowiązki od 16-tej do 18-tej.
* * *
Już widzę pismo kolejarskie, które mi objaśnia ze szczegółami, że pieprzę bez sensu. I że absolutnie taka sytuacja nie mogła mieć miejsca. Dlaczego widzę? Bo bywa, że interweniuję.
Jedyne, co kolej potrafi robić skutecznie i regulaminowo, to skasować człowieka, nawet jeśli ma bilet miesięczny, tylko nie napisał na nim kilku liter i cyfr.
Awarie, opóźnienia, brak zgrania, pomyłki – zdarzają się w każdym rozbudowanym systemie, sieci, strukturze. Ale u nas one się nie zdarzają, u nas one są normą!
I to jest powód, dla którego sądzę, że pociągnie nas z zielonej wyspy na gospodarcze dno Infrastruktura, która „jest, a jakoby jej nie było”, Administracja, która najlepiej potrafi podstawiać nogę, a cokolwiek robi, to za dodatkową opłatą, Finansjerzy, którzy robią łaskę, że coś „wesprą”, po czym oczekują zadośćuczynienia, albo rozbiorą na czynniki pierwsze człowieka i jego inwestycje, Politycy, którzy za podatnicze pieniądze, kosztem Gospodarki, budują sobie małe, walecznie się zwalczające nisze, państewka, gospodareczki.