Duchowość kastrata

2010-09-06 05:22

 

Podobno Człowiek wyróżnia się pośród innych gatunków zdolnością do myślenia abstrakcyjnego. Nieprawda: ktokolwiek szedł o zmierzchu przez wieś, ten wie, że jeden pies nas obszczekujący na skraju wsi przekazuje wszystkim innym: „jest tu obcy, ten sam co trzy dni temu, dziś spokojny, nie rzuca we mnie kijem”. Następne psy, po kolei, tak jak je mijamy – potwierdzają, rozbudowując opowieść o obcym: „głaskał tę rudą sukę, biegającą po wsi, zatrzymał się i coś kombinuje przy sznurówkach”.

 

Albo – podobno – jesteśmy wyjątkowi w budowaniu kultury. Nieprawda: zarówno w sferze kreowania obyczajów, jak i w sferze budowli (architektury), a nawet w obszarze polityki (budowania hierarchii) niejeden gatunek nam dorównuje.

 

Aha, powiadają, że tylko Człowiek stworzył sobie system mowy artykułowanej. Nieprawda, ten kto tak twierdzi, ten na pewno nieuważnie ogląda Animal Planet czy Discovery Science.

 

Podobno też tylko Człowieka wyposażono w Duszę. No, to się da łatwo sprawdzić organoleptycznie, tylko trzeba przenieść się wcześniej na łono Abrahama.

 

Na swój własny użytek twierdzę, że to co wyróżnia Człowieka, to najbardziej dojrzałe, najbardziej przetworzone intelektualnie pojęcie „JA”. Co prawda, szympansy potrafią drapać się za lewym uchem patrząc w lustro, ale nie mają tak rozbudowanego EGO jak Człowiek.

 

Kiedy Człowiek, już podobno w wieku 1,5 roku, uświadamia sobie, że istnieje on „wobec” świata – zaczyna z tym światem swoistą grę. Indywidualną, solową. Wiemy, że niemal wszystkie gatunki nieźle opanowały grę stadną, np. przy polowaniu, wiemy, że pośród zwierząt ważne są więzy krwi, ale żaden inny gatunek nie wykształtował tak rozbudowanego egoizmu jednostkowego, jak nasz.

 

Egoizm Człowieka przewyższa swoją siłą wszystko, co w człowieku jest od-zwierzęce. Dlatego to właśnie Człowiek wyróżnia się w świecie bezustanną grą wszystkich ze wszystkimi o wszystko. Człowiek porzucił Faunę ostatecznie,  kiedy skierował się śmiertelnie przeciw osobnikom swojego własnego gatunku w sposób wyrachowany. Jakiż inny gatunek potrafi podtruwać teściową, urządzać żenujące seanse awantur w parlamencie, mordować dla sławy gladiatorskiej, podstawiać złośliwie nogę rywalowi, eksterminować wybrane osobniki lub całe społeczności, gwałcić podczas dyskoteki, więzić innych w aresztach, złodziejstwo uczynić swoim sposobem na życie?

 

Ale Natura walczy jeszcze o Człowieka, nie daje mu ostatecznie się stoczyć. Skoroś taki okropny – powiada – to daję ci Duchowość. Niech ten dar na powrót uruchomi w tobie poszanowanie dla Rodziny, Rodu, Narodu, Ojczyzny, niech uruchomi w tobie pokłady Miłości, Dobrodziejstwa, Przyjaźni, Solidarności, Współczucia. Niech wzbierze w tobie Wiara, abyś ze współ-wyznawcami stał się znów Bratem i Siostrą.

 

Duchowość, pozwalająca Człowiekowi wzruszać się w teatrze i na wieczorku wspomnień, każąca Człowiekowi zapalać świece przy różnych ciepłych albo smutnych okazjach, skłaniająca ludzi do braterstwa przy ławie piwnej i do pieśni przy darciu pierza i haftowaniu – zastępuje Człowiekowi porzucone niegdyś instynkty gatunkowe. To ona wyróżnia Człowieka na tle Fauny, a nawet Flory:  roślinom i zwierzętom Duchowość jest niepotrzebna, wiąże je gatunkowo Instynkt.

 

Człowiek jednak nie byłby sobą, gdyby bez walki poddał się ratującej jego człowieczeństwo Naturze. Walczy z nią jak umie, przede wszystkim ekologicznie, wyrzynając w pień i gubiąc masowo co tylko się da z naturalnego środowiska. Ale też zwalcza Naturę w sobie. Nie dalej jak wczoraj opisywałem przypadek wykluczenia człowieka wykopyrtniętego. Piszę tam: „niepostrzeżenie zaciągamy za sobą, przed sobą, obok siebie, z każdej strony, nieprzezroczystą żaluzję, zza której już nie widzimy niczego co realne, a na monitorze i w raportach odnajdujemy wyłącznie statystyczno-analityczną wersję tego, co rzeczywiste, co za kotarami. Niech nikt nas nie odciąga od naszego elitarnego zajęcia i od spraw, którymi zwykły śmiertelnik nie jest w stanie się zmierzyć”.

 

Jest to opis człowieka, który dla sukcesu życiowego, uwiedziony jakąś perspektywą kariery, odcina się od świata i ruguje z siebie samego swoją duchowość. Niepotrzebny mu teatr: chodzi tam wyłącznie dla załatwienia czegoś w kuluarach. Odrzuca jakąkolwiek Wiarę i Kościół: tam gusła, ciemnogród i zabobon. Nie umie skupić się na wieczorze przy ognisku albo świecach: rozgląda się za wulgarnymi lub używkowymi podnietami, nie wsłuchując się we wspólne bicie serca. Siada przy ławie piwnej, aby wyłowić z gwaru jakąś informacją przydatną za biurkiem, aby zawrzeć znajomość, którą skonsumuje dla swojej kariery. Na obiekt swoich udawanych westchnień wybiera córkę któregoś z prezesów, resztę załatwiając za pieniądze albo w konwencji wyuzdanego „numerka” w biurze czy w klubie.

 

Kastrat. Tak wygląda kastrat. I czuje on, jak bardzo jest eunuchowaty, bo tylko tak można uzasadnić jego „bezinteresowną”, bezprzyczynową pogardę dla ludzi, zwłaszcza dla tych, którzy zagłębiają się w swoją duchowość i czerpią z niej swoje człowieczeństwo, swoją normalność.

 

I takich kastratów produkuje nam współczesność, byle jak najwięcej, byle produkt brutto rósł, byle statystyki się samo-potwierdzały.

 

Ecce homo!

 

Kontakty

Publications

Duchowość kastrata

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz