Dyktando wyborcze (Единая Россия – ciąg dalszy)

2011-12-04 16:48

Przy obecnym stanie techniki cyfrowej (tele-komunikacji, tele-informatyki) nietrudno jest wyobrazić sobie następujący algorytm wyborczy:

 

1.      Kandydaci wyłaniani są „oddolnie” (mogą też zgłaszać ich rozmaite podmioty zarejestrowane w znormalizowanym trybie: stowarzyszenia, partie, komitety wyborcze) – i są ostatecznie wyłaniani w szerokim procesie uzgodnieniowym (np. wolno zgłaszać szalbierstwa kandydatów, a PKW je weryfikuje);

2.      Wszyscy uprawnieni do głosowania otrzymują od PKW na 14 dni przed wyborami broszurę z kompletem wyborczych informacji nt. kandydatów, o których wynikach decyduje jego głos: dane osobowe, 7 punktów programu, dotychczasowy dorobek, fotografia (część informacji dostarcza sam kandydat);

3.      Dla celów wyborczych w ciągu 14 dni przed wyborami organizowane są urzędowo „kampanie społeczne” (połączone z pomocą socjalną dla tych wyborców, którzy nie radzą sobie w życiu, aby ich prawa wyborcze nie były ograniczone przez los );

4.      Kampanie poza PKW mają charakter werbalnie bezpartyjny, są całkowicie opłacane z zasobów tych, którzy prowadza te kampanie, ich budżety są sprawiedliwie ograniczone;

5.      Wszyscy uprawnieni do głosowania mają 18-godzinny interwał czasowy na oddanie głosu: Nawet dla Rosji, gdzie rozpiętość stref czasowych wynosi 9 godzin, oznaczałoby to możliwość oddania głosu w jednym wyborczym terminie na całym terytorium;

6.      Rejestracja wyborcy przez aktem głosowania odbywa się elektronicznie (dokument tożsamości zalogowany przez czytnik, pozostałych rejestruje w specjalnym oprogramowaniu komisja wyborcza).Głos oddaje się w formie elektronicznej: karty wyborcze są „scyfryzowane”, urny zaopatrzone w czytniki: wyniki są kumulowane w tzw. czasie rzeczywistym, a na weryfikacje i protesty jest 3-14 dni;

 

Oczywiście, to jest projekt nieobecny nigdzie na świecie, dlatego wymaganie tego akurat wobec Rosji jest nadużyciem. Zauważmy zatem tylko tyle, że poza „ogólnoświatowymi” mankamentami wyborczymi (kandydaci dobierani odgórnie przez kamaryle, bezkarne obietnice wyborcze, ekonomiczne i medialne naciski na decyzje wyborcze) – w Rosji dodatkowo występuje silny kulturowo-cywilizacyjny i psycho-mentalny element „carstwa”.

 

Jest to jarzmo polegające na „ustrojowo wkodowanym” pokornym „przyzwoleniu” na to, aby „wieliczestwo” robiło z nami co chce, przy czym dziełem Opatrzności jest to, komu owo „wieliczestwo” raczy dać opiekę albo nawet awanse. Bazarowo-szemrana przedsiębiorczość, będąca zaprzeczeniem owej bezwolnej pokory, nie ma w Rosji natury systemowej, tylko jest zwyczajnym, ludzkim sposobem na lepsze, choć „rwacze” życie, zaś przedsiębiorczość taka, jaką widzimy w Londynie czy Berlinie – możliwa jest wyłącznie w rosyjskich wielkomiejskich niszach, a i to na szczególnych warunkach (nie w całych metropoliach, tylko w konkretnych niszach).

 

„Rwaczy” charakter rosyjskiej przedsiębiorczości (dość dobrze znanej zresztą w Polsce) wyjaśnia i zarazem usprawiedliwia zarówno „kryszę” (opiekę biznesową za ciężki haracz, dawaną przez biurokrację albo liczne, powszechne organizacje przestępcze – patrz: „błatnyje”), jak też bezwolność tych, którzy „rwać” nie umieją, zwyczajnie, nie umieją. Wyjaśnia też to i usprawiedliwia wszechmoc organizacji władczych, inwigilacyjnych, podatkowych, zatrudnieniowych, zaprowadzających porządek publiczny (słowo „dbających” jest tu niestosowne).

 

Administracja-biurokracja w Rosji ma szczególną podmiotowość: „post” (etat, stanowisko) służy w Rosji przede wszystkim jako tytuł do pasożytniczej „ekonomii haraczu”, zapanować może nad tym wyłącznie wszechobecna inwigilacja i świadomość istnienia „siły wszechmocnej”, autoryzowanej przez Kreml.

 

Dopiero, kiedy sobie przetrawimy tak opisaną strukturę społeczno-polityczną (pokorny, oczekujący opieki „mirnyj narod”, przedsiębiorczość „rwacza”, biurokracja, służby siłowe, „krysza”, środowisko Kremla) – pojmiemy, albo będziemy bliżej zrozumienia takich guseł i sabatów jak wybory, z pominięciem ich „zachodnio-podobnego” sztafażu.

 

Trudno powiedzieć, czy „rozwichrzona inteligencja” albo „nowi biezprizorni” – te dwie warstwy raczej kontestują świat opisany powyżej (patrz: TUTAJ) – stanowią zdrowe jądro rosyjskich społeczności, czy raczej topią Rosję w nieładzie różnorodności (nierazbiericha), która odbiera ludziom poczucie stabilizacji, paradoksalnie bezpiecznej, choć siermiężnej i nędznej.

 

Dziś w Salonie24 opublikowano ciekawy tekst, dający jakąś odpowiedź na powyższe pytanie. ESKA wspomina dawną wypowiedź Andrzeja Gwiazdy: „Oprócz celu najważniejszego i niewątpliwego, który jest chwilowo nieosiągalny (wtedy niepodległość Polski i koniec komuny) -  trzeba mieć również cele mniejsze na co dzień, takie, które można spróbować osiągnąć.  Jeżeli ludzie będą ciągle zrywać się do walki o cel podstawowy i ciągle przegrywać, to będzie ich coraz mniej, bo część się rozczaruje i wycofa, część podda rozpaczy, a część  przejdzie na drugą stronę. Trzeba wyznaczyć rzeczy nieduże, wokół których też można się organizować, ale które dają szanse na zwycięstwo, a tym samym na wzrost pewności siebie i wzajemnego zaufania. Nie można tkwić w przekonaniu, że nic nie możemy zrobić, bo jest nas za mało, lub jesteśmy bezsilni”.

 

Piękne słowa pięknego człowieka…

 

 

Nadal czekamy na „wyniki wyborcze” w Rosji.