Dziadek Waldemar niezłomny. 540 stopni różnicy

2013-12-26 09:01

 

Pierwszy z ministrów-prywatyzatorów jest impregnowany na wszelkie argumenty stawiające pod znakiem zapytania już nawet nie sens, ale wykonanie Planu Balcerowicza (który nie planem był, a operacją, a to czyni różnicę).

Dziś w jednej rozgłośni wigilijnie perorował z Modzelewskim – i miał do niego koleżeńską pretensję, że nie wsparł w najnowszej książce Transformacji. Dziadek Waldemar (to jego nick na Twitterze) ma o to pretensje do wszystkich. Nie wie o co chodzi? A przecież był obserwatorem z ramienia NSZZ "Solidarność" w Komisji Rządowej ds. Reformy Gospodarczej. Jesienią 1981 przygotował razem z Ryszardem Bugajem dla Komisji Programowej I Krajowego Zjazdu Delegatów związku wariant programu gospodarczego, w którym stopniowe urynkowienie gospodarki łączono z silnym nadzorem społecznym i mocną ochroną grup najuboższych!

Mógłbym powiedzieć, że on jest wystarczająco stetryczały, żeby nie zwracać na niego uwagi. Już nie napisze "Po wielkim skoku - reaktywacja". Ale rozgłośnie go chętnie zapraszają, więc trzeba mu dać odpór jakoś.

Postanowiłem użyć pisma obrazkowego. Prezentowany tu rysunek to kolejna wersja moich rozważań ustrojowo-gospodarczych w „starym” języku. Dlaczego starym? Bo trzyma się konwencji podziału fenomenów-żywiołów ideowych na lewicę, prawicę i konserwatyzm. Tymczasem jasno widać, że nasza codzienność i nasza świadomość zanurzają się powoli w rzeczywistość rozpostartą między alterglobalizm (odgórny i oddolny), wolontaryzm (odgórny i oddolny) i terroryzm (odgórny i oddolny).

Czytelnik łatwo rozpozna – po kolorach – gdzie na rysunku jest lewicowo, gdzie prawicowo, gdzie zaś konserwatywnie. Już trudniej mu będzie zauważyć, że wewnątrz rysunku mamy czarne pole bezideowe, oznaczające w moim koncepcie PRAGMATYZM: w tym obszarze każdy dobiera sobie taki słownik ideowy, jaki uważa za stosowny i „rentowny”. Jest to też pole, poprzez które następują „przeprowadzki prozelityczne”. Ktoś najpierw przyzwyczaja się, że idee, które gorąco wyznaje, są tylko narzędziem walki politycznej, a potem już tylko wybiera wedle uznania, że może inne narzędzia są lepsze, skuteczniejsze…?

 

*             *             *

Polska oddolność (i dotyczy to właściwie całej Słowiańszczyzny) –to żywioł o zapatrywaniach konserwatywno-lewicowych: z jednej strony wiara, ojczyzna, patronat, kościół, pokora, opatrzność, hierarchia, chrzest, a z drugiej strony samopomoc, samoorganizacja, roszczenie, związek zawodowy, bezpieczeństwo socjalne, rewolucyjność, wzajemnictwo. Wszystko to naraz da się zamknąć w słowie SOLIDARNOŚĆ[1], dlatego Karolowi Modzelewskiemu należy się order i nobel za podpowiedzenie takiej akurat nazwy dla wspólnoty wspólnot o charakterze polityczno-związkowo-parafialnym, jaką do dziś jest NSZZ Solidarność.

Polska odgórność – z rządem Mazowieckiego włącznie) została ogłuszona „scichapęcznymi” projektami transformacyjnymi firmowanymi przez Balcerowicza. W konsekwencji odgórność poszła szlakiem  różniącym się o 540o od solidarnościowych 21 postulatów Oczywiście, owe 540o to żart, mający podkreślić aburdalność projektu balcerowiczowskiego (przeciw któremu w parlamencie gardłowali jedynie Modzelewski, Bugaj i Małachowski). Jeśli coś różni się od czegoś o 180o – to znaczy w potocznym języku że jest przeciwieństwem. Kiedy kpimy, że różnica wynosi 360o – to mamy na myśli „przeciwieństwo do kwadratu”. Zatem niech 540o oznacza, że każdemu przyzwoitemu człowiekowi brak słów na to, by powiedzieć, jak bardzo nie do przyjęcia jest przeciwieństwo, o którym mowa.

Idee solidaryzmu pojawiały się wielokrotnie w licznych koncepcjach społeczno-politycznych starożytności, średniowiecza i czasów nowożytnych. Stoją w opozycji do liberalizmu, któremu zarzuca przekładanie jednostki i jej dobra (oraz w ogóle dobra partykularnego) nad interesy społeczeństwa jako całości. Obrazuje to drugi rysunek (trzymam się konsekwentnie pisma obrazkowego).

Na gruncie solidaryzmu społecznego stanął papież Leon XIII w encyklice "Rerum novarum" przyznając robotnikom prawo do własnych organizacji zawodowych, dopuszczając interwencjonizm państwowy. Przez partie reformistyczne obwołany "papieżem robotniczym", starał się zająć postawę pośredniczącą między pracodawcami i warstwą robotniczą.

A bardziej uczenie (za Pedią): Podstawową kategorią teorii solidaryzmu jest według Durkheima koncepcja świadomości zbiorowej i społeczeństwa. Wyrazem solidarności społecznej jest jedność myśli i działań członków społeczeństwa. Konieczność współpracy i wzajemniczego „poplecznictwa” jest konsekwencją podziału pracy.

Dziadek Waldemar akurat tych lektur zaniedbał i dzisiaj dziwi się, nawet mocno i szczerze to przeżywa, że durny Lud serdecznie nie znosi Władzy i Elit, trzymających się Transformacji jak pijany płotu mimo naocznych dowodów na jej ponury wymiar społeczny, nie znajdując w przestrzeni ideowej bardziej poręcznej podpory. Może jest tak, że dzisiejsi przedstawiciele Ludu niezbyt celnie redagują Rację Ludową (zmarli Balcerek, Gilejko czy Kowalik, a tacy Jak Rosati czy Bożyk czmychnęli po pragmatycznych zaułkach ku Racji Przeciwnej).

Ustrój narzucony nam ćwierćwiecze temu – coraz bardziej pokazuje, że jest nie do zniesienia (znaczy: trzeba go znieść). Pytanie aktualne – to pytanie o scenariusz i o datę przedstawienia.

 



[1] Solidarność (za Pedią) – to wspólnota działania, podyktowana wspólnotą interesów. Solidarność społeczną można badać (według Durkheima) dzięki znalezieniu obiektywnego (obserwowanego z zewnątrz) wskaźnika. Takim wskaźnikiem, zdaniem Durkheima, może być prawo. Durkheim wyróżnił przy tym dwa rodzaje owego wskaźnika. Pierwszy to prawo karne drugi to prawo kooperacyjne - restytucyjne np. prawo cywilne czy prawo handlowe. Drugie z praw Durkheima polega nie na ukaraniu winnego, lecz na nakazaniu jednostce naprawienia szkody jaką wyrządził. Jak pisze Jerzy Szacki różnica pomiędzy prawami jest taka, że pierwsze (karne) odnosi się do czynów będących pogwałceniem powszechnie przyjętych w danym społeczeństwie norm, drugi dotyczy natomiast takich, które są zwrócone przeciwko poszczególnym jednostkom lub grupom. Różnice pomiędzy prawami wynikają z różnorodności społeczeństw, a raczej jego dwoma rodzajami. Durkheim pisze, że w toku dziejów maleje rola represyjnego prawa (karnego), rośnie zaś rola prawa restytucyjnego. Społeczeństwa, w których przeważa prawo karne to społeczeństwa, w których pod kontrolą zbiorowości znajduje się całe życie jednostki, gdzie pogwałcenie prawa podlega bezwzględnej karze. Zaś społeczeństwo o przewadze prawa kooperacyjnego charakteryzuje się dużą postawą solidarności;