Egzaltacje mnogogwiezdne

2015-11-26 08:47

 

Apologeci ustępującej formacji nie wybaczą tej wstępującej, że odważyła się za pomocą głosowań wyborczych przejąć władzę w urzędach, organach i służbach, które ta ustępująca uznała już ostatecznie za swoją niezbywalną własność. Jest dla tych apologetów jasne, że owa formacja wstępująca nic nie umie, z założenia jest wroga wszystkiemu, co dla nich drogie. Jest formacją podludzi, którzy zamiast z pokorą przyjmować wszystkie rzeczywiste i propagandowe dobrodziejstwa – śmieli „wymówić” i podjąć próbę restartu, opisania i współtworzenia świata – inaczej.

Ostatnio polem, na którym „odchodzące bodzie wstępujące”, jest wielogwiazdkowy symbol europejskiej marki . Za mało – powiadają – Europy w symbolice ceremonialno-protokolarnej.

Gdyby nie nazwisko aktualnie urzędującej premier – rzekłbym „wyszło szydło z worka”. Otóż wedle prawa międzynarodowego Unia Europejska jest konstrukcją powstałą na podstawie UMOWY SUWERENNYCH PAŃSTW (nie narodów). To suwerenne państwa są zbiorowym suwerenem Unii Europejskiej, a nie sama Unia. Przystąpienie do Unii Europejskiej nakłada na suwerenne państwa obowiązki formalne, z których część jednoznacznie polega na samo-okastrowaniu się z podmiotowości na rzecz organów porozumienia unijnego – ale nawet, jeśli nie przewidziano „drogi w drugą stronę”, czyli wypowiedzenia porozumienia, to takie prawo wystąpienia jest oczywiste do czasu, kiedy jakiś dokument konstytucyjny nie zostanie ogłoszony nadrzędnym wobec konstytucji poszczególnych suwerennych państw.

Europejskość opiera się w regionalnej kulturze na dwóch filarach:

1.       Na swoistym „wyznaniu cywilizacyjnym”, wywiedzionym z przesłanek religijnych pochodzenia bliskowschodniego, ale też przesłanek kulturowych i politycznych Hellady oraz Imperium Romanum. Nowożytnie przesłanki te zostały zredagowane przez żywioł germański, galijski i brytyjski, a takie żywioły jak bałkański (z Grecją), italijski (z Włochami), iberyjski, słowiański czy skandynawski są drugorzędnymi prowincjami Europy, z jednej strony „oswojonymi”, z drugiej strony dodatkowo ubarwiającymi cywilizację;

2.       Na uformowaniu gospodarczo-politycznym, gdzie prowincjonalność i drugorzędność wspomnianych żywiołów jest jeszcze wyrazistsza wobec dominacji żywiołu germańskiego, galijskiego i brytyjskiego. Nawet tak marginalny przykład, jak dominacja tych żywiołów w obszarze języka (dyplomacji, techniki, nauki) pokazuje, gdzie jest kot, a gdzie ogon i kto kim macha. Nieco może przerysowując, ale biorąc pod uwagę swoistą kontynuację personalną i polityczną – można wręcz mówić o rekonstrukcji Trzeciej Rzeszy;

Symbolika wielogwiazdki odnosi się wyłącznie do tego drugiego, gospodarczo-politycznego aspektu europejskości, jest więc niemal komercyjnym procederem „stemplowania” mega-korporacji europejskiej. Aspekt pierwszy mieści się w symbolice chrześcijańskiej (w tym katolickiej) i w kultywowaniu instytucji demokratycznych i instytucji prawnych.

O tym, co w punkcie „2”, pisałem w notce „Europa potrzebuje Platona”, TUTAJ, przytoczę dwa akapity:

Zastanawiając się nad tym, pod którą strzechą dojrzewa nowy Platon – spoglądam na Trzecią Rzeszę. Spokojnie, Czytelniku: nie chodzi o spazm hitlerowski, tylko o żywioł germański, dziś rozpostarty w środkowo-zachodniej Europie (Berlin-Wiedeń-Sztokholm-Berno). Najszerzej pojęta Germania jest – intelektualnie – spadkobiercą debat helleńskich i rzymskich. Takie postacie jak Platon rodzą się jako „produkt uboczny” imperium, które twórczość artystyczno-intelektualną traktuje jako przestrzeń swoiście pojętego zbytku (na taki zbytek nie stać ani krajów skolonizowanych, ani imperiów upadłych). Trzecia Rzesza - obliczana w latach trzydziestych na 1000 lat – jest dziś w jednym ze szczytowych swoich punktów: kryzysy i przesilenia – kryzysami i przesileniami, a Germania pod wieloma względami góruje nad Europą, oczywiście porzuciwszy formułę militarną.

Kto chce ten kojarzy, że Germania jeszcze stosunkowo niedawno przypominała Helladę, bowiem średniowieczny lenny reżim rządów frankońskich doprowadził do powstania mozaiki dziesiątków immunitetów lokalnych, dla których spoiwem była jedynie tradycja kulturowa i zagrożenia zewnętrzne. Konsolidacja została uruchomiona w XIX wieku i owocowała kilkoma potęgami, z których jedna ma imię Habsburgów, a druga ma imię Deutschland, pozostałe też stawiają na federalizm republikański.

Polecam też tekst „Co to jest suwerenność” (TUTAJ). Unia Europejska, z założenia kraina Tolerancji, Praw Człowieka i Integracji, powstała dla przezwyciężenia ciążących na życiu kontynentu partykularnych racji gospodarczych. Robert Schuman, Niemiec z urodzenia i wykształcenia, Francuz z wyboru, wniósł te trzy idee do zwykłej „biznesowej” umowy międzynarodowej. Wyszło połowicznie: Unia jest polem gry silnych ugrupowań biznesowych zakulisowo manipulujących potężnymi politykami, ci zaś „kręcą lody” kosztem europejskiej gawiedzi, czyli krajów członkowskich będących niby na jej utrzymaniu, ale płacących za swoje „bezpieczeństwo ekonomiczne” nie tylko podczas załamań lokalnych (jak ostatnio w Grecji), ale też w codziennym mozole. Patrz: TUTAJ.

Jedną z moich zasad życiowych jest: zrobię wszystko, być swoje racje mógł w mojej obecności głosić w poczuciu bezpieczeństwa, ale pogonie precz, jeśli te racje będziesz narzucał jako obowiązujące wszystkich.

Otóż Europa, a właściwie Unia Europejska jako koncepcyjna kontynuatorka III Rzeszy – porozumienie suwerennych państwa coraz bardziej stanowczo przeistacza w dyktat najsilniejszych gospodarczo i politycznie nad-członków. Ze skutkiem coraz częściej fatalnym dla pozostałych.

Marginalizowanie protokolarne mnogogwiezdności – uważam za manifest podmiotowości-suwerenności Polski, potrzebny (bez przesady) nie tylko dziś, ale od początku „znakowania” gwiazdkami wszystkiego, na co spojrzę. Nie jestem Europejczykiem w żaden inny sposób, jak tylko poprzez urzeczenie możliwościami Tolerancji, Praw Człowieka i Integracji oraz zamieszkanie między Atlantykiem i Uralem, Arktyką i Morzem Śródziemnym. Mój wybór polityczno-regionalny – to Europa Środkowa, o czym oznajmiam wyraźnie od lat.

A jeśli ktoś jest ode mnie bardziej unio-europejski – to niech jest. Niech tylko z tego powodu nie nazywa mnie zacofańcem, bo ja go nazwę zaprzańcem polskości.