Głową w mur

2011-09-22 07:13

 

 

Ledwo nauczyłem się składać literki w wyrazy (a było to jeszcze przed szkołą), to wynajdywałem na stryszku książki wypuszczane w dużych nakładach „pod strzechy” w latach 40-tych i 50-tych. Na przykład o uwielbianym przez prostych ludzi Kim-Ir-Senie albo o Leninie, postaciach jak z bajki, co to zawsze były szlachetne, dobre, śpieszyły dziarsko z pomocą każdemu potrzebującemu, pośród burz i zamieci albo upałów nie do zniesienia: oni, dzielni i nieugięci, walczyli z przeciwnościami Losu, nie dla siebie przecież, ale dla uciskanego przez niewdzięczników Ludu.

 

Stamtąd wyniosłem legendę o tym, że aresztowany przez „carskich” Lenin, zapytany „po koleżeńsku”, czemu wali głową w mur, szkoda głowy, a mur będzie stał jak stoi, odpowiedział chytrze: a jeśli mur zmurszały?

 

Towarzysz Lenin, nie bez udziału swoich równie szlachetnych druhów, pozbierawszy cegły z carskiego muru, sam zabetonował kawał świata na wiele dziesięcioleci.

 

Bo świat ma to do siebie, że rodzi całe mnóstwo Wielkich Budowniczych, którzy bez fuszerki budują swój własny dobrobyt, choć nieco gorzej, a na pewno w drugiej kolejności, przychodzi im budować dobrobyt swoich Krajów i swoich współ-plemieńców.

 

Oto mamy Polskę w budowie, a Nieskalanie Elegancki budowniczy wykupił bilet autobusowy na podróż dookoła Polski i pomyka od budowy do budowy. Uwielbiany przez prosty lud (niekiedy tylko zgłaszający mu jakieś drobiazgi, że coś nie wychodzi, że nędza, że rozbabrany kraj, że znikąd pomocy), on szlachetny i dobry, wiecznie młody oraz niezłomny i dzielny, śpieszy z pomocą – powtórzmy – każdemu potrzebującemu, pośród burz i zamieci albo upałów nie do zniesienia, po rozkopanych drogach: on, dzielny i nieugięty, walczy z przeciwnościami Losu, nie dla siebie przecież, ale dla prostego Ludu, mającego pecha, bo go sukces cudowny omija łukiem szerokim. By żyło się lepiej.

 

Dokonał cudu, dotrwawszy do końca kadencji. Teraz już tylko musi przekonać Lud, a zwłaszcza niedowiarków, że bez cudu byłoby to niemożliwe. Musi przekonać powodzian, ofiary wichur i innych nieszczęść, powracających z Europy wyjazdowiczów, rosnących w liczbę bezrobotnych, absolwentów bez szans, prowincjuszy żyjących nie wiadomo z czego – że aby jego niewątpliwy cud dotarł pod każdą strzechę, to trzeba myślę pozytywnie, zainwestować w siebie, wystrzegać się grzesznych myśli o IV Rzeczpospolitej i zawierzyć Jemu, Wielkiemu Budowniczemu. Na słowo, na razie.

 

III RP jest już nieźle zabetonowana. Każda gmina ma swój Zatrzask Lokalny, o którym pisałem: to skamieniała, obezwładniająca, dusząca atmosfera z tych „wszystko już poustawiane, wszystkie fuchy porozdawane, wszystkie szemrane interesy zaklepane”, która przydusza lokalne społeczności do ziemi. Przeciętny mieszkaniec dzielnicy, gminy, powiatu – doskonale się orientuje, po nazwiskach i nazwach, kto w czym „miesza”, z kim coś można załatwić, komu nie należy się narażać, do kogo iść ze sprawą i z „kieszonkowym”. Jest to układ (zatrzask) tak przemożny, tak alienujący, że nawet ci, którzy zachowują się naturalnie, czyli „podskakują”, są przez wykastrowany z obywatelstwa „ogół” traktowani z dystansem, jako ci, którzy mogą „na nas” sprowadzić niebezpieczeństwo.

 

Polska w budowie. Znaczy, jeszcze nie do końca Wielki Budowniczy jest zadowolony z cudownego efektu swoich rządów. Jego ugrupowanie, które powstało jako ruch, jako obywatelska platforma, a stało się partią władzy, chce już teraz tylko jednego: utrwalenia swojej obecności u tejże władzy, aby nikt nie przeszkadzał w ornamentowaniu ślicznej, cudownej budowli, w której 30% „naszych” robi statystyki, a pozostali to gapy, pechowcy, nieudacznicy, może nawet zwykłe lenie. Dalejże napuścić na nich najbardziej „dynamiczną” warstwę Mętniaków (funkcjonariusze publiczni wykonujący zadania państwowe oraz ich drużynnicy i „dupochroniarze”: komornicy, kontrolerzy, strażnicy, spisywacze, agenci, windykatorzy, sądownicy, radcy i podręczni szemrani prawnicy na pensji bądź z immunitetem, wydawacze zaświadczeń, zezwoleń i opinii oraz kluczy, pilnowacze przepisów, pieczęci i druków, egzaminatorzy, krawężnicy -cokolwiek to oznacza - agitatorzy polityczni udający dziennikarzy, pijawki udające usłużny serwis i obsługę, i całe zastępy takich darmozjadów), którzy „reprezentują” Polskę w spisach, badaniach opinii publicznej, sondażach – w obszarze poza „żelaznymi elektoratami”.

 

Do budowy dachu wieńczącego III RP trzeba „nowego człowieka”: wyzutego z podmiotowości, potulnego i jeleniowatego wtórnego analfabetę obywatelskiego, który – jeśli już zechce być aktywny – to tylko w „jedynie słusznie” obowiązującym kierunku i w takiejż formie.

 

Toteż dziwi się Nieskalanie Elegancki, kiedy paniusie na ławeczce, zamiast podziwiać jego samego i cud przezeń spreparowany – wolą podziwiać piękną Setrę, autobus tyleż błyszczący, ile niemiecki, jakbyśmy naszych Solarisów nie mieli.

 

Niech pilnie baczy, czy jego budowniczowie pomniejsi, betonując kraj, nie podkradali mu ukradkiem kruszywa i innych niezbędnych komponentów, jak to już bywało na polskich drogach: bo jeśli to prawda, jego pięknie zabetonowany cud rozlezie mu się niechybnie.

 

 

Kontakty

Publications

Głową w mur

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz