Gniazdownicy i Podróżnicy

2014-02-20 07:25

 

Zamiast ludzi „genderować” (co ma pewne uroki, ale nad Wisłą jest „nie teges”), powinno się ich dzielić na takich, dla których treścią życia jest podążanie za horyzont, a własne łóżko pod własnym adresem jest zaledwie przystankiem, oraz na takich, którzy wciąż od nowa i wciąż bardziej na obficie rozbudowują swoją siedzibę, a wyjazd poza swoją posiadłość traktują jak konieczną udrękę.

Początek Ludzkości niewątpliwie należał do Podróżników. Gdzieś z afrykańskiego pra-gniazda rozbiegliśmy się po globie, pozostawiając za sobą odciski genów. Oczywiście, w każdej grupie byli osobnicy mający ciągotki do zakotwiczania: tym przydzielano – w ramach społecznego podziału pracy – zadania natury domowej, a pozostali uroczyście lub chyłkiem znów wdrapywali się na wzgórza czy drzewa i patrzyli, dokądby tu dziś poprowadzić swoich.

Kiedy człowiek odkrył dobrodziejstwa osadnictwa – pod warunkiem, że wokół była obfitość jadła i pozostałych pożądanych dóbr, a samo miejsce dawało poczucie bezpieczeństwa – Podróżnicy musieli wymyślać jakieś „nadzwyczaj ważne powody”, aby mimo to łazikować po świecie: zostawali kupcami, dyplomatami, odkrywcami, albo wynajmowali się do potyczek „za naszą wolność i waszą”.

Trwało to aż do czasu, który nazwano Rewolucją Techniczną. Jak to zwykło się mówić, od czasu wynalezienia energetyki, postępów w materiałoznawstwie oraz masowej produkcji – nic już nie było takie samo:

  1. W dziedzinie energetyki wypróbowano już chyba wszystko: ogień, parę wodną, elektryczność, wiatr, promieniowanie słoneczne, rozszczepianie (albo na odwrót: syntezę) mikrocząstek. Każda nowa forma pozyskania energii zmienia świat wokół nas nie do poznania: niby jesteśmy w tym samym miejscu, ale od wczoraj wszystko się zmienia, mamy podróż bez podróżowania;
  2. W dziedzinie materiałoznawstwa – odkrywszy prawie wszystko, co  znamy z Tablicy Mendelejewa – zajmujemy się już tworzeniem substancji sztucznych, nieznanych Naturze: dziś wypełniają one szczelnie nasze otoczenie i bezpośrednio oddziałują na naszą wyobraźnie i na naszą codzienność;
  3. W dziedzinie produkcji masowej osiągnęliśmy tyle, że dzisiejsza lista rzeczy niezbędnych na naszym wyposażeniu jutro będzie nieaktualna: nigdy tak często nie zmienialiśmy odzieży, diety, wyposażenia mieszkań i przestrzeni publicznej oraz osobistych gadgetów. To co „wczorajsze” nie jest otaczane kultem, ale ląduje na wysypisku, w utylizatorni;

W ten oto sposób Podróżnicy i Gniazdownicy w jednym mogą stać domu, niczym Paweł i Gaweł: jedni okopują się na tym, co zgromadzą i tu szukają ukontentowania, inni cieszą się nowym nabytkiem przez chwilę zaledwie i szukają czegoś nowego, zanim się nacieszą. Rzeczywiste podróże, takie związane ze zmianą strefy czasowej, klimatu, kultury, towarzystwa – stały się już banalne. No, chyba że te kosmiczne.

Piszę o tym, bo zauważam, że ten etap życia Ludzkości (nazwijmy go Drugim Etapem Podróżniczym) – idzie ku schyłkowi, choć jeszcze nie znaleźliśmy dobrego powodu, by zakotwiczyć pośród jakiejś jakościowo nowej obfitości.

Może to stąd nam się chce rozmaitych rewolucji?