Hybrystofilia społeczna[1]

2015-06-15 06:02

 

Jestem jednym z nielicznych polskich wyborców (obywateli), którzy są wolni od tej paskudnej przypadłości. Polega ona na tym, że ekscytujemy się kolejnymi sukcesami publicznymi ludzi, którzy owe sukcesy przekuwają w nasze nieszczęścia, i czynią to zarówno z naruszeniem zasad społecznego współżycia, jak też z naruszeniem prawa.

Zauważmy, że na tzw. zachodzie, którym jesteśmy urzeczeni – nie do pomyślenia u władzy czy na społecznym świeczniku jest człowiek z wyrokiem lub pozostający w konflikcie z prawem i dobrymi obyczajami.  Specjaliści od „forensic psychology” (tłumaczonej na polski jako psychologia sądowa, ale w rzeczywistości będącej „intersekcją” między obszarem spraw legalistycznych i obszarem psycho-mentalnym) zauważają, że źródłem urzeczenia przestępcą i besserwisserem w jednym  jest z jednej strony jakaś irracjonalna wiara, że taki ktoś może się zmienić na lepsze, znormalnieć, a z drugiej strony narkotyczne działanie „nimbu sukcesu”, osłabiające krytycyzm wobec takich postaci.

To dlatego głosujemy od wielu kadencji wciąż na tych samych wójtów, burmistrzów, posłów, prezesów i kto tam jeszcze wie – kogo. I mamy jakąś dziwną satysfakcję, kiedy „nasz” łachmyta-swołocz znów zostaje wybrany, i znów będzie nas łupił, poniżał, lekceważył. Dewiacyjny autoerotyzm polityczny?

Skoro jestem wolny od tej dewiacji (to wrodzone, żadna moja zasługa) – to robię za raroga pośród ludzi, którzy ślepo się oddają autoerotyzmowi „pod wizerunek” niecnoty, czy nawet całego ich zastępu.

To dlatego tak łatwo jest mi ukraść rację. Pisałem o tym TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ: wciąż piszę o tym, że ktoś, kogo odsuwano, bo nosił złe wiadomości i zaburzał święty spokój – nie bierze się za doradcę nawet wtedy, kiedy „wyszło, że ma rację”. Bo widać, że jakiś taki „przeciw” on jest.

Prędzej czy później zło – które się otłuszcza i przejada – osiągnie stan samozapaści. Wtedy ci wszyscy, co cierpią na hybrystofilię społeczną – najpierw zacichają (nieliczni świętym zaś oburzeniem wybuchają), a potem zaczynają kochać nowych szalbierzy-szubrawców. Nie odmawiając jednak, kiedy starzy przyjdą coś skąsać.

Tak można mniej-więcej scharakteryzować dzisiejszą sytuację w Polsce.

Pierwsze zatem, co jest do zrobienia w ustroju-systemie – to wyłanianie kandydatów do wszelkich wyborów – przez społeczności lokalne. Co jest elementem głównym Ordynacji Sołtysowskiej (TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ).

 



[1] Hybrystofilia „bezprzymiotnikowa” oznacza parafilię: bezkrytyczne uwielbienie (najczęściej erotyczno-seksualne) dla groźnych przestępców, zbrodniarzy. Dlatego tu dodaję przymiotnik „społeczny”;