I żeby mi to było ostatni raz

2015-01-15 15:28

 

Dziwię się górnikom. Egzaltują mediastów sprawami drugorzędnymi, przez co ich sprawa staje się miscellaneum, a nie zasadniczym problemem.

Dla mnie początkiem sprawy są dwie okoliczności:

1.       Choćby nie wiem jak się Polska natężała, to jeszcze kilkadziesiąt lat podstawowym źródłem energii przemysłowej i domowej oraz infrastrukturalnej będzie węgiel: zmiany w tej dziedzinie zachodzą wolno, a Polska powinna myśleć na przyszłość (docelowo) nie o tych rozwiązaniach, które dziś są nowoczesne na Zachodzie, tylko o tych, które dopero są projektowane, ale już realne;

2.       Węgiel, tak Polsce potrzebny przez dwa-trzy najbliższe pokolenia – akurat w Polsce jest, do tego jest „czynnik ludzki, kulturowy i społeczny” potrafiący ten węgiel dostarczyć potrzebującym. Problemem jest tu nie popyt i podaż – ale „jakaś” patologia przedzielająca ów popyt od owej podaży;

Akurat branża górnicza, dobrze i chwalebnie wpisana w polski krajobraz od zawsze – choć jest w każdym z możliwych polskich ustrojów silnym multi-podmiotem politycznym – nie reprezentuje niczego nowoczesnego: ekonomiści z trudem łykają pojęcie „przemysł wydobywczy”, bo przemysł-produkcja (produce) kojarzy się raczej z wytwarzaniem dóbr „nie pamiętających” surowca (np. istotą samochodu jest aplikacja użytkowa energii paliw poprzez silnik, a nie metale, gumy, skóry), węgiel zaś wrzucany do paleniska właściwie niczym prawie nie różni się od tego spod ziemi, „wytwarza” go Natura. Nowoczesność w górnictwie – to ewentualnie narzędzia wydobycia i transportu, zabezpieczenia, organizacja pracy.

I to one, te „nowoczesnolubne” elementy „przemysłu wydobywczego” szwankują w Polsce: narzędzia wydobyciai transportu nie zawsze są z najwyższej półki, zabezpieczenia są nierzadko celowo poddawane dywersji i sabotażowi, organizacja pracy polega na rozbudowywaniu pasożytniczej nadbudowy, zwłaszcza struktur naziemnych. Dowód: zamykane lub dyskryminowane w Polsce kopalnie chętnie przejmują NOWOCZEŚNI inwestorzy.

Górnicy – zamiast bawić się w kurczową ochronę „naszych tu-teraz” miejsc pracy – powinni poprosić wszystkie inne branże o wsparcie nacisku na nowoczesność opisaną jak wyżej. Są – powtórzmy – silną politycznie formacją. Jeśli obiecają innym branżom (hutnictwo, edukacja, motoryzacja, chemia, rolnictwo, medycyna, kolejnictwo, drogownictwo, melioracje i instalacje antypowodziowe), że potem wesprą ich solidarnie – osiągną dużo lepszy jakościowo efekt.

A tak to się kiszą pośród beznadziejnych roszczeń i grają w związkowe gry, skazani na przegraną, dziś lub jutro: oto jaskrawy przykład złego wykorzystania energii, tym razem ludzkiej. Każdy dzień walki o miejsce pracy, a nie o nowoczesność – to kolejna cyfra na wekslu, który i tak zapłacą. A i my będziemy się dokładać, za bezdurno.