Instrukcja dla karierowicza

2012-11-15 07:14

 

 

/z serii: mały majsterkowicz/

 

Preambuła: nie istnieje już pojęcie „przeciętny”, które w czasach twoich rodziców oznaczało „solidnie, rzetelnie i uczciwie idący przez życie, bez fajerwerków, ale i bez doświadczania biedy”. Dziś dominuje zasada: „kto nie idzie wprzód, ten się cofa”. Świat składa się dziś z ludzi robiących karierę lub przepadających na amen, pomiędzy nimi zaś niema czegoś „pośredniego”. Zatem: jeśli chcesz żyć, musisz robić karierę, nawet jeśli miałoby ci się nie udać.

W tym sensie wszystko ma wymiar polityczny, bo czymże innym jest robienie kariery, jeśli nie ogrywaniem innych „na bieżąco” i tworzeniem własnych monopoli „na zaś”?

Aby zrobić karierę, trzeba się trzymać kilku zasad.

Po pierwsze: wyłącz sumienie z zasilania

W robieniu kariery sumienie może tylko przeszkadzać, bowiem nie raz przyjdzie ci podstawiać innym nogę, poświadczać o nich nieprawdę, odpychać od koryta, unicestwiać. Sumienie ma tę właściwość, że odzywa się, kiedy to wszystko czynisz innym niesprawiedliwie, mając inną możliwość niż tę najgorszą. Dlatego trzeba je wyłączyć zupełnie, nie wystarczy pozycja „standby”.

Po drugie: każdy jest winien swoim słabościom

Kiedy napotykasz na swojej drodze słabszego, niedostosowanego, chorego, niedysponowanego – natychmiast go przeskocz, a jeśli chcesz oszczędzić energię – przejdź dalej po jego truchle. Zastanawianie się nad tym, skąd się temu komuś wzięła jego słabość – może obudzić demony, trzeba założyć, że skoro osłabł – musi służyć silniejszym jako karma.

Po trzecie: ufaj tylko sobie

Informacja nie służy informowaniu, tylko ogrywaniu otoczenia, zwłaszcza jeśli jest to informacja powszechnie dostępna, nazywana publiczną. Tak samo informacja „wrażliwa”, czyli o ludziach, grupach, firmach, organizacjach, urzędach, organach, służbach: każdy wszak buduje wokół siebie kokon informacyjny, i ty też powinieneś.

Po czwarte: nic nigdy nie rób „za swoje”

Ktoś, kto działa w obszarze publicznym na własny rachunek i własne ryzyko – nazywa się przedsiębiorcą. W rzeczywistości jest to frajer, bowiem zawsze się może zdarzyć coś, co spowoduje, że ryzyko się spełni i on upadnie z kretesem, czyli stanie się słabszy (patrz: wyżej, pkt 2). Rozsądniej jest działać nie publicznie, a dla siebie, i nie za swoje, tylko za publiczne.

Po piąte: przyjmuj ojcostwo każdego sukcesu

Stara prawda, że sukces ma wielu ojców, a porażka jest sierotą, powinna być przez ciebie aplikowana w całej rozciągłości: przypisuj sobie (wykorzystując talenty, a przynajmniej bezczelność) wszystko, co inni cenią, nawet jeśli ktoś będzie to podważał. Zanim on udowodni, że nie miałeś z sukcesem nic wspólnego – straci czas i energię, ty zaś je wykorzystasz eksploatując sukces, czyjkolwiek on jest naprawdę.

Po szóste: naucz się zarządzać Racjami

Racja to jest coś takiego, co buduje autorytet i ustawia człowieka pomiędzy innymi. Niezależnie od pozycji, jaką zajmujesz między podobnymi sobie, pamiętaj o tym, by przypisywano tobie rację tę akurat, która wynosi „posiadaczy” w górę. Nie wahaj się przesiąść na inną rację, jeśli dotychczasowa zwalnia albo zmienia kierunek na mniej odpowiedni.

Po siódme: znaj proporcje między szczegółem i ogółem

W stosunku do „mniejszych” dawaj wciąż znać, że zajmujesz się sprawami ogólnymi, dla nich abstrakcyjnymi, ale w ostateczności korzystnymi dla tych mniejszych. Nie dawaj się im wciągać w ich szczegóły. W stosunku do „większych” przyjmij mimikrę, że użytecznie uszczegóławiasz ich ogólne idee, z korzyścią dla tych większych.

Po ósme: nigdy nie miej dość

Nie ma takiego dorobku, o którym możesz powiedzieć: wystarczy. Gdybyś to ogłosił, to wpadasz w zasadę z preambuły: „kto nie idzie wprzód, ten się cofa”. Ale przede wszystkim stajesz się podejrzany dla „większych”, bowiem porzucasz paradygmaty, które dla nich się jedynym znanym światem, więc stajesz się „trędowaty” i w mig stracisz to, co uznałeś, że ci wystarczy.

Po dziewiąte: dbaj o dupochrony

Niezależnie od tego, jak skutecznie idziesz wprzód, pamiętaj o tym, że im wyżej, tym ciaśniej, więc kiedyś ktoś bezinteresownie, bez twojej winy, będzie cię strącał w przepaść. Nie daj mu zbyt oczywistego powodu, czyli zabezpieczaj całą swoją karierę takimi patentami, które nie pozwolą przypisać ci jakichkolwiek wad i win, dbaj też, by mieć „mecenasa” pośród „większych”.

Po dziesiąte: buduj arkę

Pamiętaj, że raz na jakiś czas – najczęściej niespodziewanie i bez ostrzeżenia – przez twój świat przejdzie huragan i potop. Kto wie, może to właśnie tacy jak ty go wywołają, potrąciwszy coś przypadkiem. Musisz mieć na takie wypadek specjalną kapsułę antykatastroficzną, z tzw. zapasem nienaruszalnym, który pozwoli ci przeżyć burzę. Pamiętaj, że w wyniku burzy na wierzch wyłażą najłatwiej rozmaite śmiecie lekkiej wagi. To będzie twój świat, zanim odzyskasz kierunek.

UWAGA: dla większości osób młodszych ode mnie pierwsze punkty mogą brzmieć jak banał: oznacza to, że pochodzą z „dobrego chowu”, gdzie karierę robi się od pokoleń. Przepraszam ich zatem za wypisywanie oczywistych oczywistości.