Intrygamy czy gramy?

2010-07-30 04:42

 

W polityce zarówno gra, jak też intryga – to nienajlepsze metody postępowania, bowiem obie trzymają gdzieś w drugim planie to co najistotniejsze, czyli racje społeczne: przekuwa się te autentyczne racje w siłowe interesy i odsącza się je z rzeczywistej treści.

 

Jeśli więc będę porównywał grę polityczną z intrygą polityczną – to z wygodnej pozycji kogoś, kto ma dystans do obu form uprawiania polityki.

 

Polska scena polityczna uprawia jedną z dwóch „polityk”: plemienną albo mimikry. W tej plemiennej sprawa jest prosta: jeśli „nasz”, to nieważne jaki on jest, my za nim murem. W polityce mimikry jest trudniej: trzeba umieć każdy fakt, okoliczność, sytuację pokazać tak, jakby to było miłe zdarzenie zbliżające nas do ostatecznego sukcesu.

 

Gratuluję PiS-owi wyników w dyscyplinie, którą wybrało na czas igrzysk (czyli na zawsze).

 

Doceniam profesjonalizm PO w dziedzinie, w której osiąga szczyty kuglarstwa i udawania, że się robi. Do tego owo urocze „dużo mówić – nic nie powiedzieć”!

 

Apeluję do SLD, żeby się wreszcie zdecydował, bo nie wiemy, czy bardziej będzie intrygował, czy bardziej grał.

 

Współczuję, że PSL źle się czuje zarówno jako gracz, jak też jako intrygant, ale za to ma opinię i intryganta, i gracza.

 

Doceniam starania liderów innych, pozaparlamentarnych ugrupowań. Czarno widzę wyniki tych starań.

 

I szlag mnie trafia, że cała ta rozgrywkowo-intrygancka zabawa – chyba że jakiś cud – pożre kampanię samorządową, a obywatele i „obywatele” (których większość?) pozostaną w roli kibiców, publiczności, mas, elektoratu, mięsa. Zagłosuj i odczep się!

 

Bo przecież – prosiłem!

 

 

Kontakty

Publications

Intrygamy czy gramy?

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz