Ja to się cieszę!

2010-11-08 07:56

 

Krytycy „kaczora” przegapili to, albo zmilczeli. W Lublinie Jarosław Kaczyński nie był na prochach, a mówił do rzeczy (patrz: choćby tutaj). Nie kpię. Jeszcze w tej kampanii nie widziałem prezentacji na tym poziomie obywatelskim. Tusk, Pawlak, Napieralski i szereg „pomniejszych” mają wysoko zawieszoną poprzeczkę.

 

Oto co zapamiętałem:

1.       W Polsce ścierają się dwie konwencje rozwoju gospodarczego: metropolie jako lokomotywy przemian oraz wzrost zrównoważony, prowincja podciągana „bliżej średniej”;

2.       Decyzja o wyborze jednej z tych konwencji zapada w grze „centralnej”, stąd „ludzie z Centrum” powinni wnosić ten temat do wyborów samorządowych;

3.       Ci, którzy obecnie rządzą w Polsce całą swoją aktywność realizują w działaniach autopromocyjnych, marketingowych, nie robią nic dla kraju, zaś samorządowcy – wnoszą wiele swojej energii i kompetencji;

 

Ja nie jestem z tych, którzy skoczyliby za Jarosławem K. w ogień. Mam mu za złe wprowadzanie do polityki jazgotu, zgiełku i metod w stylu „bywa takie zło, które wolno zwalczać innym złem”. Nie rozumiem jego decyzji personalnych, w wyniku których „wyprowadził” poza swoje środowisko kilkadziesiąt osób ocieplających wizerunek środowiska PiS, a premiuje kilkanaście osób balansujących między rolą „szarej pod-eminencji” i „wścieklicy”. Zresztą, jest niepodważalnym liderem, niech robi co uważa. Byle tylko tak niesmacznie i tak jawnie nie „usynawiał” młodziana, który – moim zdaniem – nie wywinie się od trybunału i kryminału. Bo – sądzę – łamał Prawo i Konstytucję.

 

Dla równowagi: Tusk robi to samo, nie zawsze ciszej, co dla mnie jest przejawem wzrastania totalitaryzmu (w konsekwencji terroru) w polskiej polityce.

 

Nie jestem też z tych, którzy powyższe trzy zdania (w tym lubelskim przemówieniu było więcej, ale przyjemnie się słuchało) przyjmą jako najlepszą wykładnię niezbędnej polityki.

 

Ale „z grubsza” jestem „za”. I żeby nie było tak słodko, nieco przeredaguję te trzy zdania, w ramach debaty obywatelskiej:

1.       W Polsce – pod pozorem „stawiania na metropolie” – usiłuje się pogłębić kryzys obywatelstwa, jeszcze bardziej „wchłonąć” samorządy w tryby państwowe, ale broniąc kraju przed tą manipulacją, zbyt łatwo „wsysa” się sprawy samorządowe w politykę centralną;

2.       Politycy „centralni” będą niewiarygodni we wspieraniu idei Samorządności i Obywatelstwa, zanim nie ustąpią „jedynek” na listach wyborczych do samorządów – samorządowcom z krwi i kości oraz organizacjom samorządowym, koniecznie tym lokalnym, nieudawanym;

3.       Jedynym sposobem na obnażenie „lalkowatości” obecnie nam rządzących jest konstytucyjne „odcięcie pępowiny” łączącej Samorząd z Państwem, z wyraźnym podporządkowaniem i uprzedmiotowieniem Samorządu: stąd zbliżające się wybory parlamentarne powinny promować Samorządowców, którzy ogłoszą ustawowo, a może i konstytucyjnie, program wyzwolenia Samorządów spod niezdrowej kurateli Państwa na rzecz upodmiotowienia Wspólnot Obywatelskich;

 

To jest mój „program maximum” (och, gdybym ja był napoleonem, choćby „Dziadkiem”, szybko bym to wprowadził jednym podpisem!). Jarosław K. w swoim lubelskim przemówieniu zmierza w tym kierunku.  Och, gdyby tak samorządowy ruch PiS, a może jakaś „trzecia siła obywatelska”, zechciał wczytać się w promowaną przeze mnie Ugodę Społeczną (patrz: tutaj)!

 

Nie widzę – w wykonaniu kandydatów przelewających się przez media – tak poważnie postawionych spraw na temat relacji Państwo-Samorząd.

 

No, konkurencjo, obudź się!

 

Kontakty

Publications

Ja to się cieszę!

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz