Jak Putin uratuje Europę

2018-06-29 09:49

 

Czytam, że podobno Duży Człowiek z Czupryną może zagrać z Wową przeciw Heldze i ją ostatecznie pogrążyć. Dostaję zajadów ze śmiechu.

Przypomnijmy: carów łączą z anglosaską Europą odwieczne koligacje i Bursztynowa Komnata zwędzona przez „Ententę” (warto poszukać za Morzem). A Kaiserów dzieli z Ameryką malinowy chruśniak, czyli długa lista podpuch i prowokacji oraz zwykłych pańskich zagrań arogantów zza Wody wobec Rzeszy drugiej, trzeciej i obecnego Bundes-Reichu.

Dziś jest tak, że Ameryka nie może się odnaleźć wobec – jednak niespodziewanego – awansu Chin z roli bezwładnego pariasa do roli autora i promotora największych konstruktywnych wyzwań gospodarczych w Historii Globu.

  1. Spójrzmy na Europę. Z pozycji absolutnego lidera postępu w wieku XIX – uruchomiła „wojnę dynastii o wszystko”, w wyniku której Romanowowie, Habsburgowie, Hohenzollernowie stracili wszystko, Burbonowie stali się kwiatkiem do kożucha, a inicjator tej wojny, przechrzczony na Windsorów – stał się piątą kolumną amerykańską. Przejęte drogą fuzji i windykacji Niemcy – nareszcie zasłużyły na „wyrok” jaki pochopnie wydano na pruskiego Wilhelma II, rozpętując piekło w Galii, Italii, Brytanii i Slavii oraz na Bałkanach i Bliskim Wschodzie. Następnie całą Europę pozostała po oddaniu haraczu Stalinowi – Ameryka otwarcie zorganizowała w Unię, której dogląda przy pomocy swoich patentów, finansów, marek-firm, a przede wszystkim faktorii i fortów. Tak skolonizowanej Europie dołożono prowincję środkowo-europejską – i tego już ona nie udźwignęła;
  2. Spójrzmy na Rosję. W XX wieku dostąpiła przywileju niezwykłego przyspieszenia (infrastruktura, energetyka, kosmos, przemysły wydobywcze i ciężkie), kosztem wyzysku wewnętrznego, ale skutkującego kilkoma regionalnymi-globalnymi sieciami. Nie wytrzymała narzuconego przez Stany wyścigu zbrojeń, sieci się posypały albo skurczyły, militaria się zachwiały. Rosja poszła po rozum do głowy i – nie zrywając z Niemcami – dała swoje nazwisko największemu giga-globalnemu projektowi, czyli BRICS, świadomie ustawiając się w roli co najwyżej „tego drugiego”. Powróciła niemal do znaczenia sprzed upadku Muru, ale za cenę przywrócenia carstwa-komisariatu, i jako taka jest znów pierwszoligowym graczem;
  3. Spójrzmy na Amerykę. Gdziekolwiek spojrzy łapczywym wzrokiem – sieje zamęt, drenaż, napięcia wojenne, rozstawia swoje forty i wmawia lokalnym rządom swoje faktorie. Jest liderem „reakcji” wobec postępu: niby przoduje w najnowszych technologiach, ale karmi je drenażem mózgów i patentów oraz najbardziej żywotnej przedsiębiorczości. Gdyby nie drenowała – w swoich ojczyznach owe patenty, mózgi i przedsiębiorczość funkcjonowałyby w formule cywilizowanej, a nie w formule rwactwa, jaką Ameryka uprawia wszędzie. Ostatnio w Arabii, a w najnowszym wydaniu – w Europie Środkowej. Świat – na szczęście – usunął z oczu kataraktę i – zaczynając od Brytanii – szuka bezpieczniejszych opcji gospodarczych;

Ktokolwiek dziś chce Czytelnikom wmawiać, że Duży Facet z Czupryną panuje nad globaliami i ma przewagę taktyczną nad Chinami, Indiami, Rosją, Ameryką Południową – ten chyba zatęsknił za Hiroshimą, Wietnamem, Irakiem, Libią, Afganistanem, Ukrainą. W każdym z tych krajów Ameryka pstryknęła dezodorantem Wolności i Demokracji oraz Postępu Technologicznego – ze skutkiem wiadomym.

A już mrzonki o tym, że Wowa przykopie Heldze, by ostatecznie oddała kogucikowi Lalusiowi dyrygenturę w europejskim chórku kameralnym – to fantazja nad fantazjami. Chyba że Czupryn odda Wowie Alaskę po cenie zakupu…