Jak to działa

2013-11-21 14:23

 

Jest taki komentator, który zaraz zapyta, czy mam dowody na to, co piszę. Niech nie pyta. Tym razem próbuję ogarnąć swoim małym rozumkiem mechanizmy z pogranicza gospodarki i polityki.

Wyobraźmy sobie, że możliwa jest gospodarka bez polityki (tak twierdzą zwolennicy tezy o tym, iż możliwa jest „czysta ekonomia”, niezaangażowana w gry interesów). Taka gospodarka wyglądałaby następująco:

Solą i esencją takiej gospodarki są „zieloni”, czyli wytwórcy-dostawcy dóbr, usług i wartości. Wspierają ich „żółci”, czyli ci, którzy z dobrami, usługami i wartościami docierają w rozmaite zakamarki Rynku.

Tak funkcjonującą gospodarkę drążą jednak dwie nieuchronne plagi: jedną z nich są Rwacze, którzy w odróżnieniu od Przedsiębiorców nie są zainteresowani zaspokojeniem potrzeb „rynkowych”, tylko węszą za okazjami i działają w formule „skubnij i zmykaj”, drugą plagą zaś jest monopolizacja, czyli instytucjonalne gwarantowanie sobie udziału w puli dochodów bez konieczności równowartego jej zasilania. Niektórzy Rwacze działają jako monopoliści.

Możemy sobie też wyobrazić ład polityczny mający dużo wspólnego z demokracją, w którym uzgadnia się wciąż od nowa rozmaite interesy społeczne, obywatelskie.

Solą i esencją takiego ładu są podmioty samorządowe (zielone), które poprzez dialog społeczny mają wpływ na ład państwowy (powstają potrzebne, niezbędne urzędy, organy, służby, na rysunku niebieskie), a ten obywatelski kompleks (ład samorządowy, dialog społeczny, ład państwowy) stanowi stronę Umowy Społecznej, druga stronę stanowi Państwo, czyli struktura-aparat wyposażona w „monopol” stanowienia podstaw prawa, ustanawiania porządku konstytucyjnego, użycia przymusu i przemocy wobec obywateli i podmiotów samorządnych.

Taki ład też drążą patologie: jedną z nich są Kamaryle, grupy ponad-obywatelskich, pozapaństwowych interesów, które są super-zarządcami koterii, te zaś konsumują „wysiłki” rozmaitych klik, działających najbardziej lokalnie, ale obecnych właściwie w każdej sieci, strukturze, systemie, drugą zaś patologią są podmioty para-legalne, rozsiane po całym obszarze Polityki, powstające na skutek cichej zmowy przeciw (na szkodę) wspólnotom, społeczeństwu, gospodarce, państwu, krajowi.

Kamaryle mają zwyczaj opanowywać państwo (przechwytując jego prerogatywy) poprzez „proces demokratyczny”, którym manipulują z użycie partii politycznych.

 

Ciekawie się robi, kiedy Polityka i Gospodarka „w jednym stają domu”, niczym Paweł i Gaweł. Oto rysunek, który pokazuje konsekwencje takiej cohabitacji:

Efektem wpływu świata polityki na świat gospodarki jest przeniesienie patologii politycznych (kamaryle, podmioty paralegalne) do „rynków” gospodarczych i wzmocnienie tym samym plag gospodarczych (monopolizacji, rwactwa).

Efekt ten objawia się priorytetem dla Budżetów kosztem interesów społecznych-obywatelskich. Mówiąc bardziej dosadnie: rząd nie jest zainteresowany podręcznikowym ogarnianiem Gospodarki w celu jak najpełniejszego i harmonijnego zaspokojenia potrzeb ludności, tylko skupia się na odessaniu z Gospodarki (Ludności, Kraju) – poprzez budżety oznakowane na czerwono w obszarze Gospodarki – wszystkiego co wartościowe. I poprzestaje na tym.

Kształtuje się w ten sposób swoisty ryt polityczno-gospodarczy, który każe marginalizować potrzeby społeczne, spychając Ludność do pozycji roszczeniowych, a kiedy to szwankuje – użycie w sprawach gospodarczych prerogatyw państwowych (przymus, prawo, procedury, algorytmy, regulaminy, standardy, przymusowe umowy).

Kraje, w których podmiotowość obywatelska jest większa – rządy muszą ograniczać swoje zapędy, zatem harmonizują życie gospodarcze i polityczne ograniczając kamaryle i monopole oraz zwalczając (penalizując) rwactwo i działalność paralegalną (ochroniarstwo, windykacja, pożyczkodajnie).

No, ale u nas z tą podmiotowością jest gorzej…