Jaka klasa takie klasówki

2010-10-12 16:54

 

Janina Jankowska na łamach Salon24 przeciera uszy ze zdumienia, bo pewien historyk idei, uczony luminarz życia polityczno-intelektualnego, raczył wezwać do obrony demokracji sposobami niedemokratycznymi.

 

Jasne, ja ją rozumiem, to brzmi dla niej tak, jak dla ekonomisty „pierwszy milion można ukraść”.

 

W podobnym duchu jest wiele wypowiedzi ostatnio, zwłaszcza osób, które własnym ryzykiem przydźwigały do naszego kraju coś demokracjo-podobnego. Co to jest – widać po jakości kilku kluczowych „obszarów postrzegania”:

 

1.       Parlamentarzyści i wiodące siły polityczne kraju, niekoniecznie partyjne, za to niektóre związane z Duchem Świętym;

2.       Urzędnicy, zwłaszcza ich prominentne postacie, jak Prezydent, Premier, Ministrowie, Wojewodowie, liderzy administracji zwanej samorządową, szefowie funduszy para-budżetowych;

3.       Media, szczególnie te oddziałujące na wzrok, słuch i czytanie ze zrozumieniem;

4.       Służby państwowe: policja, wymiar „sprawiedliwości”, wojsko, tajniacy;

5.       Służby gospodarcze: kolejarze i drogowcy, energetycy, łącznościowcy, bankierzy, ubezpieczyciele, nagabywacze „znakomitych okazji”;

6.       Obszar „welfare”: wsparcie socjalne, edukacja, nauka, ochrona zdrowia, obsługa komunalna;

7.       Biznes – koniecznie z rozróżnieniem na Big-Biznes, Nomenklaturę i Bazar;

 

W każdym z tych ważnych zaułków życia publicznego widać wyraźnie oświetloną pieczęć Państwa, nawet jeśli mówimy o czymś tak zatomizowanym i prywatnym, jak Bazar i krzątający się po nim geszefciarze, pośród nielicznych mikro-przedsiębiorców, geszeftu unikających.

 

Nie będę się znęcał nad czytelnikami niniejszej notki. Szczegółowy opis bezeceństw, podłości, biurokratyzmu, tumiwisizmu, korupcji, zwykłego gangsterstwa, sępizmu, kumoterstwa, robienia tłumoka z obywatela – znajdujemy co dnia u tak zwanego poliszynela.

 

Kochani!

 

Kiedyś, ojej jak dawno, kpiłem sobie z pewnego mechanizmu auto-zafałszowania. Opowiadałem anegdotę o rozgarniętych ludziach, którzy znakomicie rozumieli potrzebę ograniczenia wydatków, szczególnie przywilejów, dla ratowania kiepskiej kondycji budżetowej kraju. Po czym zabierali się za cichą, zakulisową obronę swoich przywilejów najrozmaitszymi technikami „lobbystycznymi”. Bo jasne i oczywiste jest, że każdemu trzeba odebrać jedną kromkę chleba, ale nic się nie stanie, jeśli akurat ja swoją zachowam!

 

Wymienione powyżej 7 „obszarów postrzegania” – to ośrodki podwyższonego zaufania obywatelskiego, na których można (powinno się) budować swoje „dziś” oraz „jutro”, polegając jak na Zawiszy, bo gdzie jak gdzie, ale tam kwitnąć powinny cnoty.

 

Tymczasem powstaje wrażenie, a być może jest to prawda, że wszystkie te wymienione miejsca są siedliskami potwornej, obrzydliwej zarazy, od której psują się „pomniejsi”, bo zamiast wzorca mają lepką maź.

 

I wtedy mnie niezbyt obchodzi jakiś autorytet, któremu w końcu puszczają nerwy i plecie coś, co właściwie przekreśla jego dorobek i stawia pod znakiem zapytania intencje, jakie mu przyświecały, kiedy współ-składał kamień węgielny, podwaliny naszej pożal-się-Boże „demokracji”.

Rozumiecie przecież!? Ktoś przez 50 lat jest człowiekiem godnym szacunku, wspiera lokalną społeczność, wszystko opłaca w terminie i rzetelnie, żyje przykładnie w gronie rodzinnym i towarzyskim – aż nagle staje się wiadomym, że w młodości w podły i zbrodniczy sposób zdobył majątek, do tego ukrywa swoje niegdysiejsze niezbyt cnotliwe życie. Czego się wszyscy uczą z takiego przypadku: że trzeba ukraść, zamordować, upodlić się – a jeśli się uda, to będę udawał(a) kogoś, kim nie jestem.

 

Tak rozumiem słowa Profesora MK, że trzeba bronić demokracji metodami niedemokratycznymi. Tak samo zresztą rozumiem Prezesa JK, który wdrażał w życie identyczny program: za wszelką cenę usunąć pogrobowców i totumfackich zbrodniczego systemu, a potem już będziemy szczęśliwi w gronie samych porządnych. Podobnie działał podstępnie „wypinkowany” Wicepremier AL.: rozpirzyć taki porządek, który krzywdzi uczciwych-słabych, a potem to już będzie cacy. Co tu dużo gadać: to jest grzech pierworodny III Rzeczpospolitej, przejęty po J. Piłsudskim: zrobimy sobie zamach majowy, a potem już Polska będzie najjaśniejsza. Już zapomnieliśmy, że Transformację Ustrojową wprowadzono podstępem?

 

Na kłamstwach, kuglarstwie i podłych czynach niczego dobrego się nie zbuduje.

 

Stąd – wcale nie sądząc, że jestem kryształowy – uparcie proponuję „nowe rozdanie” ustrojowe, choćby tutaj. I nie ma dnia, żeby nie docierały do mnie życzliwe uwagi: masz rację, ale nie masz wojska, żeby to przeprowadzić, wcielić w życie.

 

To co, mam owinąć się granatami i wyp…ć to wszystko pod jakimś symbolicznym gmachem? Wolę upierdliwie powtarzać, a nuż się ten zasiew przyjmie…

 

 

Kontakty

Publications

Jaka klasa takie klasówki

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz