Jarzmo 100-lecia. Kasztankowy taliban

2018-02-21 06:43

 

Dziś będzie wyjątkowo krótko. O sprawach pierwszorzędnych. Czyli o wolnościach i niepodległościach oraz o Kasztance.

Otóż – pomijając rozstrzygnięty chwilowo rozdźwięk między datą listopadową 1918 a datą czerwcową 1919 (w czerwcu traktat wersalski przyjął Polskę do społeczności międzynarodowej) – ważna wydaje się kwestia jarzma zniewolenia, jakie przejęli sowieci od hitlerowców.

Bo jeśli trzymać się jakiejś logiki w tym co świętujemy – to pakt Ribentrop-Mołotow szyderczo trwał do chwili powrotu insygniów z emigracji. 22 grudnia 1990 roku Lech Wałęsa na posiedzeniu Zgromadzenia Narodowego został zaprzysiężony na prezydenta RP. Tego samego dnia na Zamku Królewskim w Warszawie odebrał z rąk Ryszarda Kaczorowskiego - ostatniego prezydenta RP na uchodźstwie - insygnia władzy prezydenckiej II RP.

A może wyjście wojsk radzieckich z Polski, za sprawą niezbyt trzeźwego Borysa?

To by oznaczało, że Polska jednak – mimo wszystko – zamiast świętować 28 rocznicę – woli świętować 100 albo 99-tą. Bo…?

Może jednak nie róbmy wiochy w tej sprawie. Niepodległość polska trwała od zakończenia I Wojny (pal licho szczegółowe daty), a II wojnę wszyscy przecież traktujemy jako epizod, zaś PRL jako – odrzucony – wariant państwowości polskiej.

Zatem – cokolwiek mówią nawiedzeńcy – urodziłem się w niepodległym kraju, świadectwa i dyplomy otrzymywałem od polskiej władzy i uczyłem się do nich w języku ojczystym. To samo można powiedzieć o nawiedzeńcach, którzy sami sobie (pal licho) i nam wszystkim (to już problem) wmawiają, żeśmy wszyscy pod jarzmem obcym zażywali sukcesów i porażek.

I dopiero wtedy zauważmy, co naprawdę oznacza „antykomunistyczna” kampania przeciw pomnikom i nazwom. W rzeczywistości jest ona przejawem talibanu kasztankowego.

Chyba, że wolisz – Czytelniku – abym przestał się skracać…?