Jedyny kraj bez biedy

2015-02-15 14:30

 

Jakież to banalne i niesalonowe słowo! No, chyba że mówimy o ochronce prowadzonej przez naszego salonowego współbywalca, albo o bliższej czy dalekiej katastrofie, a może nawet o nieszczęściu wszystkim znanego hrabiostwa, któremu ktoś podpalił las, gdzieśmy przecież wszyscy polowali..!

Zwykłym ludziom, którzy podróżują środkami komunikacji zbiorowej, zaopatrują się w supermarketach, pracują za niskie i niepewne wynagrodzenia, a polityków i decydentów znają pobieżnie i pośrednio – nie trzeba tłumaczyć, co to bieda, bo pośród niej obcują albo sami są w niej zanurzeni. O skrajnej nędzy już nie mówię.

Pozostałym trzeba objaśniać to dziwne pojęcie, tak jak poniżej:

1.       "Ubóstwo to niemożność osiągnięcia minimalnego standardu życiowego" (Webster New Encyclopedic Dictionary);

2.       "Ubóstwo to specyficzna indywidualna sytuacja niedoboru lub swoisty fenomen, wprawdzie relatywnie jednorodnych, ale zarazem zmarginalizowanych grup społecznych” (H. Zandler);

3.       "Ktoś staje się biedny w sensie społecznym dopiero wtedy, gdy udziela mu się pomocy. Bieda to nie wynik niedostatku, lecz wynik otrzymywania wsparcia lub zgodne z normami społecznymi uprawnienie do otrzymywania wsparcia” (G. Simmel);

4.       „Niezdolność do pełnowartościowego życia, spowodowana niedostatkiem środków ekonomicznych” (A. Sen);

5.       „Niezdolność do uczestnictwa w zwykłych aktywnościach, które składają się na normalne życie społeczności, i do życia na poziomie w danej społeczności przeciętnym” (P. Townsed);

Kto nadal nie rozumie oderwania decydentów i ich służebnych hufców od rzeczywistości, niech jeszcze raz wczyta się w definicję Simmela (niemiecki filozof, teoretyk kultury, jeden z pierwszych niemieckich socjologów, autor Über soziale Differenzierung. Soziologische und psychologische Untersuchungen, 1890) : ktoś staje się biedny w sensie społecznym dopiero wtedy, gdy udziela mu się pomocy, bieda to nie wynik niedostatku, lecz wynik otrzymywania wsparcia lub zgodne z normami społecznymi uprawnienie do otrzymywania wsparcia.

 

Należę do tych, dla których jest jasne: ktokolwiek wykonuje pożyteczną pracę przez kilka dni w tygodniu, w sposób przyjęty dziś w świecie jako „normalny” pod względem technicznego i organizacyjnego uzbrojenia pracy – ten w ciągu dziesięciu lat jest w stanie pobudować dom i zacząć go wyposażać oraz oszczędzać na przyszłość.

Jeśli zatem w Polsce rośnie liczba bezdomnych i nędzarzy – to mamy do czynienia z patologią, której nie usprawiedliwia to, że w innych krajach jest podobnie.

Jasne, że stawiam na edukację obywatelską, samorządność, odarcie Państwa z większości prerogatyw, przeorania Nomenklatury, podniesienia codzienności każdego człowieka na przyzwoity i godny oraz sprawiedliwy poziom życia. Ale przede wszystkim jestem za tym, by bieda stałą się w moim kraju czymś nienormalnym, pobudzającym odruch naprawy systemowo-ustrojowej, a nie salonowej akcji alertowo-charytatywno-filantropijnej.

 

Najlepiej, jeśli zdam się na mądrzejszych, choćby TUTAJ.

B.R. Schillera koncept przyczyn biedy-ubóstwa:

1.       Teoria skażonych charakterów, w której za główną przyczynę ubóstwa uważa się ułomności indywidualne tj. brak aspiracji, niedbalstwo, brak umiejętności, zdolności i możliwości. To że, jedni są biedni a drudzy bogaci jest kwestią charakterów;

2.       Teoria ograniczonych możliwości opiera się na stwierdzeniu, że ubóstwo może być rezultatem splotu wydarzeń pozostających poza kontrolą jednostki. Biedni zostają biednymi, ponieważ nie mieli równego dostępu do szkół, miejsc pracy itp. Ubóstwo powodować może również dyskryminacja ze względu na płeć czy kolor skóry;

3.       Teoria wielkiego brata sugerując, ze winę za ubóstwo ponosi rząd, jeśli niszczy bodźce do umacniania niezależności ekonomicznej rodziny a przez wysokie podatki i inne programy socjalne sprowadza ludzi na manowce państwowej pomocy i powoduje uzależnienie się od tej pomocy.

Przyglądam się kandydatom na urząd Prezydenta RP. Zbawiają świat i Polskę. I też – z różnym stopniem pewności siebie – mają Polskę za kraj bez biedy. Nie wiem jak w Twoim, Czytelniku, przypadku, ale zrobiłbym wszystko, by wyeliminować dwa ostatnie powody panoszącego się niedostatku. A potem zabrałbym się za resztę, czyli wszystko.

 

PS: grafiki pochodzą z Wikipedii