Jeszcze o Izbie Trzeciej

2014-11-18 07:49

 

W poprzedniej notce (TUTAJ) zaprzeczyłem, jakoby aktualny był (w Polsce?) monteskiuszowski podział władzy na legislaturę, egzekutywę i jurysdykcję.

/źródło ilustracji: https://www.atohistoria.pl/ /

Mamy bowiem do czynienia z zupełnie innym podziałem „kompetencji”:

1.       EGZEKUTYWA PAŃSTWOWA wyposażona jest w zupełną (ogarniającą całą Ludność i Kraj) sieć agend, filii, wysuniętych placówek, zorganizowaną hybrydowo (kilka przenikających się hierarchii budowanych na różnych kryteriach) oraz w narzędzie sprawowania rzeczywistej, praktycznej władzy: prawo do doraźnych decyzji (wobec Kraju i Ludności) uzbrojone w uprawnienie do stosowania przymusu i przemocy i w monopolistyczne prerogatywy gospodarcze oraz polityczne;

2.       LEGISLATURA jest powoływana wedle mechanizmów ustalanych przez egzekutywę i z jej inicjatywy, spośród kandydatów wygenerowanych przez kamaryle (ew. lobbies) delegujące funkcjonariuszy i urzędników egzekutywy: w tym sensie legislatura realizuje cele wytyczone przez egzekutywę, co najwyżej korygując je „ukłonami” w kierunku Ludności i jej spontanicznych roszczeń;

3.       JURYSDYKCJA czuwa nad ustrojowo-systemową poprawnością działań legislatury i „wykonujących” prawo egzekutyw, czyli organów, służb i urzędów: te zaś mają walny wpływ na ustanawianie i funkcjonowanie legislatury, ale też „utrzymują” materialnie jurysdykcję, więc mają z jej strony wsparcie, niekiedy w postaci podporządkowania racji systemowo-ustrojowych (konstytucyjnych) – racjom „wyższym” ponad prawo i zasady oraz ponad prawa obywatelskie, a przy tym doraźnym (bo kryzys, bo wojna, itp.);

4.       Na tej podstawie twierdzę, że mamy do czynienia z pięcio-szczeblowym systemem-ustrojem, w którym Ludność jest przymusowym płatnikiem i dawcą, Kraj jest poligonem i spichlerzem, obywatelska samorządność jest co najwyżej „partycypacyjna” (dotyczy to też administracji lokalnej), średnie i duże podmioty organizują sobie satelicki-nomenklaturowy „rynek sterowany”, a egzekutywa tworzy Twierdzę Konstytucyjną z otuliną Pentagramu (mega-biznes, mega-media, mega-polityka, mega-służby, mega-przestępczość) – z jądrem nad-zarządzającym w postaci Państwa Stricte (TUTAJ);

5.       W tej strukturze sensem życia publicznego jest „stosunek do budżetu”, czyli relacja między tym co się musi doń włożyć i ile się zeń czerpie. Pięć szczebli podanych w kolejności powyższej – to coraz mniejszy obowiązek wkładu i coraz większe uprawnienia do czerpania, a Państwo Stricte nic nie musi, za to wszystko może, i do tego nic o nim nie jest wiadome nikomu (bywa, że nawet Głowie Państwa), ma też ono na to „papiery” konstytucyjne, systemowo-ustrojowe;

Czy nadal – po lekturze powyższego – ktoś widzi w Europie trójpodział władzy rodem z Monteskiusza? Charles Louis de Secondat baron de la Brède et de Montesquieu (1689–1755), autor „Système des Idées (1716)”, „De l'esprit des lois (1748)” czy „La défense de « L'Esprit des lois » (1750)” – to francuski filozof, prawnik i pisarz epoki Oświecenia. Słusznie pisał w „O duchu praw”: „Kiedy w jednej i tej samej osobie lub w jednym i tym samym ciele władza prawodawcza zespolona jest z wykonawczą, nie ma wolności.[...] nie ma również wolności, jeśli władza sędziowska nie jest oddzielona od prawodawczej i wykonawczej”.

W wikipedialnej zbiornicy cytatów można znaleźć taką sentencję Monteskiusza: „Człowiek wyrzeka się swych błędów najpóźniej, jak może”, i tuż obok: „Najgroźniejsze jest zepsucie tajemne – takie zepsucie, które się kryje”. To są słowa adresowane niemal wprost do twórców polskiej Transformacji, która z Polski uczyniła „potiomkinowską wioskę”, dając liczne fasady, za którymi nawet nie pustka, tylko przeciwieństwa tego co owe fasady udają.

Demokracja – to jedyny ustrój społeczny, którego nie da się zaprowadzić odgórnie, bo odgórność jest jej grzechem pierworodnym. Nie wystarczy napisać w Konstytucji (art. 2), że Polska jest demokratycznym państwem prawnym – jeśli potem zaprowadza się prawa, których nawet fachowcy nie ogarniają, a co dopiero lud. Nie wystarczy też napisać (art. 20), że podstawą ustroju gospodarczego jest społeczna gospodarka rynkowa, skoro w rzeczywistości gospodarka łączy w sobie nomenklaturowe monopole praktykujące „wolną amerykankę” i uciekające z zyskami za granicę. Trzeba też wreszcie pojąć (to wezwanie do Trybunału Stanu i Trybunału Konstytucyjnego oraz do Zgromadzenia Narodowego i do Głowy Państwa), że trzy akty różnej wagi (Konstytucja, Regulamin Sejmu, Ordynacja Wyborcza) są wobec siebie sprzeczne i w ten sposób stanowią „własność” każdego, kto prawem kaduka obejmie przywództwo nad wiodącymi polskimi kamarylami. Od dawna taki ustrój nazywam Mega-Neo-Totalitaryzmem (TUTAJ), wbrew opinii tzw. autorytetów, które na mój widok pukają się w czoło.

„Największym złem, na które cierpi świat, jest nie siła złych, lecz słabość dobrych” – to znów Monteskiusz. I kompletna dezorientacja maluczkich – dodam od siebie. W takiej sytuacji „Prawa natykają się zawsze na namiętności i na przesądy prawodawcy. Czasami przechodzą przez nie i barwią się od nich; czasem utkwią w nich i wrosną w nie” – to ostatni dziś cytat z oświeceniowego Francuza.

Gratuluję wszystkim, którzy powyborczo mają poczucie satysfakcji…