Każdy coś szerzy

2015-03-05 09:15

 

Na przykład dawny Bliski Wschód szerzył ideę wolnego handlu połączonego z ujednoliconym systemem „celno-fiskalnym”. Europa szerzyła najpierw filozofię (Hellada), potem Imperium Romanum, potem wartości chrześcijańskie (kolonizując kontynenty) a teraz idee demokracji i myślenie pluralistyczne. Ameryka szerzy hasła wolnościowe (wmawiając je na całym świecie siłą) i doskonałość techniczną w wydaniu militarnym. Arabia szerzy jedynomyślność co do nauczania Mahometa (choć sama z tą jedynomyślnością ma problemy). Rosja szerzy – mówiąc w skrócie – rurociągi, a wcześniej szerzyła prawosławie i umiłowanie cara aż po Arktykę i Alaskę, aż po Azję Centralną. Chiny szerzą tanie podróby wszystkiego (jak kiedyś Japonia), a niebawem będą szerzyć swoje gospodarczo-polityczne faktorie. Japonia dziś szerzy najwyższą jakość pracy, a także jej owoców. Europa razem z Ameryką szerzą najszerzej rozumianą innowacyjność i wiarę w możliwości sprawcze człowieka. Indie szerzą ukojenie w poszukiwaniu związków człowieka z uniwersum i opatrznością.

Szerząc – każdy co kto lubi – nikt nie jest w tym swoim przesłaniu niewinny. Na porządku dziennym są okrucieństwa na tle religijnym, ideologicznym, ekonomicznym, społecznym (wykluczenia kobiet, innych ras, inwalidów), międzypaństwowym. Leje się krew za wartości najwyższe, przy czym jakoś zawsze jest tak, że „moje” wartości najwyższe są ważniejsze niż „twoje”: to przecież oczywiste.

Najbardziej „wsobne”  były kiedyś Chiny, Japonia i Indie, ale już im to minęło.

Słyszę komentarze, na przykład, że Iran odpowiedział Ameryce „niezrozumieniem” jej „prośby” o ograniczenie badań nad energią zwaną potocznie jądrową, atomową, nuklearną. Jakoś tak komentatorzy większości stacji TV, które obserwuję, mają w różnych językach pretensje do Iranu.

Nikt nie pyta Ameryki, po kiego grzyba wysyła „prośby” do Arabów, Iranu czy Rosji. Mało jej własnych problemów? Potem znów świat będzie płakał nad gruzami pochłaniającymi spektakularnie kilka tysięcy miłujących wolność i niewinnych, choć nikt nie płacze nad tysiącami miesięcznie ginącymi od amerykańskich „próśb”.

Cóż, każde zwierzątko wie przecież, że jest jedyne na świecie... i swój tylko ogonek pochwali...

Może, gdyby te wszystkie szerzenia, o których mowa, odbywały się drogą pokazywania przykładów i wspierania w biedzie rozmaitej – to świat byłby może bardziej przeludniony, ale o wiele szczęśliwszy?