Kapitalizm

2015-07-23 12:02

 

Zacznę może od tego, że kapitalizm – jako uniwersalny ryt kulturowo-cywilizacyjny obecny zawsze i w każdej kulturze – jest czymś przyrodzonym Człowiekowi[1] i wywodzi się z instynktu monopolowego (jakkolwiek to brzmi).

Oznacza to, że Człowiek – zawsze i w dowolnych okolicznościach – gromadzi (dla siebie wyłącznie, przeciw „konkurentom”) tytuły do dochodu, czyli kapitały. Te tytuły – to instytucje lub całe konstelacje instytucji społecznych. Właściwie jest to bardziej złożone: chodzi o szczególną relację między tytułem do dochodu a instytucją kluczową. Wyjaśniam:

  1. Tytuły do dochodu można z grubsza „piętrować” następująco: predyspozycje (np. psychomotoryczne), gotowość (do pracy), kapitał techniczny (narzędzia, maszyny, obiekty), kapitał technologiczny (zestawy kapitałów technicznych), kapitał organizacyjny (sztuka korzystania z technologii), kapitał finansowy (sztuka operowania walorami, czyli kredytem, gwarancją, funduszem, ubezpieczeniem, budżetem), kapitał polityczny (sztuka optymalnych alokacji, czyli uruchamiania walorów i kapitałów „niższego rzędu”). „piętrowanie” polega na tym, że każda kolejna postać kapitału jest najbardziej efektywna, jeśli rzeczywistośc jest już „nasycona” poprzednimi formami;
  2. Instytucja kluczowa to taka, która wynika jako „produkt” z tygla instytucji społecznych „spolaryzowanych” ekonomicznie. Zrazu[2] (pierwotne hordy) było to Przywództwo, potem Zniewolenie, następnie Urodzenie, obecnie Własność, w przyszłości Kompetencja (czyli nie tyle wiedza i inteligencja umysłowa, ale certyfikowany „przydział” autorytetu). W okresie feudalizmu wystarczyło być „herbowym”, by korzystać z „nadań” albo przywilejów i immunitetów oraz stronniczych praw (własność była wtedy narzędziem wtórnym dla instytucji Urodzenia);

I tu dochodzimy do istoty: dopiero zestawienie ze sobą w „parę” którejś z postaci kapitału z aktualnie „obowiązującą” instytucją kluczową miało sens ekonomiczny osadzony w sednie gospodarki. Co z tego, że kmieć miał pole, narzędzia, zwierzęta i dom: ktoś dobrze urodzony mógł go w jedną minutę tego wszystkiego pozbawić – nie naruszając w niczym „obowiązującego” systemu-ustroju. Nie mówiąc już o „otoczce” kulturowej, np. obowiązkowego poboru czy prawa pierwszej nocy.

Współcześnie – warto to uwypuklić” – tylko „prawdziwa własność” jest tytułem do dochodu: właściciele dóbr powszednich mają tyle ograniczeń swojej własności (np. związanych ze standardami, certyfikatami, normami, procedurami, podatkami, akcyzami) – że mogą pozazdrościć tym właścicielom, którzy „podporządkowują sobie prawo”, a nie są temu prawu podlegli.

Ten kapitalizm, o którym czytamy w podręcznikach, czyli komercyjny, w moim przekonaniu uzyskał pierwsze podwaliny na początku ubiegłego tysiąclecia, rozwinął się w dobie tzw. rewolucji technicznej i „technicznej” urbanizacji, a dziś zdradza objawy wyczerpania swojej efektywności (wymaga kroplówek ze strony globalnej finansjery i polityki).

Pierwszym widomym znakiem komercjalizmu[3] była chyba symonia. Jej esencją było zagwarantowanie sobie przez najpotężniejszych feudałów włoskich urzędu papieskiego, ale handel godnościami i urzędami kościelnymi, sakramentami oraz dobrami duchowymi w średniowieczu rozplenił się tyleż niepostrzeżenie, co nieuchronnie. Oczywiście, że inwestowano w przyszłe dochody, które już Gregorius Magnus[4] grupuje następująco:  

  1. munus a manu (korzyści materialne) - wszelkie wartości pieniężne, dobra ruchome i nieruchome oraz prawa i przywileje skutkujące napływem bogactwa;
  2. munus a lingua (korzyści wynikające z poparcia) - słowne poparcie, publiczne pochwały, wspieranie w awansie,
  3. munus ab obesquio (oddawanie czci) - oddawanie czci itp.

Przypomnijmy, że w tej notce używam pojęcia „kapitał” jako „tytuł do dochodu”.

Rewolucyjny „czteropak” francuski [5]był spazmatycznym podsumowaniem niepowodzeń innego procederu komercyjnego: wkupywania się ludzi majętnych nie będących szlachtą w „zakon dobrze urodzonych”. Zauważmy, że choć wielu „przedsiębiorców” utrzymywało w praktyce dwory monarsze i magnackie – to na salony wpuszczani byli „kuchennymi drzwiami” (dobrze urodzeni nie parali się „pospolitymi zajęciami”). Ostatecznie sytuacja dojrzała do tego, by „urodzonych” odsunąć do lamusa, a na piedestał społeczny wstawić „właścicieli”. Spazmy francuskie – pisałem TUTAJ – oznaczały po-chwałę przedsiębiorczości, tej rzeczywistej, szlachetnej, bo co prawda nastawionej na własną korzyść, ale ukorzenionej w środowisku społecznym, żyjącej z brania na siebie (na własne ryzyko i rachunek oraz odpowiedzialność) zaspokojenia jakichś potrzeb realnych, można powiedzieć – rynkowych.

 

*             *             *

Można mieć pretensje do nauczycieli historii i wykładowców ekonomii o to, że się przeciętnemu Polakowi myli kapitalizm z komercjalizmem. Zatem w dwóch zdaniach porównajmy:

  1. Kapitalizm – to system-ustrój, wkomponowany w konkretne warunki kulturowo-cywilizacyjne, preferujący ponad wszystko gospodarowanie tytułami do dochodów, a gospodarowanie to polega na kreowaniu rozmaitych monopoli dochodowych poprzez tygiel instytucji społecznych. Gospodarowanie kapitałami (tytułami do dochodów) jest właściwe nie tylko społeczeństwom uprzemysłowionym;
  2. Komercjalizm to kulturowa postawa ekonomiczna, zakładająca dogmatycznie, że „wszystko musi się opłacać”, czyli że szacunek-rachunek dochodów powinien przekraczać sumę kosztów (własnych!!!) poniesionych na uzyskanie tych dochodów. Taka konstrukcja tej postawy daje przyzwolenie na przerzucanie kosztów własnych na kogoś innego oraz na przechwytywanie cudzych tytułów do dochodu;

Jaśniej jeszcze: w warunkach niekomercyjnych również mamy do czynienia z zarządzaniem (gospodarowaniem) tytułami do dochodu, tyle że nie ma w tym obecności „paradygmatu komercyjnego”. Ograniczanie pojęcia „kapitał” do komercyjnej własności majątku wytwórczego – jest nieporozumieniem, które odbija się na współczesnym zagubieniu ideowo-politycznym na tzw. lewicy: pochwała przedsiębiorczości jest w tych środowiskach „puszczeniem bąka”, a godne pochwały jest myślenie w kategoriach „zbudujemy nowe na gruzach starego”.

W tym sensie, nie przynależąc, życzliwie i pokornie czytam wciąż od nowa takie nauki jak „Laborem exercens” czy „Das Kapital. Ein Plädoyer für den Menschen. Unter Mitarbeit von Arnd Küppers”.

Tyle na początek

 



[1] Człowieka spośród innych organizmów żywych wyróżnia „uświadomione JA”, które jest podłożem egoizmu: tylko u Człowieka kooperacja ma charakter nie gatunkowy, tylko wyrafinowany, „skalkulowany” wedle interesów, a społeczny podział pracy nie jest naturalny, tylko jest „produktem” osobistych decyzji (wyboru miejsca w przestrzeni społecznej). W dowolnej „społeczności” flory i fauny interes jednostkowy jest drugorzędny wobec interesu „wspólnoty” i interesu gatunkowego. Rośliny i zwierzęta jak ognia unikają sytuacji, upragnionych przez człowieka, związanych z fenomenem WOLNOŚCI;

[2] Mowa o technicznej ścieżce rozwoju cywilizacyjnego (np. cywilizacje bliskowschodnie, Hellada, Rzym, Europa), a są jeszcze takie ścieżki, jak pionierska (Arabia, Rosja, dawna Mongolia), duchowa (Chiny, Indie) czy wegetarna (Indonezja, Indochiny, interior Afryki czy Amazonia, dawni mieszkańcy Ameryki Płn.);

[3] Wciąż ograniczam się do obszarów dominacji technicznej ścieżki rozwoju cywilizacyjnego;

[4] Grzegorz I, zwany: Wielki, Dialog lub Dwojesłow, łac. Gregorius Magnus, cs. Swiatitiel Grigorij Dwojesłow, papa Rimskij (ur. ok. 540 w Rzymie, zm. 12 marca 604 tamże) – z pochodzenia Rzymianin, papież (od 3 września 590 do śmierci), pierwszy mnich (benedyktyn) będący papieżem, ojciec i święty Kościoła katolickiego oraz prawosławnego (jako Grzegorz Dialogos). Zaliczony przez papieża Bonifacego VIII do grona czterech doktorów Kościoła, reformator Kościoła;

[5] Wielka Rewolucja 1789-1799, Rewolucja lipcowa 1830, Wiosna Ludów 1848, Komuna Paryska 1871. Początki Pedia opisuje następująco: Kryzys finansowy monarchii, pogłębiająca się niechęć do absolutyzmu i przywilejów stanowych, zdobywające coraz więcej zwolenników idee oświecenia i pojawienie się fenomenu opinii publicznej upowszechniły dążenia do reformowania państwa; rewolta stanów, zwłaszcza wykształconej inteligencji, pozbawionej perspektyw awansu politycznego w państwie, chłopów żądających zniesienia ciężarów feudalnych oraz pozbawionego praw miejskiego plebsu rewolucjonizowała nastroje. Ludwik XVI został zmuszony do zwołania Stanów Generalnych 5 maja 1789, które 17 czerwca uznały się za Zgromadzenie Narodowe, a 9 lipca przekształciły się w Konstytuantę dając początek Rewolucji Francuskiej 1789-1799. Pedia nie podaje, że „spirytus movens” Wielkiej Rewolucji były interesy „przedsiębiorców”. Np. słynny pamflet ze stycznia 1789 roku pt. "Czym jest stan trzeci?" ("Qu’est-ce que le tiers état?") autorstwa Emmanuela Sieyès'a wyraźnie – między populistycznymi hasłami – stawiał na cenzus majątkowy w polityce w miejsce „zużytego” cenzusu urodzeniowego;