Kartoteka polityczna

2014-05-08 07:45

 

Słucham Wałęsy, którego odpytuje jedna pani mediastka. Starszy pan rzucił fajny pomysł: należy politykowi założyć teczkę, w której gromadzić się będzie jego bezeceństwa, a kiedy przyjdzie czas – nie będzie trzeba śledztw, bo wszystko jasne, jest w teczce.

Wałęsa wyraził się tak w sprawie Putina. Ale jego pomysł znakomicie nadaje się do każdego polityka. Powinno się uruchomić specjalną komórkę w każdym miejscu, gdzie funkcjonują politycy, poczynając od gminy, skończywszy na organie konstytucyjnym. Ludzie specjalnie zaprzysiężeni mieliby jedno-jedyne zadanie: gromadzić „papiery” od obywateli, urzędów, sądów, organów. I w każdej kampanii wyborczej takiego delikwenta przygotowywać – elektronicznie – owe akty do powszechnego oglądu.

Nawet jeśliby ktoś złośliwie podsyłał do takiej kartoteki fałszywki – kandydat ma możliwość uprzedniego zareagowania (może zawsze, nawet bez kandydowania, w konkretnych sprawach prosić o sądową weryfikację zawartości swojej teczki).

By nie skończyło się, jak zwykle, na „odpowiedzialności politycznej”.

Proste?