Kastraci

2014-06-26 09:27

 

Błędem Sejmu (in corpore) było wczoraj to, że zaatakował Rząd, a nie Urzędników i Funkcjonariuszy, przez co pozwolił sobie na niespodziewaną zmianę przedmiotu obrad.

Zebraliśmy się – szanowni – by wziąć na ząb Rząd i jego sposób funkcjonowania nie mieszczący się w niczym. A zakończyliśmy obrady dając mandat Tuskowi do rozmów o przyszłej pracy Tuska w unijnej agendzie mającej coś wspólnego z polityką energetyczną.

Oj, dawno się tak nie przejmowałem. Zagęściłem interwały publikowania notek, ale moje najczarniejsze oczekiwania się spełniają: kamaryla Tuskowa wyślizguje się nie tylko odpowiedzialności za swój podły, paskudny, plugawy stosunek do Kraju, Ludności i Prawa, ale też zamyka gębę parlamentarzystom, każąc im obradować nie o tym, co chcą, tylko o tym, co serwuje Rząd! Kto tu kim kręci…?

Najpierw zauważmy, tym razem nienerwowo, co się rozgrywa:

  1. Ktoś z własnej lub cudzej inspiracji, dla zemsty, rozgłosu lub forsy albo dla zabawy nagrywa prominentów, jak załatwiają geszefty prywatne lub polityczne, używając do tego swoich możliwości wynikających z funkcji-stanowisk państwowych;
  2. Tak zwany „naród” egzaltuje się po pachy, a opozycja dostaje znakomite narzędzie do rozgrywek antyrządowych, które są wpisane w kod genetyczny każdej opozycji;
  3. Dla mediów i dla poważniejszych komentatorów życia publicznego jest znakomita okazja, by poprowadzić „cykl” pod tytułem „co rząd zdołał zrobić, a co spartaczyć” oraz z podtytułem „stan państwa, gospodarki, obywatelstwa”;
  4. Linia obrony obozu rządzącego idzie w kierunku: zbadamy uchybienia, dościgniemy nielegalnych podsłuchiwaczy, nie przestaniemy zbawiać Kraju by zadowolić Suwerena czyli Ludność (zwaną w Konstytucji – Narodem);
  5. Linia ataku na obóz rządzący zostaje przekrzywiona: prominenci są niemoralni (ginie knajpiane kupczenie sprawami Kraju i Państwa), rząd ma się wytłumaczyć (ginie nie profesjonalizm i niekompetencja oraz hipokryzja urzędników);
  6. Media zdominowane są wyborem: albo „ruscy”, albo my, oraz: kto przeciw rządowi ten rozbija Państwo. Nikt nie zauważa (choć wielu to mówi), że Państwo jest rozbijane nie przez tego, kto ujawnia, tylko przez tego, kto jest ujawniany;
  7. Ostatecznie glajchszaltuje się temat, przywracając tradycyjny konflikt PiS contra PO niuansowany interesami partii pomniejszych (PSL, TR, SLD, SP, itd.);
  8. „Rozliczeniowe” posiedzenie Sejmu zostaje zagospodarowane przez Tuska w sposób do granic bezczelny: jutro mam poważne rozmowy na temat fuchy, którą sobie załatwiam w Europie, potrzebuję waszego mandatu;
  9. Sejm, „uporządkowany” POPiS-owo i postawiony w dwuznacznej sytuacji, daje mandat Premierowi do rozmów w Brukseli, przy okazji przyznając niechcący (ileż razy tak został ograny!), że punkt 1 (powyżej) jest błahy;

PO-wskie mistrzostwo świata w ogłupianiu nieprzyjaciół polega na tym, że kamaryla nakryta na gorącym uczynku potrafi spowodować, iż w ciągu kilku dni ów gorący uczynek odkładany jest ad acta, a samo zdarzenie jest dobrym powodem, by wzmocnić sejmową legitymizację rządu. To jest to samo, co byłoby wtedy, gdyby ujawniono, iż grupa policjantów okrada i katuje obywateli, ale wobec zbliżającego się święta państwowego urząd gminy daje tej policji błogosławieństwo i wzmocnienie, aby stała na straży porządku publicznego.

Opozycja parlamentarna, media i obywatele – mając dobry powód, by wziąć na ząb rządzącą kamarylę – daje jej wsparcie do działań w stylu „o dalsze doskonalenie pracy rządowej” i pozwala zamknąć gorący temat w zamrażarce.

Dziś jestem mądry nad mądrości, i w tej konwencji zastanawiam się, czy po „wrzutce” Tuska (jadę do Brukseli, proszę o mandat do działania i rozmów) posłowie opozycji nie powinni gremialnie opuścić sali obrad, żądając, by przywrócono obradom sens pierwotny…

W praktyce prawnej, jaką znamy z filmów amerykańskich, rzadko kiedy pojawia się prawy, rozumny sędzia, który wznosi się ponad grę proceduralną nie mającą nic wspólnego ze sprawiedliwością, a opartą na takich patologiach jak „układ” z przestępcą (mniejsza kara za przyznanie się), świadek chroniony (donieś na innych, tobie nic się nie stanie), ataki ad personam na świadków (skłamał w sklepie 20 lat temu, więc teraz jest kłamcą), podważanie sposobu pozyskania dowodu (a nie jego wagi), manipulowanie przysięgłymi, różnice prawne między stanami, itd., itp. Chyba najbardziej spektakularny jest przypadek O.J. Simpsona. Jeden sąd, rozważając w procesie karnym zarzuty o to, że OJS zamordował byłą żonę i kelnera – uniewinnił go. Inny sąd, rozważając na gruncie cywilnym, zasądził od Simpsona odszkodowanie w wysokości 33,5 miliona dolarów dla rodzin zmarłych przyjmując, że Simpson pozbawił ich życia. Zgodnie z prawem stanu Kalifornia sąd cywilny nie był związany wyrokiem sądu karnego. Na koniec Simpson i tak wylądował za kratkami na co najmniej 9 lat, ale za napad z bronią w ręku w Las Vegas oraz porwanie. Jednym słowem, zdemoralizowany kryminalista, korzystając z celebryckiej pozycji wybitnego sportowca i sympatii „narodu”, wykręcał się skutecznie wymiarowi sprawiedliwości, a sam wymiar zapętlił się niczym węzeł gordyjski.

W polskiej praktyce sejmowej zamiast rozumnego i prawego sędziego mamy Marszałkinię gotową dla „szefa” na wszystko. Mam być szczery, to kiedy dziennikarze „łapali” co ważniejszych posłów przed rozpoczęciem obrad, a oni ze spokojem godnym stoików byli „ponad to” – coś mnie swędziało w intuicji. Zaś po „wrzutce” miałem minę gościa, który donosząc na policję o kradzieży zaczyna być odpytywany na okoliczność „co tam robiłeś”. Na koniec kamienny spokój Biernackiego po „wrzutce”, po minie widać było, że był w wąskim gronie przygotowującym ten „deal sejmowy”.

 

*             *             *

Oto trwa festiwal buńczucznych popiskiwań i tenorowych pomruków, w konwencji „czy ktoś mnie wreszcie posłucha, ratunku, nikt nie zwraca na mnie uwagi”.

Na mój wątły rozumek wczoraj doszło do spraw pozostających w zainteresowaniu Trybunału Konstytucyjnego (Art. 188 Konstytucji pkt 4: Trybunał Konstytucyjny orzeka w sprawach zgodności z Konstytucją celów lub działalności partii politycznych) oraz Trybunału Stanu (Art. 198 Konstytucji, pkt 1 i 2, o odpowiedzialności ministrów i posłów za naruszenie Konstytucji lub ustawy, w związku z zajmowanym stanowiskiem lub w zakresie swojego urzędowania).

Na tej podstawie powinno dojść do reasumpcji porządku obrad (wiem, wiem, łamaniec proceduralny), w każdym razie – sformułowawszy skargę konstytucyjną i odpowiednie wnioski – opozycja powinna domagać się ponownego zwołania Sejmu dla konkretnej sprawy, istotnej dla funkcjonowania Państwa, i rozważyć: czy poszczególne osoby nagrane przez fachowców, złamały prawo i Konstytucję. I podczas tych obrad – człowiek po człowieku – badać wypowiedzi w kontekście statutowych kompetencji tych osób, ale też badać sprzeczności drobne, np. takie, że za prywatne rozmowy płaci podatnik, że kłamie się co do tego, czyja była inicjatywa spotkania (czyj zatem interes), itd., itp.

Pedia: Reasumpcja (z łac. reasumptio) - ponowne rozpatrzenie sprawy przez ten sam organ połączone z równoczesnym uchyleniem skutków uprzedniego rozstrzygnięcia.

Możliwość reasumpcji zapewniona została we wszystkich głównych procedurach regulujących postępowanie przed organami państwa. Korzystanie z niej służy realizacji zasady szybkości i ekonomii postępowania, ponieważ pozwala organowi naprawić własne błędy bez potrzeby wdrażania długotrwałej dewolutywnej kontroli instancyjnej przeprowadzanej przez organ wyższego rzędu.