Katusze dżentelmena z pierwszego pokolenia

2010-02-22 13:20

 

KATUSZE DŻENTELMENA Z PIERWSZEGO POKOLENIA

 

Niełatwo być dżentelmenem

Na naszym świecie bożym

Ty co i rusz chcesz lepiej

Wychodzi jednak gorzej

 

Niełatwo pion utrzymać

Śród dworskich pień bohemy

Gdy słowo twoje czerstwe

I łapska jak bocheny

 

Niełatwo damom sprostać

W salonowym dowcipie

Bo co rozpoczniesz „wica”

To ci się „płenta” rypie

 

Niełatwo usiąść do stołu

I nie utracić twarzy

Gdy mylisz nóż z widelcem

A i beknąć się zdarzy

 

Niełatwo być dżentelmenem

Gdy słoma w butach uwiera

Gdy krawat niczym obroża

Dusi cię jak cholera

 

Niełatwo siorbać jest z lampki

Gdy chce się klina „czystej”

A tutaj winko cieniutkie

Masz zamiast wody ognistej

 

Niełatwo ręce powstrzymać

Gdy dekolt wielki zaiste

I biusty dwa niesforne

Kuszą nad wyraz sprężyście

 

Niełatwo jest bzdurzyć o rzeczach

Całkiem nieważnych i głupich

Gdy głowę ci zaprząta

Kto zbiory latoś kupi

 

Niełatwo jest patrzeć w lustro

Gdzie zamiast lica gładkiego

Pysk pszenno-buraczany

Wskazuje na gminne EGO

 

Niełatwo wstrzymać pierdnięcie

Po sutym podwieczorku

Skąd mogłem wiedzieć że oni

Nic nie jedli od wtorku?

 

----------------------------------------------- 

 

Łatwo jest popaść w zadumę

Nad świata złożonością

Którym rządzą jak swoim

Ci salonowi goście

 

I myśl się szczera rodzi

Jedna, a potem druga:

Możeby jednak od jutra

Z powrotem wrócić do pługa?