Kilka słów obywatelskich w debacie konstytucyjnej
Przyjmuję, że konferencja „Czy i jak zmieniać Konstytucję RP?” (29 marca 2011 r., Warszawa) jest jednym z aktów otwierających debatę konstytucyjną w Polsce.
Przyjmuję, że Polska i Polacy mają dość dobre doświadczenie w kreowaniu konstytucji:
- Konstytucja 3 Maja 1791
- Konstytucja Księstwa Warszawskiego
- Konstytucja Królestwa Polskiego
- Mała Konstytucja 20 II 1919
- Konstytucja Marcowa (1921)
- Konstytucja Kwietniowa (1935)
- Ustawa Konstytucyjna 17 IX 1947
- Konstytucja PRL
- Ustawa Konstytucyjna 17 X 1992
- Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej 2 IV 1997
Pozycję 1 na powyższej liście okrzyknięto jako drugą – po amerykańskiej (1787) – spośród demokratycznych, nowoczesnych konstytucji świata. Zupełnie nie pamięta się o konstytucji korsykańskiej (1755, Pasquale Paoli) i kozackiej (Pyłyp Orłyk, 1711 rok, Pacta et Constitutiones legum libertatumqe Exercitus Zaporoviensis), które były równie demokratyczne w wydźwięku, a do tego wcześniejsze.
Mniejsza o to.
Każda z demokratycznych konstytucji ogłasza, że naród jest suwerenem Państwa (Państwo rozumiemy jako organizację wyposażoną w uprawnienia do stosowania przemocy i przymusu, finansowaną przez obywateli i gości, zarządzającą dobrami, możliwościami i wartościami Kraju i Ludności).
Ale na tym suwerenitet obywatelski (narodowy, ludowy) się kończy. O obłudzie tej podstawowej deklaracji konstytucyjnej świadczy choćby fakt, że nawet w debatach konstytucyjnych czynnik „oddolny”, obywatelski traktowany jest co najwyżej jako „publiczność konsultacyjna”, a już na pewno nie jako partner elit eksperckich i politycznych.
W relacjach Państwo-Obywatel jest tak, że Państwo ma zawsze rację, Państwo ma zawsze czas, Państwo ma zawsze środki na utrzymanie i Państwo ma zawsze narzędzia marketingowo-propagandowe. W konfrontacji z Państwem Obywatel nie ma szans.
Właśnie pod tym kątem – odmawiania Obywatelowi racji i „donośnego” głosu nawet przy redagowaniu Konstytucji – przeglądam liczne propozycje zmian w Konstytucji (patrz choćby: „Ankieta Konstytucyjna”, ISP, marzec 2011).
Podstawowym „budulcem” instytucji zamrożonych (utrwalonych) w Konstytucji powinna być oddolna „piramida elekcyjna”, której podstawą jest Sołtys (w miastach i na wsiach): nazywam to Ordynacją Sołtysowską. Poczynając od Sołtysa opłacanego wprost przez wszystkich (nie tylko niektórych) wyborców – budowany powinien być Samorząd (mniejsza o ilość szczebli) wraz z organami lokalnymi, a tak pojęty „system samorządowy” powinien na zasadzie public collection kreować i kontrolować organy Państwa, w trzech jego monteskiuszowskich aspektach. Dodatkowym narzędziem społecznej kontroli nad Państwem (rzeczywistej, nieudawanej) powinna być instytucja Ombudsmana, ale nie w postaci „centralnego” Rzecznika, tylko w każdej gminie, niezależna i dożywotnia (przy prostych warunkach odwołujących), obierana w wyborach powszechnych, będąca kimś w rodzaju lokalnego męża opatrznościowego.
Ombudsman w każdym powiecie, w każdej gminie! Wybieralny w wyborach powszechnych! Dożywotnio, z zastrzeżeniami tak oczywistymi, jak okoliczność upadku moralnego czy prawnego. Z możliwością abdykowania.
Z uprawnieniem natychmiastowego, bezwarunkowego wstrzymania decyzji administracyjnych (urzędowych), a nawet sądowych – do wyjaśnienia! Z uprawnieniem udzielenia ochrony (azylu) komuś, kto się skarży lub w oczywisty sposób potrzebuje opieki! Z prawem powoływania społecznych (nie opłacanych) pełnomocników/współpracowników ilu tylko zapragnie. Z wynagrodzeniem w postaci 1 PLN miesięcznie od każdego mieszkańca mającego dochody (co chyba gwarantuje nieprzekupność). Z dożywotnim zakazem sprawowania jakichkolwiek innych urzędów. Z zakazem stronniczości politycznej czy religijnej. Z jedynym wymogiem: życiorys kryształowy pod względem prawnym i moralnym.
Wtedy centralne, od-sejmowe instytucje-urzędy Rzeczników Rozmaitych mogą być organami administrującymi (służebnymi) wobec Rady Ombudsmanów. Wspierać ich ekspertyzami prawnymi i konstytucyjnymi na przykład.
* * *
Jedyne zatem, co powinno się stać w najbliższym czasie – to poprawka konstytucyjna w sprawie powszechnej instytucji Ombudsmana.
A po kilku latach (można to zadanie „zadać” w poprawce konstytucyjnej) Rada Ombudsmanów uruchamia debatę konstytucyjną. Prawdziwą, obywatelską, w której eksperci i politycy są konsultantami, a nie wyroczniami i ostatecznymi redaktorami.
Nie, nie mam obawy, że prości Ombudsmani coś w tej sprawie „spieprzą”.
* * *
Poza tym fundamentalnym zarzutem, jaki przedstawiam powyżej – mam kilkanaście zarzutów konkretnych, odnoszących się do treści i do stosowania Konstytucji.
Oto trzy najbardziej kuriozalne:
1. Artykuł 104 uniezależnia Posła wobec instrukcji wyborców. Oznacza to, że dowolny kandydat może mi naobiecywać cuda-wianki, a kiedy na skutek tych obietnic zostanie wybrany jako poseł (senator) – pokazuje mi Art. 104 i mówi „zyg-zyg-marchewka, frajetrze!”;
2. Artykuł 20 Konstytucji ustanawia w Polsce Społeczną Gospodarkę Rynkową. To nie jest jakaś enigma, tylko konkretny pakiet ustaw L. Erharda: należy zatem po prostu „przetłumaczyć ustawy niemieckie i w komplecie je wdrożyć, po ew. dopasowaniu. Jeśli tak się nie dzieje – to mamy 12 lat działalności wbrew Konstytucji, w wykonaniu Parlamentu, Rządu i organów nadzorująco-kontrolnych;
3. Regulamin Sejmu jest sprzeczny z Konstytucją: ustanawia instytucję klubów i kół poselskich, dopuszcza dyscyplinę partyjną i – w rzeczywistości – zależność posła od innego posła albo nawet od nie-posła (czyli od przywódcy partyjnego, szefa klubu parlamentarnego);
UWAGA: Koncepcja społecznej gospodarki rynkowej została wprowadzony w życie przez Ludwiga Erharda, niemieckiego ministra gospodarki w rządzie K. Adenauera. Celem społecznej gospodarki rynkowej nie jest znalezienie złotego środka pomiędzy kapitalizmem a socjalizmem, ale takie gospodarowanie w ramach wolnorynkowego systemu gospodarczego, aby utrzymać wysoki wzrost gospodarczy, niski wskaźnik inflacji oraz niski poziom bezrobocia przy jednoczesnym zapewnieniu dobrych warunków pracy, systemie zabezpieczeń socjalnych i dostarczania dóbr publicznych na wysokim poziomie. Por.: Wikipedia.
* * *
Kiedy rozmawiam o tych sprawach z prawnikami-konstytucjonalistami, ich ulubioną odpowiedzią jest: wie pan, wszystko jest OK., logicznie, ale pan nie rozumie niuansów prawa, niuansów konstytucyjnych.
No, to ja się pytam: co to za Konstytucja, którą rozumieją tylko konstytucjonaliści, a nie rozumie suweren Państwa, czyli Obywatel?