Konsultacje

2010-12-22 05:43

 

Dostałem do konsultacji szkic dzieła. Kiedyś mówiło się, że magisterium to pierwszy stopień naukowy. Dziś już powszechnie wiadomo, że to jest po prostu próg do lepszego taryfikatora wynagrodzeń. Zatem dzieło nie będzie naukowe.

 

Jestem pełen uznania dla ludzi, którzy przychodzą do mnie ze swoimi próbkami. Oraz dla ostrzeżeń: uwaga, to nie ma być habilitacja!

 

Dzieło jest na temat Samorządu Terytorialnego w Polsce. Jego „rozmach” powala. W dobie Wikipedii można robić wyścigi ze stoperem w ręku, kto pierwszy napisze 50 stron, unikając przekroczenia limitu 20% cytatów (znaczy: wszystko będzie „ściągnięte”, ale część materiału będzie tak oczywista, że trzeba będzie zaopatrzyć to-to w cudzysłów i przypis). To nie żarty, ktoś Prezydenta pocieszał, że gdyby nie Wiki, wiele prac magisterskich powstawałoby dużo mozolniej.

 

Jestem zwolennikiem poglądu, że jeśli ktoś referuje jakiś temat, to powinien mieć własny na ów temat pogląd i umieć go wszczepić w referat, w prezentację „dorobku ludzkości” . Powinien być jak ta teściowa, która siedzi przy kierowcy i ma zdanie na temat jego stylu jazdy oraz na temat wszystkiego, co widać wokół.

 

Promotorzy mają zwyczaj pouczania swoich abiturientów, że „magisterka” to wyłącznie przegląd erudycji, swoiste „resume” studiów. Błądzą. Albo Mleczko, albo Sawka tysiąc lat temu narysowali taki skecz: chłopczyk, pięć kalkulatorów i tatuś pytający „no, synku, śmiało, dwa kalkulatorki i trzy kalkulatorki to ile razem będzie?”. Dobrze policzyłem? 2 + 3 = 5. Dobrze, chyba…

 

Czasy są takie, że erudycję nawet Prezydent ma w Wikipedii. Od Prezydenta i magistranta wymagać się powinno umiejętności operowania „kalkulatorami”, a nie ich liczenia. Do nauki wystarczy zatem jedna sztuka liczydełka. Jedna myszka i monitor. Jedna karta biblioteczna (to dla tych starszej daty). Reszta – w zwojach pod czaszką.

 

Powiem więcej, i na tym zakończę: większość moich szanownych koleżanek i kolegów, zwłaszcza w obszarze nauk społecznych, od zakończenia swojej uczelnianej edukacji nie posunęła się koncepcyjnie do przodu, dryfuje z wiedzą zawartą w czytanych raportach i wygłaszanych sprawozdaniach, mam niemal pewność, że „nie umieją” tego, za co dostali ocenę i dyplom Alma Mater. Gdyby jednak wymagano od nich zreferowania w dziele magisterskim własnych poglądów – danoby im szansę tak potrzebną każdemu inteligentowi, szansę rozwijania myśli, wygłoszonej w pierwszym dziele oddanym Ludzkości pod osąd.

 

Bo człowiek się cieszy jak dziecko, kiedy odkrywa, że myśli!

 

I to bywa zaraźliwe, inni też tak chcą, widząc go rozradowanego!

 

Bowiem rozwijać można wyłącznie myśl, która jest. Sprawozdania z tego, co inni wymyślili – nie da się rozwijać. Stąd mamy okastrowaną najczęściej z intelektu – inteligencję. Dyplomowaną dawno, tak dawno, że już nie pamięta ona, za co.

 

 

Kontakty

Publications

Konsultacje

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz