Koteria czy klasa średnia?

2011-09-21 18:52

 

Apologeci demokracji – której mimo wielkiej ściemy jeszcze nikt nie doświadczał – kładą wielki nacisk, a może tylko pokładają wielkie nadzieje na to, żeby ostoja owej demokracji i stabilizatorem demokratycznego ustroju była klasa średnia.

 

W moim przekonaniu, niewątpliwie amatorskim, klasę średnią stanowią ci przedsiębiorcy (biznesowi, społecznikowscy, artystyczni, twórczy), którzy będąc bezpośrednio, aktywnie zaangażowani w swoje przedsięwzięcia, mają z nimi do czynienia na bieżąco, osiągają z nich ponadprzeciętną satysfakcję (np. dochodową), a do tego ich sukces jest powszechnie uznawany, legitymizowany społecznie.

 

Tak rozumiana klasa średnia przewodzi (inwencją, inicjatywą, inspiracją, itd., itp.) lokalnej społeczności, reprezentuje ją przed wyższymi „meta-poziomami” politycznymi, np. przed Państwem. Wyzyskuje, ale na „przyzwoitym” poziomie, jakby usprawiedliwionym.

 

Klasy średniej, podobnie jak demokracji, w Polsce nie ma. Ci, co czerpią ponadprzeciętną satysfakcję ze swoich przedsięwzięć, dla lokalnych społeczności nie są raczej dobrodziejami i przywódcami, podejrzewani są zresztą o rozmaite niecnoty, a prawie na pewno żyją w komitywie z aparatem, niezależnie jak rozumieć to pojęcie. Albo działają nielegalnie, pomykając gdzieś po obrzeżach albo zupełnie z dala od regulacji prawnych.

 

Z oczywistych względów nie są też zwartą, świadomą siebie grupą społeczną, zdolną udźwignąć polityczne ciężary.

 

Na to wszystko „mam teczki”, choćby w postaci raportów firmowanych przez Profesora J. Czapińskiego, DIAGNOZA SPOŁECZNA – o ile zgodzimy się, że można te raporty czytać po swojemu. Kiedyś propagandową książkę zatytułowaną ZSRR, Gospodarka, Społeczeństwo, Demokracja – opisałem w taki sposób, korzystając z zamieszczonych tam tabel, że nawet moi profesorowie nie poznali tam Związku Radzieckiego, tylko jakiś zacofany kraj przed-rolniczy z enklawami nisko-przetwarzającego przemysłu i z naciskiem na nowoczesne zbrojenia i systemy inwigilacyjne.

 

Jeśli się uprzeć – niekoniecznie całym sobą – można za to wykryć coś, co ja w internecie rozpowszechniam jako Więcierz Mętny oraz Zatrzask Lokalny. Na tych dwóch mechanizmach budowane są lokalne koterie, ukorzenione w lokalnym aparacie.

 

Akurat te koterie są stosunkowo dobrze zgrane i świadome tego, co robią. Ale nie mogą pełnić roli przywódczej (choć uzurpują sobie prawo do rządzenia), bo nie reprezentują lokalnych społeczności, tylko je ciemiężą, a przynajmniej drenują je z dóbr, wartości i możliwości. Przeciwstawiają się im. Z bezsilną wzajemnością.

 

Alexis de Tocqueville raczył zauważyć całkiem dawno temu, że ‘współczesne narody nie mogą zapobiec wyrównaniu możliwości pojedynczych ludzi i ich związków (patrz: internet, media, informacja, możliwości przemieszczania – JH), ale stoją przed wyzwaniem, czy równość poprowadzi do nowego zniewolenia czy do wolności, do oświecenia czy do barbarzyństwa, do szczęścia czy nędzy”.

 

Dziś już wiemy, że najczęściej Ludzkość swoim wyzwaniom nie sprostała.

 

„Iluzją jest sądzić, że w dziedzinie polityki można obiecywać ludziom całkowita równość, a w dziedzinie społecznej nadal kazać im cierpieć skrajne formy nierówności (żywotne, narastające, utrwalające się – JH)” – to znów cytat z A. Tocqueville’a.

 

I co wy na to, posłowie in-spe?.

 

 

Kontakty

Publications

Koteria czy klasa średnia?

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz