Kropka. Próba redakcji „dot-model”.

2016-12-05 16:39

 

Jako, że dopieszczam już tylko książkę pod tytułem „Inwestytura”, a z doświadczenia wiem, że nie znajdzie się na nią wydawca „papierowy” – przekazuję „swoim” Czytelnikom ostatni fragment tej książki, zawierający propedeutykę modelu mogącego być, od biedy, modelem matematycznym. Oczywiście, tekst poniższy daje jedynie powód, by inaczej niż to się podaje w podręcznikach spojrzeć na zagadnienia gospodarcze (mając świadomość, jak bardzo uwikłane są one w procesy społeczne i polityczne), model nie zawiera żelaznych dowodów na swoją prawdziwość, jest postawieniem „problemu badawczego”.

Ale – biorąc na poważnie pogląd, iż lepszy niż pozostałe jest każdy koncept, który wyjaśnia choć o jedno zagadnienie więcej niż modele znane wcześniej – mam wrażenie, że z „pałacu ekonomii” nie tylko wynoszę, ale też wnoszę do niego fajną rzecz.

Zatem – miłej lektury.

 

*             *             *

Słowo „kropka” zostało tu wybrane jako nazwa modelu ekonomiczno-politycznego, opisującego współczesną (i nie tylko) gospodarkę, która ma już wymiary kontynentalno-globalne. Kropką oznacza się w naukach matematycznych tak zwany kąt prosty.

Symbolika kąta prostego posłuży nam do skonstruowania kluczowej dla poniższych rozważań przestrzeni polityczno-ekonomicznej. Zacznijmy od zdefiniowania Imperatywu Postępu.

Na pytanie, co jest wiodącą inspiracją dla działalności gospodarczej, uzyskujemy z podręczników, od nauczycieli albo w przysłowiowej kolejce w sklepie takie odpowiedzi jak: bogactwo, zysk, zaspokojenie potrzeb, ambicje, chytrość. Może to i prawda…

Moja odpowiedź – oparta na czterdziestoletniej z okładem edukacji w kierunku ekonomicznym – podąża dwiema ścieżkami:

1.       Pierwszym  z powodów, dla których – niemowlęciem – podejmujemy działalność gospodarczą i w niej trwamy – jest polepszenie status quo: pojęcie to wyjaśni się poniżej, a teraz poprzestańmy na tym, że status quo to jest relacja między pracą a konsumpcją (jego poprawa polegać więc ma na maksymalizacji konsumpcji i minimalizowaniu pracy);

2.       Drugim z powodów, dla których podejmujemy działalność gospodarczą, jest magnificencja, czyli wzrastanie, potężnienie: człowiek nigdy nie jest zadowolony ze swojej kondycji mierzonej rozmiarem mieszkania, zakresem wiedzy, posłuchem u pobratymców, itd., itp., zatem robi wiele, a nawet wszystko, by osiągnąć w tych sprawach monumentalność;

Mamy więc – jako ludzie – osobliwy, dualny paradygmat postępu, co w bardzo schematycznym uproszczeniu można przedstawić tak:

Paradygmat postępu, inspirujący do działania jednostkę (indywiduum, osobę) oraz jej konstelacje: rodzinę, sąsiedztwo, wspólnotę, środowisko, firmę, organizację, naród, społeczeństwo,

Ustawiczne poprawianie status quo własnego i własnej konstelacji

Minimalizacja uciążliwości, przykrości, trudu, obowiązku, fatygi, tego co niechciane: człowiek instynktownie, intuicyjnie, emocjonalnie i poznawczo – ucieka od tego

Maksymalizowanie konsumpcji tego co pożądane, użyteczne, pożywne, bezpieczne, miłe: człowiek wszystkimi swoimi możliwościami dąży ku temu

Magnificencja własna, a pośrednio własnego dzieła i otoczenia

Pomnażanie własnej potęgi, mierzonej siłą, władzą, bogactwem, urodą, majątkiem, liczebnością krewnych i sojuszników, reputacją

Pomnażanie własnego prestiżu, autorytetu, chwały, kultu, piedestalności, estymy, popularności, wziętości – czyli w sumie: tabu

 

Tabela – zawierająca 4 elementy imperatywu postępu – opisuje nam w największym możliwym skrócie pojęcie quattro-homo, człowieka „czteronapędowego”.

Poprawa status quo i magnificencja własna pozostają wobec siebie - symbolicznie, w modelu - pod kątem prostym, wyznaczając przestrzeń kartezjańską (euklidesową), po której buszuje ludzki paradygmat postępu. 

Paradygmat postępu jest – w moim przekonaniu – wdzięcznym tematem dla filozofów-antropologów, natomiast wyzwaniem dla ekonomistów są dwie najważniejsze potrzeby ekonomiczne ze środkowej kolumny tabeli: poprawa status quo oraz magnificencja.

Obie te potrzeby są zagospodarowywane przez indywidualną i/lub zbiorową (wspólnotową, społeczną, cywilizacyjną) Pasjonarność, poprzez nią manifestując się jako „kariera”.

Warto – w sprawie pojęcia „postęp” i „kariera” – włączyć tu do rozważań dygresję o „outsourcingu”. Pojęcie to oznacza, że podmiot gospodarujący (człowiek, wspólnota, rodzina, firma, środowisko, organizacja) odsyła-pod-zleca działania uboczne, wspierające (auxiliares) poza swoją podstawową działalność, sobie pozostawiając tylko to, co ocenia jako swoją działalność główną. Postęp można wiec rozumieć jako miarę udziału outsourcingu w gospodarowaniu: im więcej wyspecjalizowanych operatorów-dostawców-usługodawców zaangażowanych jest w budowę mojego sukcesu, im mniej zajmują się „dodatkowościami” – tym bardziej doświadczam postępu.

Brzmi to jak dotąd niewinnie, ale jeśli życiowe funkcje gromadzimy w trzech grupach, to zauważamy, że w sferze Metabolizmu, Prokreacji i Biopolityki (trzy meta-funkcje życiowe) człowiek i jego konstelacje odsyłają wszystko co związane z fatygą – do wyspecjalizowanych „służb” (jedzenie czy odzież oraz medykamenty przyrządzają fachowcy, w dziedzinie prokreacyjnej człowiek sobie pozostawia tylko to co radosne, stosując antykoncepcję i podobne ratunki od fatygi, w sferze gry wszystkich ze wszystkimi o wszystko przestrzeń ludzka jest nasycona przepisami, prawami, standardami, itp.).

Oto rysunek, który za chwilę poddamy wielokrotnej obróbce, wykorzystując magię tzw. przestrzeni kartezjańskiej[1], wyznaczanej przez dwa kierunki usytuowane względem siebie pod kątem prostym:

Budowę naszego „modelu kropkowego” (dot-model, od kropki przyjętej powszechnie jako oznakowanie kąta prostego) rozpocznijmy od przypomnienia twierdzenia Pitagorasa dla tzw. trójkątów prostokątnych, czyli takich, w których jeden z kątów jest prosty(poniżej: kąt C)[2].

Spróbujmy teraz naszą kartezjańską przestrzeń opisać słowami obrazującymi gospodarkę, politykę, społeczeństwo, czyli sprawy nazywane publicznymi. W tym celu wyróżnijmy trzy predyspozycje Człowieka:

1.       Naturalna Żywotność Ekonomiczna – czyli ludzka zapobiegliwość dojutrkowa, która każe „postarać się”, aby „się mieć” (oznakuję ją NEV[3]);

2.       Przedsiębiorczość – czyli taka zapobiegliwość, która sięga dalej w czasie (nie jest dojutrkowa) i obejmuje nie tylko siebie, ale też otoczenie:(rodzinę, wspólnotę, środowisko (znak: PP);

3.       Polityka – czyli taka zapobiegliwość, która monopolizuje decyzje akumulacyjne[4] i alokacyjne[5] przedsiębiorców (PP) i zwykłych ludzi (NEV): oznakujmy ją AAP;

Naszą kartezjańską przestrzeń uczyńmy zatem publiczną: rysunek poniżej obrazuje przede wszystkim, jak ograniczona jest w swojej aktywności Przedsiębiorczość i Polityka, kiedy domyka ją „od góry” Naturalna Żywotność Ekonomiczna.

Inaczej: „net Hercules contra plures”, bezwładność „masy zwykłych ludzi” ogranicza swobodę działania zarówno przedsiębiorców, jak i polityków: zwykli ludzie bowiem dążą do „samozaspokojenia” w sposób dojutrkowy, nie myśląc o otoczeniu i nie myśląc o oszczędzaniu-akumulacji. To, oczywiście, uproszczenie podkreślające wyrazistość różnic, bowiem tak naprawdę w każdym „zwykłym człowieku” jest trochę przedsiębiorcy i trochę polityka. Uproszczenie to jednak jest bezcenne, jeśli – korzystając z rysunku nieco powyżej – zauważymy, że w ten sposób „zwykły lud” moderuje, wycisza imperatyw postępu, tłumiąc go „od góry” niczym przykrywka garnka.

Nasz trójkąt cały czas będziemy rozumieli jako „prostokątny”, bo wyznacza on kartezjańską przestrzeń gospodarczą (perpendikularność [6]„status quo” i „magnificencji”). Z drugiej jednak strony jest oczywiste, że wzajemne relacje pomiędzy liczebnością PP, AAP i NEV jest zmienna. To zaś oznacza, że – co prawda – nadal aktualna jest pitagorejska reguła

(PP)2 + (AAP)2 = (NEV)2

czyli zsumowana siła przebicia, moc sprawcza, morale Przedsiębiorczości i Polityki są równe morale „masy zwykłych ludzi”, ale – przy różnych liczebnościach wzajemnych – rachunki ekonomiczno-polityczne różnią się, operują całkiem innymi liczbami. Inaczej: poszczególne trójkąty mogą mieć różne kształty, byle zachowały „kąt prosty” między status quo a magnificencją:

W zachodniej literaturze społecznej często spotyka się pojęcie „społeczeństwa obywatelskiego” i jego wyznacznika w postaci „klasy średniej”. Owa „klasa średnia” miałaby się cechować: trzystopniowym wykształceniem formalnym (dyplom szkoły wyższej), profesją elitarno-inteligencką (medycy, prawnicy, inżynierowie, naukowcy, żurnaliści), wyznawaniem burżuazyjno-mieszczańskich wartości , klubowym stylem życia opartym o ustawiczne debaty i intrygi, skłonnością do nazywania i „nosicielstwa” etosów, identyfikacją-tożsamością obywatelską (misją społeczną). Zakłada się w tym koncepcie, że „klasa średnia” stabilizuje życie społeczne-polityczne-gospodarcze.

W odpowiedzi na ten koncept przeciwstawiam mu koncept ustawicznych zmagań o „kształt trójkąta”, czyli o wzajemne relacje liczebnościowe między NEV, PP i AAP.

Rysunek poniższy pokazuje, jak takie zmagania wyglądają: otóż na stykach między poszczególnymi „liczebnościami” mamy do czynienia z ustawicznym prozelityzmem, przeciąganiem jednych ku drugim[7].

Dlatego rzeczywista liczebność „autentycznych przedsiębiorców”, „rasowych polityków” czy „prawdziwie zwykłych ludzi” różni się od tej, jaką są w stanie podać badania statystyczne. Na stykach (między liniami liczebności) mamy zaś narożniki (kąty) obrazujące ów prozelityzm.

1.       Między przedsiębiorcami i politykami „przepychają” się racje mnożnikowo-witaminizujące oraz akumulacyjne z racjami nadzorczo-monopolistycznymi: powstaje osobliwa warstwa społeczna realizująca „spisek-zmowę” przeciw Ludowi (partnerstwo prywatno-publiczne?), dlatego kąt ów nazywam „marksowskim”, a po stronie Ludu zamieszczam lewicowe zawołanie Égalité (równość);

2.       Między ludem a przedsiębiorcami „przepychają” się racje dojutrkowe (dajcie nam po prostu żyć) z racjami mnożnikowo-witaminizującymi: powstaje osobliwość społeczna w postaci związków zawodowych, która pośród swoich wewnętrznych antagonizmów wykluwa postulat przeciw politykom: wyregulujcie system-ustrój: u polityków rodzi to konserwatywne-zachowawcze zawołanie Fraternité (braterstwo);

3.       Między politykami a ludem „przepychają” się racje alokacyjno-nadzorczo-monopolistyczne (władcze, państwowe) z racjami dojutrkowymi, przetrwaniowymi: w ten sposób powstaje jeszcze inna osobliwa warstwa, formacje siłowe, które dybią na dorobek przedsiębiorców: to jest dobry powód, by przedsiębiorcy (biznesowi, artystyczni, naukowi, społecznikowscy-pozarządowi) tworzyli własne samorządy i prawicowo wołali Liberté (wolność);

Gdyby można było „skasować-odrzucić” narożniki-kąty – uzyskalibyśmy rzeczywisty „trójkąt prostopadły” obrazujący relacje społeczne, polityczne, ustrojowe, gospodarcze, a – uwzględniając „kwadraty” – relacje między „siłą moralną” trzech podmiotów.

nie „klasa średnia” stabilizuje „system”, tylko – na razie użyjmy matematyki – wielkość powierzchni „trójkąta”, jaki tworzą linie liczebności NEV, AAP i PP.

Dla porządku odejmijmy od tej powierzchni – trzy małe powierzchnie kąta gromadniczego, kąta fiksowniczego i kąta siłowniczego.

Jak wiadomo, powierzchnia trójkąta jest wtedy największa, jeśli jego podstawa równa się jego wysokości[8]. Obojętne, który bok przyjmiemy za podstawę: najwygodniej jest przyjąć którąś z przyprostokątnych, czyli linię liczebności przedsiębiorców albo linię liczebności polityków. Wtedy ta druga przyprostokątna będzie wysokością trójkąta. Inaczej: największą powierzchnię ma trójkąt najbardziej „pucołowaty”. To zaś oznacza, że najbardziej stabilny system to taki, w którym liczebność przedsiębiorców (akumulujących) i polityków (alokujących) – są równe.

My już wiemy, że tę liczebność można „regulować” manipulując prozelityzmem w poszczególnych kątach-narożnikach.

Skoro przyjęliśmy, że najbardziej zbawienny, ozdrowieńczy i stabilizujący wpływ na Gospodarkę-System-Ustrój ma możliwie największa pucołowatość naszego trójkąta – zastanówmy się, kiedy stabilizacja się „kruszy-sypie”. Ekonomiści przywiązani są do słowa „równowaga” (gospodarcza), więc czasem i tu użyte będzie to słowo.

Pierwszy (górny) poziom destabilizacji

Procesy destabilizacyjne rozpoczynają się od chwili, kiedy wzajemne relacje liczebności (morale) w systemie-ustroju ułożą się w tzw. trójkąt Keplera, oparty na tzw. Złotej Proporcji:

Powtórzmy: kedy „pucołowaty” trójkąt traci na „pucołowatości”, a jego linie liczebnościowe (boki) przekraczają „złoty podział” – rozpoczyna się destabilizacja.

Wielu z największych matematycznych umysłów w historii, przez co najmniej 2400 lat, od Pitagorasa i Euklidesa w starożytnej Grecji, przez średniowiecznego włoskiego matematyka Leonarda z Pizy i renesansowego astronoma Johannesa Keplera, do współczesnych naukowców takich jak oksfordzki fizyk Roger Penrose spędziło niezliczone godziny nad tym prostym złotym podziałem i jego własnościami. Jednakże fascynacja złotą proporcją nie jest ograniczona jedynie do matematyków. Biolodzy, artyści, muzycy, historycy, architekci, psycholodzy, a nawet mistycy zastanawiali się i debatowali nad przyczynami jego powszechności i własności. W rzeczywistości, można prawdopodobnie powiedzieć, że złoty podział inspirował myślicieli wszystkich dziedzin bardziej niż żadna inna liczba w historii matematyki[9].

Euklides (ok. 325 – ok. 265 p.n.e.) w swoich „Elementach” (gr. Στοιχεῖα, Stoicheia – pochodzący z IV wieku p.n.e. traktat arytmetyczny i geometryczny autorstwa, obejmujący swym zakresem podstawowe zagadnienia obu tych nauk) podał pierwszą pisaną definicję złotego podziału nazwaną w tłumaczeniu na polski „w złoty sposób” (gr.: ἄκρος καὶ μέσος λόγος). Za Pedią: „Elementy” ukształtowały sposób myślenia o teoriach matematycznych i stały się wzorcem do naśladowania w wielu dziedzinach nauki. Są klasycznym przykładem metody dedukcyjnej i świadectwem siły rozumowania formalnego opartego na logice. Uznawane są za jedno z najsłynniejszych dzieł naukowych w historii ludzkości.

Najwięcej o Złotej (Boskiej) Proporcji dowiadujemy się z rozprawy „De Divina Proportione”, trzytomowego dzieła Luca Pacioliego opublikowano w 1509. Pacioli, franciszkański mnich, znany jest głównie jako matematyk, ale był również wyedukowanym pasjonatem sztuki. De Divina Proportione zgłębia matematykę złotego podziału. Chociaż często mówi się, że Pacioli doradzał użycie złotego podziału w celu uzyskania pięknych, harmonijnych proporcji, Livio wskazuje, że ta interpretacja jest związana z błędem z 1799 roku, a Pacioli w rzeczywistości zalecał stosowaniewitruwiańskiego[10] systemu proporcji. Pacioli zauważał również katolickie, religijne znaczenie podziału, z którego bierze się tytuł pracy. Ilustrowana rysunkami wielościanów foremnych autorstwa Leonarda da Vinci, długoletniego przyjaciela i współpracownika Pacioliego, „De Divina Proportione” miała duży wpływ na pokolenia artystów i architektów[11].

Szwajcarski architekt Le Corbusier, sławny ze swojego wkładu we współczesny styl międzynarodowy, oparł swoją filozofię projektowania na harmonii i proporcjach. Jego wiara w porządek matematyczny wszechświata była blisko związana ze złotym podziałem i ciągiem Fibonacciego, który opisał jako „rytmy widoczne dla oka i wyraźnie powiązane ze sobą. A rytmy te są podstawą wszelkich działalności człowieka. Wybrzmiewają one w człowieku przez nieuchronność organiczną, tę samą, która powoduje wyprowadzenie złotego podziału przez dzieci, starców, dzikusów i wykształconych”[12].

Drugi (dolny) poziom destabilizacji

Poniżej tego poziomu mamy już nieład, system-ustrój „się sypie”, zaczynają się niepokoje społeczne. Opisując ten poziom również odwołam się do doświadczenia naukowego, tym razem ekonomisty i socjologa, Vilfredo Pareto. Ale zacznijmy od innego nazwiska.

Joseph M. Juran – był doradcą w sprawie jakości „inżynierskiej” i jakości „menedżerskiej”. Jako fachowiec poważnie traktujący swój zawód – śledził rozmaite koncepty opisujące rzeczywistośc „z lotu ptaka”, interesowały go zagadnienia układów-systemów-organizmów. W ten sposób – zainspirowany został pracami Vilfredo Pareto.

Pomijając kulisy jego codziennej pracy doradczej – sformułował pogląd o istnieniu „rozkładu-proporcji-dystrybucji”, którą początkowo wyrażał jako  „the vital few and the trivial many” (kluczowych nielicznych i błahych licznych), a potem przeredagował na: „the vital few and the useful many” (stanowiąca nieliczność a użyteczna większość). Nazwał to – z szacunku do dorobku Pareto[13] – jego imieniem. Wyrazić ten koncept można krótko i dosadnie: 80% tego co istotne (decydujące, stanowiące) znajdujemy w 20-procentowej przestrzeni. Przeszukiwanie przestrzeni „poza 20%” w poszukiwaniu pozostałych elementów istotnych jest „kosztowne” i mało efektywne.

Możnaby – trzymając się formaliów – proporcję 80/20 uznać za konfabulację (na pocieszenie: konfabulowała większość najwybitniejszych mędrców Hellady). Ale znajduje ona potwierdzenie w potocznym doświadczeniu, w rozmaitych dziedzinach. Sam Pareto badał relacje (prawa?) ekonomiczne w związku z relacjami (prawami?) społecznymi. Miał skłonność do odziewania swoich konceptów filozoficznych w upierzenie matematyczne, co przydawało im „naukowości”. Przedmiotem jego badań  były elity społeczne (ich „krążenie”, czyli reprodukcja), związane z tym zagadnienia dystrybucji dostatku w powiązaniu z ustrojem decydującym o alokacjach (on nazywał to inaczej, formułując tzw. „optymalność w sensie Pareto”)[14].

Najprawdopodobniej Jurana zainteresował paretowski koncept kontredansu „residuów” i „derywacji”. Pareto poświęcił tym fenomenom wiele uwagi, ja skłaniam się ku takiemu uproszczonemu ich pojmowaniu, że „residuum” definiuje JAKOŚĆ, zaś „derywacja” definiuje ILOŚĆ. Na glebie derywacji - wyrastają residua, ale działa to też w drugą stronę: residua dają pojęcie o tym, jaka jest derywacja. Jakość (nieliczna) i Ilość (tożsama z powszechnością) są wobec siebie jak AKT wobec TŁA, jak SŁOWO wobec MYŚLI.

Konsekwencją kontredansu residuów i derywacji jest zagrożenie nierównowagą, jeśli proporcja 80/20 zostanie naruszona (dziś mam na myśli „nadprogramową” koncentrację „kapitału gospodarczego” i/lub takąż koncentrację „kapitału politycznego”). Można to wyjaśnić w prostych słowach: jeśli „tłem”jest Akumulacja, a „aktem” Alokacja – to źle jest, kiedy wąska garstka decydentów rozporządza inwestycjami licznych przedsiębiorców, ale też kiedy „tłem” jest Alokacja, a „aktem” jest Akumulacja, to źle jest, kiedy wąska grupa przedsiębiorców (tzw. oligarchów) steruje decyzjami licznej biurokracji.

Interesujące jest tu położenie Naturalnej Żywotności Ekonomicznej, czyli Ludu, zwykłych ludzi, zainteresowanych po prostu domatorskim przeżyciem dojutrkowym. W pobliżu górnego poziomu destabilizacji mamy do czynienia z pogarszająca się drożnością migracji społecznej: coraz trudniej jest awansować, ustawić się w życiu. Ale w pobliżu dolnego poziomu destabilizacji mamy do czynienia z mnożeniem się wykluczeń (o awansach NEV nie ma już nawet mowy), a Lud może sobie „wybierać”, czy woli skrajny wyzysk (praca za grosze nie pozwalające się reprodukować) – czy skrajny ucisk (opresyjność urzędów, organów, służb i tworzonego przez nie prawa): i tak doznaje jednego i drugiego.

Rysunek tuż powyżej – kończy skróconą relację z procesu analitycznego. Podkreślając, że mamy do czynienia z konfabulacją, czyli projektem modelu, wymagającego studiów nad danymi liczbowymi i nad strukturą społeczną – pozostawiam Czytelnika z otwartym pytaniem: jeśli prawdą jest, że ludzki (społeczno-gospodarczy) imperatyw postępu rozpostarty jest na czterech filarach (stąd pojęcie „quattro-homo”), a nie sprowadza się tylko do zysku i władzy – to czy można przyjąć, że dla Ludu (zwykłych ludzi pracy codziennej) najlepiej jest, aby moc sprawcza (Morale) przedsiębiorców było równoważne mocy sprawczej (Morale) polityków, a obie te zsumowane moce były – jak w twierdzeniu Pitagorasa – równe mocy sprawczej (Morale) Ludu?

I czy – jeśli przedsiębiorcy i politycy „przeciągają” (ogłupiają) część Ludu na swoją stronę – to wychodzi z tego dramatyczna w skutkach nierównowaga, samonapędzająca się, grożąca zapaścią gospodarczą i dekonstrukcją systemu-ustroju?



[1] Aby uniknąć złożonych wywodów matematycznych, przestrzeń euklidesową-kartezjańską opiszmy w skrócie jako taką, którą wyznaczają dwa albo trzy wektory pozostające wobec siebie pod kątem prostym: taką przestrzeń wykorzystują np. mapy (dwa wymiary) albo wizualizacje urvanistyczno-architektoniczne (trzy wymiary);

[2] Przepraszam Czytelników wyćwiczonych w myśleniu matematycznym: dając uwagi szczegółowe i obrazkowe, dla wyćwiczonych będące banalnymi – dbam o tych, którzy w matematyce mają mniej wprawy lub mniej dla matematyki serca;

[3] NEV – od angielskiego tłumaczenia: Natural Economic Vitality;

[4] Akumulacja – to w ekonomii gromadzenie-wydzielanie części dochodu w celach inwestycyjnych, mnożnikowych, witaminizujących działalność gospodarczą. Zdolność do akumulowania ma każdy uczestnik procesów gospodarczych (również NEV), ale PP czynią to świadomie, z wyrachowaniem, używając wyrafinowanych sposobów;

[5] Alokacja – to w ekonomii typowanie (odruchowe albo w wyrafinowanym procesie decyzyjnym), na co konkretnie, i gdzie konkretnie przeznaczyć potencjał uprzednio akumulowany (ekonomiści ten potencjał często nazywają Oszczędnościami, co nie ma nic wspólnego z ciułaniem grosza, tylko symbolizuje rezerwy, nie zużyte od razu, zachowane do rozporządzenia nimi później;

[6] Perpendicurar – ang.: prostopadły;

[7] W niniejszym modelu nie omawiam, dlaczego życiowe funkcje (w ujęciu zbiorowym-społecznym-kulturowym), czyli Metabolizm-Prokreację-Biopolitykę przyporządkowałem odpowiednio Ludowi-Przedsiębiorcom-Politykom;

[8] Patrz: lemat 2.2 w opisie metody Steinera w połączeniu z lematem 3.3 dowodu Edlera i w połączeniu z lematem 6.1  twierdzenia Zenodora, https://www.msn.uph.edu.pl/smp/msn/5/43-48.pdf ;

[9] Mario Livio,”The Golden Ratio: The Story of Phi, The World's Most Astonishing Number”, str. 6;

[10] Marcus Vitruvius Pollio – rzymski architekt żyjący w I w. p.n.e. Był konstruktorem machin wojennych za panowania Juliusza Cezara i Oktawiana Augusta. Twórca tzw. człowieka witruwiańskiego - wizerunku nagiego mężczyzny wpisanego w okrąg i kwadrat, symbolizujące ruch (własną wersję tego wizerunku upowszechnił później Leonardo da Vinci);

[11] Por: Pedia;

[12] Le Corbusier, “The Modulor” ,str. 25, cytat w: Padovan, Richard, Proportion: Science, Philosophy, Architecture (1999), str. 316;

[13] Vilfredo Federico Damaso Pareto (urodzony jako Wilfried Fritz Pareto) włoski inżynier (zasady równowagi ciał stałych), socjolog (socjo-ekonomia), ekonomista (mikroekonomia), politolog (teoria krążenia elit), filozof, współzałożyciel tzw. matematycznej szkoły ekonomii w Lozannie;

[14] Pedia podaje taki przykład Kowalskiego i Malinowskiego: Kowalski ma początkowo pewien zasób chleba, a Malinowski pewien zasób wody. Ponieważ obaj chcieliby mieć i jedno i drugie dobro, to zaczną wymieniać chleb na wodę. Jeżeli Kowalski ma tylko chleb, to pierwszy kubek wody będzie dla niego bardzo cenny i skłonny będzie do oddania dużej ilości chleba. Analogicznie, Malinowski będzie skłonny wymienić dużą ilość wody w zamian za kromkę chleba. Zgodnie z prawem malejącej użyteczności krańcowej w miarę kontynuowania wymiany ich skłonność do poświęcania jednego dobra w zamian za drugie będzie maleć. Ostatecznie osiągnięty zostanie taki punkt, w którym dalsza wymiana nie będzie już możliwa. Kowalski za kolejną kromkę chleba będzie sobie życzyć coraz więcej wody, a Malinowski za kolejny kubek wody będzie chciał coraz więcej chleba. W ten sposób osiągnięty został punkt optimum w sensie Pareto. Jeżeli bowiem chcielibyśmy Kowalskiemu dać kolejny kubek wody, to musielibyśmy zmusić Malinowskiego do wymiany, pogarszając tym samym jego sytuację (albowiem, gdyby jego sytuacja miała się poprawić, to do wymiany doszłoby dobrowolnie);