Krótka historia feudalizmu podatkowego

2013-08-05 11:46

 

To jest mini-traktaciątko o tym, jak i dlaczego obywatel stawał się podatnikiem, a może na odwrót. Liczę na wywołanie tematu.

Na początku było normalnie, jak w każdym „lotnym stadzie”: osobnicy o najwyższej pozycji politycznej byli „z klucza” tymi, którzy przechwytywali cały „dochód” społeczności. Nie było ani podatków, ani public collection, wódz zarządzał całym dobrem. Oczywiście, jeśli miał minimum rozumu – nasyciwszy się oddawał resztę stadu-hordzie, niekiedy nawet nie wnikając w mechanizm dalszego podziału, zostawiając to „niższym rangą” albo wprost grze wszystkich ze wszystkimi o wszystko.

Z czasem wykrystalizowały się ze stada „gospodarstwa domowe”: horda ludzka w oczywisty sposób wykreowała dwa rodzaje „budżetu”: wodzowie (elita) przejmowali nadal wszystkie nowe zdobycze hordy, ale już nie tylko oni mieli prawo odkładania majątku. Powstał hierarchiczny mechanizm dzielenia dorobku wspólnego: tyle dla wodzów (w tym szaman-mag), tyle dla drużynników (w tym zawodowi wojownicy), tyle dla „niezbędnych fachowców” (wynalazców, strategów, złotych rączek) – i „reszta dla mas”. Gospodarstwa domowe zaczęły kusić się o własny, niezależny dochód (z czasem nawet kosztem rodzimej hordy), ale pozostawał on jawny, wiadomy wszystkim, w tym wodzom i elicie. Coraz częściej zdolność pozyskiwania „własnego”, odrębnego dochodu wpływała na pomniejszenie puli otrzymywanej przy podziale „wspólnego”, co stało się glebą Przedsiębiorczości.

Społeczności narastające i uspołeczniające się przez „pączkowanie gospodarstw domowych” – powoli odchodzą od „kultu czystej siły”: coraz częściej zdarza się, że elity ze swojej puli, albo gospodarstwa domowe służą „pomocą socjalną” osobom nie radzącym sobie (chorzy, inwalidzi, ranni, starcy). Potem pojawiają się kolejne „pozycje nie wprost efektywne”: obiekty kultu i szafarze kultu, rzemiosło (w tym artystyczne), edukacja (w tym rozmaite obrzędy i rytuały). Rozbudowa instytucjonalna takich pozycji – zwłaszcza kiedy w miarę rozwoju społecznego „wypączkowały” też bardziej złożone społeczności niż gospodarstwa domowe – wywołała „odruch porządkujący” (elity zaczęły regulować i rubrykować pozycje nie wprost efektywne) oraz „odruch redystrybucyjny” (elity odebrały „masom” prawo niekontrolowanego wspierania samodzielnie obranych celów).

Oba odruchy stały się gwoździami do trumny oddolnego, spontanicznego, swoiście samorządnego samoopodatkowania w postaci  public collection (zbiórka publiczna). Humanitarna, filantropijna, charytatywna, samopomocowa, samorządna, samoorganizacyjna, wzajemnościowa, gromadnicza podmiotowość obywatelska – będzie odtąd glajchszaltowana do tego stopnia, że nawet zwykła zbiórka na piwo, na kwiaty, na imprezkę – staje się w zasadzie wydarzeniem podatkowo-skarbowym, nie mówiąc już o okazyjnych zbiórkach (i loteriach) organizowanych oficjalnie. Ucisk współczesnego Państwa w tej sprawie nie zna granic.

Oczywiście, tak jak w hordzie pierwotnej rozumny wódz wyważał „racjami politycznymi” udział poszczególnych współplemieńców w podziale dóbr, wartości i możliwości, tak współcześnie Centrum ustępuje przed naciskiem obywatelsko-samorządnym i zezwala, a nawet kreuje „wentyle podmiotowości społecznej” (ostatnim wynalazkiem kulturowo-cywilizacyjnym są tzw. organizacje pozarządowe oraz tzw. budżet partycypacyjny, wcześniej „wynaleziono” parlamentaryzm i municypalizm, jeszcze wcześniej rozmaite Ciała Doradcze Władców i ciekawskie media oddolne), ale – na mocy dwóch wspomnianych odruchów – prędzej czy później zostają one wcielone przez system-ustrój jako elementy współkonstytuujące Budżet. Warto prześledzić historię zmian w zapisach konstytucyjnych różnych krajów, od zarania „wynalazku konstytucyjnego”.

Ostatecznie zbudowano fenomeny społeczno-gospodarcze, które nazywam Ultragospodarką (mającą w założeniu mnożnikować efektywność społeczno-gospodarczą: Administracja oparta na operowaniu bazami danych, Infrastruktura oparta na publicznych instalacjach, Finanse-Budżety oparte na „oliwieniu” przedsiębiorczości oraz Polityka oparta na optymalnych alokacjach gospodarczo-społecznych) oraz Paragospodarką (mającą trwale lub interwencyjnie korygować niedostatki Rynku: Survive skierowane ku niedostatkom socjalnym i patologiom społecznym, Systemy/Sieci/Struktury skierowane na zaprowadzanie-przywracanie ładu społecznego, Projekty skierowane na nowe pola aktywności społecznej). Ultragospodarka i Paragospodarka pozostają pod coraz ściślejszą kontrolą Państwa (które ostatecznie przejęło od wodzów-elit zarządzanie przestrzenią publiczną, Krajem, Ludnością), a samo Państwo – zagnieżdżone w Ultragospodarce – udaje przed Ludnością, że niczym innym się nie zajmuje, jak „misją paragospodarczą”.

Współczesna formuła podatkowa jest zupełnie oderwana od celów ultragospodarczych i paragospodarczych: ktokolwiek żyje, jest „kasowany” za niemal każdy swój ruch. Nie da się inaczej ocenić takich podatków jak VAT (i jego odmiany), jak „pogłówne”, jak opłaty skarbowe i manipulacyjne, jak wymuszane certyfikacje, meldunki, zaświadczenia, za każdym razem „kosztujące”.

Pokerowe „sprawdzam” obnaża rzeczywistą rolę Państwa, coraz bardziej oczywistą w miarę jego historycznego dojrzewania od wieków: ograniczając (marginalizując, rugując) formułę public collection, mnożąc przymusowe świadczenia Ludności i roztaczając monopolistyczny zarząd nad Krajem, ale pozostając tworem politycznym (rzecznikiem dynamicznych, zagregowanych interesów i ich reprezentantów) – doprowadza współcześnie na całym świecie do sytuacji, w której Ultragospodarka przestaje realizować zadania mnożnikujące ludzką działalność, choć jest coraz bardziej kosztowna, to zaś powoduje, że Paragospodarka nie ma skąd czerpać środków na regulacje i interwencje. W konsekwencji – Państwo (fiskus) staje się coraz bardziej drapieżne, bezwzględne, przebiegłe wobec „podatnika”.

Krokiem ostatecznym jest wnikanie Państwa w sferę obywatelstwa, prywatności, intymności. Człowiek, Rodzina, Sąsiedztwo i wszelkie wspólnoty są coraz mocniej inwigilowane i coraz bardziej stanowczo przymuszane do takich a nie innych zachowań, zarówno gospodarczych (podatki, opłaty, akcyzy, kary, mandaty), jak też społecznych i wspólnotowych (obowiązki, nakazy, zakazy, wymagania, procedury, normy, standardy, certyfikaty). Można powiedzieć – przypuszczająco, opierając się na badaniach wspólnot-kultur o charakterze pierwotnym – że człowiek w historycznej formule stada pierwotnego był bardziej podmiotowy niż współcześnie, miał szerszą przestrzeń osobistą, więcej własnego obszaru decyzyjnego, a do tego jest „wswojony” przez Ultragospodarkę (nie umie obyć się bez dróg, urzędów, pieniądza, innych „zdobyczy cywilizacji”), co objawia się jako forma „zniewolenia bez pana”.

W ten sposób fenomen-Państwo w widomy sposób wyczerpuje obecnie swoje możliwości efektywnego zarządzania sprawami publicznymi, Krajem, Ludnością. Staje się przeżytkiem, dolegliwym do bólu. Zwłaszcza wtedy, kiedy – jak Rzeczpospolita Polska – zaludnione jest przez niekompetencję, pazerność, satrapię. Proces ten nie zależy od tego, jakie zawołania aksjologiczne, programowe, polityczne, religijne, ideologiczne stają się Racją Stanu.

W każdej z powyższych formuł zawsze mamy do czynienia z „suwakiem podatkowym”: oddziela on to co „dla mas” od tego co „dla elit”. Taki „suwak” wymaga(ł) profesjonalizmu w dwóch sprawach: wskazania optymalnego „punktu zerowego” (od którego w jedną stronę zaczynają się „masy”, a w drugą „elity”) oraz wyważenia „dopuszczalnej eksploatacji” (czyli dysproporcji w dochodach między „elitami” i „masami”. Niekiedy te wymagania były podstawą manipulacji politycznej, mimikry medialnej.

Suwak podatkowy jest najważniejszą konstytuantą fenomenu BUDŻETU. Z grubsza „formacja budżetowa” składa się z trzech pozycji:

  1. Budżet Stricte (pozostający w praktyce poza wszelką (lub jedynie fasadową) kontrolą, obejmujący działania specjalne: współcześnie są to armie, policje, służby, wywiady, dyplomacja, organy kontroli, wymiar sprawiedliwości, itd., itp.);
  2. Budżet Centralny (ustanawiany w elitarnej grze interesów fiksowanej współcześnie najczęściej na poziomie Parlamentu), który nazywam Adekwatnym (do rzeczywistych problemów społecznych, gospodarczych);
  3. Budżet Lokalny (fasada samorządności, a w rzeczywistości decentralizacja obowiązków i odpowiedzialności, przy zachowaniu – a nawet ekstremalnej eskalacji kontroli Centrum): samorząd terytorialny, w większości też „branżowy”, jest wyłącznie „wysuniętą placówką” Państwa;

Dodatkowym „suwakiem” można też nazwać narzędzie – nieużywane oficjalne, ale analizowane przez służby inwigilacyjne – które informuje Centrum (Państwo), jak wielkie obciążenia „wytrzyma” Ludność i Kraj. Ludność bowiem ma skłonność do ucieczki w szarą strefę, reaguje też rozmaitymi „alergiami” na rabunkową, łupieżczą eksploatację zasobów Kraju (zacieśnianie-zabudowa przestrzeni urbanizacyjnych, osłabianie bezpieczeństwa osobistego, zagrożenia ekologiczne, np. hałasem, radiacją, rujnowanie estetyki otoczenia, natręctwo mediów, w tym reklam).

 

Na koniec dodajmy, że tzw. system fiskalny (podatki, cła, akcyzy, mandaty, grzywny, opłaty dodatkowe, itd., itp.) – tworzony jest na mocy przepisów prawa. Manifestuje się to Trójcą Fiskalną: przepis-urzędnik-formularz. To ona rządzi Państwem, generując rozmaite interesy z jednej strony, a patologie – z drugiej.

 

*             *             *

Człowiek współczesny niewątpliwie odnosi korzyści z tego, że istnieje fenomen Państwa, które „żąda by móc”: nawet jeśli nie rozumie procesu zamiany spontanicznych odruchów społecznych na obowiązkowe świadczenia redystrybucyjne – to stara się dostrzec sensowność tego procesu. Coraz częściej jednak – w miarę postępującego rozumienia tego procesu – w człowieku burzy się przyrodzone obywatelstwo, kiedy widzi, czym w istocie jest proces „upaństwowienia” spraw publicznych. Dlatego Państwo nie jest zainteresowane dojrzewaniem obywateli do poziomu „wystarczającego rozeznania”.