Laur

2015-08-28 06:45

 

Wawrzyn, zwłaszcza uformowany w wianuszek, jest dziś symbolem ważkich osiągnięć, nie tylko olimpijskich. Kiedy zatem się mówi, że ktoś osiadł na laurach – oznacza to, iż zadowala się postępm spraw, jakby już więcej nie dało się, nie trzeba było.

Kiedy jednak widzę, że ktoś się wieńczy laurem, zanim pokonał ostatnie okrążenie – zastanawiam się, czy takiemu nie dać wawrzynu w doniczce. Żeby sobie jeszcze podhodował.

Poza apologetami Transformacji i apostołami rządów platformianych (ci gotowi są nazwać walące się Coloseum konstrukcją najnowocześniejszą i najbardziej funkcjonalną) raczej nie mamy w Polsce zbyt wielkich wątpliwości co do tego, że co z wierzchu ponętne, w trzewiach pali i truje. Zbyt rozległe są siniaki, zbyt wielu wykluczonych paskudnie, nieuczciwie, nieludzko.

No, i mamy od kilkunastu miesięcy zmagania rosnącej rzeszy normalsów z transformersami, którzy – widać – żywcem się nie dadzą. Tyle że normalsi są podzieleni i nie wszyscy do końca szczerze chcą przywrócić systemowi-ustrojowi normalność.

Rzecz w sposobie nazywania przeciwnika (i niech mi nie klarują, że retoryka wojenna szkodzi Polsce). Otóż przeciwnikiem nie jest ta garstka (może kilkaset tysięcy) rozmlaskanych miłośników koryta i próżnej władzy – tylko ich dzieło, ustrój pełen zapadni, do tego stopnia, że przejść prostą drogą, w sposób prawy i przyzwoity – wyzwaniem ponad siły.

Od czasu zmiany na urzędzie Prezydenta wyraźnie samopowstrzymano cele kampanii, zwłaszcza tej prowadzącej nas ku jesieni: większość opozycji już nie interesuje sie zmianą ustroju, tylko zadowoli się wymianą jego operatorów. Lider opozycji najwyraźniej postanowił – wspólnie z liderem rządu – wytłumić głos Ludu: przejmiemy władzę, to się zobaczy. A przecież zdawałoby się, że nie, że realne jest choćby minimum zmian ustrojowych, jak TUTAJ!

Powiem tyle: jest jasne, że dowolny przedstawiciel Ludu – jest jak ten Lud zaledwie amatorem, mało jest wyrafinowany zarówno w analizie rzeczywistości (choć celnie w nią bodzie i trafia w podbrzusze), jak też w zwykłym zachowaniu się „przy stole” i „na salonie”. Rolą polityków, tych wprawionych już w bojach, jest pomóc takiemu w jego amatorszczyźnie.

Kto zaś słuszne racje ludowe (oddolne, nie mylić ze wsią czy z prowincją) gotów jest jedynie pożreć, albo odziać się w nie na chwilę, dla poklasku i sukcesu wyborczego, a potem je pozostawia w rowie – ten większą ma odpowiedzialność przed Ludem, niż obrońcy starego, podłego i paskudnego systemu-ustroju.